Druga część fanfiction o Niallu Horanie i Chloe Woods. Pierwsza część: emotive-emotions.blogspot.com

czwartek, 27 marca 2014

13


Zamarłam. Kompletnie zapomniałam jak się oddycha i poczułam mocny ucisk w żołądku. Nie odezwałam się. Po prostu patrzyłam na niego zupełnie nie rozumiejąc o co chodzi. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Chłopak w końcu widząc, że nie zamierzam się odezwać, postanowił kontynuować.
-Przepraszam, Chloe. Ja… - zaczął niepewnie, ale od razu mu przerwałam. Zebrałam w sobie cały gniew i właściwie nawet nie myślałam o tym co mówię.
-Przepraszasz? – prychnęłam – Za co? Za to że nie odzywałeś się przez miesiąc? Za to, że przyjechałeś tu tylko po to, żeby ze mną zerwać? O, a może za to, że prawdopodobnie zrobiłeś mi dziecko?
Nie zdążyłam nawet ugryźć się w język. Niall otworzył szeroko oczy i wpatrywał się przez chwilę we mnie w milczeniu. Miałam ochotę wstać i wyjść. Wszystko się wali, w tym samym czasie.
-Mówisz serio? – zapytał tak cicho, że ledwo go usłyszałam.
-Nie udawaj, że cię to obchodzi.
Zaczynała mnie już boleć głowa od tego wszystkiego.
-Obchodzi mnie, Chloe. Nie przyjechałem po to, żeby z tobą zerwać, wysłuchaj mnie… – powiedział ostrożnie i spokojnie, sięgając dłonią w moją stronę, ale wyciągnęłam ręce w obronnym geście.
-Nie dotykaj mnie! – krzyknęłam i nie wiedzieć czemu odsunęłam się od niego. Spojrzał na mnie zdziwiony, zupełnie nie spodziewając się mojego wybuchu. Szczerze mówiąc sama nie potrafiłam tego wytłumaczyć. Nie bałam się go. Byłam bardziej zła, niż przestraszona. Po raz pierwszy nie byłam załamana. Byłam raczej wściekła za to, jak mnie traktuje.
-Dobra Chloe. Uspokój się. Jesteś pewna, że jesteś w ciąży?
-Nie, nie jestem i nie chce być.
-To zrób ten test teraz, póki tu jestem…
-O, czyli zaraz wyjeżdżasz?
Przełknął ślinę i wziął głębszy wdech. Nie odpowiedział mi na pytanie, więc pokręciłam głową z dezaprobatą.
-Zrobię test, ale dopiero po tym, jak mi wszystko wyjaśnisz.
Westchnął. Pewnie już się nauczył na pamięć swojej wymówki i szykuje się do przemówienia.
-Chloe, żeby było jasne. Wcale z tobą nie zrywam. Przynajmniej nieoficjalnie tego nie robię. Sprawa wygląda tak, że ledwo wróciłem do Londynu i miałem spotkanie z ludźmi z Modestu, którzy zaczęli przedstawiać swoje argumenty i w końcu powiedzieli mi, że mam z tobą zerwać. Tak, po prostu mi to rozkazali. A, że drobnym druczkiem w umowie jest napisane, że mają do tego prawo, to właściwie nie miałem nic do gadania. Nie chodzi tylko o nasz wypad na napis Hollywood. Ogólnie stwierdzili, że związek z tobą wpływa źle na moją reputację, co jest nieprawdą, bo właściwie tą reputację mi poprawiasz. I przede wszystkim, że są same problemy z tobą. Np. twój pobyt w szpitalu, moje załamanie po tym, jak wyjechałaś. Przedstawili jasno swoje warunki. Miałem możliwość skontaktować się z tobą tylko raz, a nie chciałem tego robić telefonicznie, więc czekałem do twoich urodzin, żeby wyjaśnić ci wszystko prosto w oczy. Chłopaki niczego nie wiedzą, nie powiedzieli im i ja niby też miałem milczeć. Muszę im powiedzieć, ale muszę też zrobić to dyskretnie. Nie odbierałem telefonu, bo jestem pewny, że miał podsłuch. Dlatego mam nowy numer, nowy telefon. A to twój  – wyciągnął z kieszeni jakiegoś iphone’a i podał do ręki – Zapisałem tam wszystkie najważniejsze numery, które będą ci potrzebne. Kontaktuj się ze mną tylko przez niego. To wszystko wcale nie jest tak kolorowe, jak się wydaje. Przez miesiąc kombinowałem, jak utrzymać nasz związek w sekrecie. Kontrakt z Modestem obowiązuje do końca tego roku, więc to tylko jakieś półtora miesiąca, nawet niecałe, a potem znów będziemy mogli legalnie się spotykać. Do stycznia musimy udawać, że wszystko między nami jest skończone. Dlatego ten naszyjnik. Żebyś o mnie pamiętała. Wszystko będzie w porządku, spokojnie wytrzymamy do końca roku, a potem będzie jak dawniej.
Zamrugałam parę razy oczami, nie mogąc uwierzyć, że Modest jest zdolny do czegoś takiego. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Muszą naprawdę mnie nienawidzić. A Niall wcale mnie nie olewał, tylko chronił nasz związek. To było takie słodkie z jego strony.
-Ale przecież ja przyjeżdżam do Londynu w grudniu. Jak niby mamy to ukryć? Nie możemy się w ogóle widywać?
Niall przejechał dłonią po włosach.
-No i właśnie tu jest najgorszy problem. Musisz sobie znaleźć chłopaka.
Otworzyłam szeroko oczy. O czym on do cholery mówi?! I skąd w ogóle przyszedł mu taki pomysł do głowy?!
-Że co?!
-To konieczność. Tak samo ja muszę sobie znaleźć dziewczynę, inaczej mi nie uwierzą, że naprawdę z tobą zerwałem i zaczną węszyć. Jeżeli jednak oboje będziemy kogoś mieli to się odczepią i nawet nie zauważą, jak będziemy się potajemnie spotykać. Wiem, że to podłe wobec tych osób, z którymi będziemy, ale nie mamy za bardzo wyjścia. A nie możemy im też powiedzieć, że są tylko przykrywką.
-Dlaczego?
-Od razu doniosą mediom. Ludzie są nieprzewidywalni i właściwie zrobią wszystko dla kasy.
Westchnęłam. W sumie miał rację.
-Czyli, że co? Mam być z kimś, kogo nie kocham? Mam z nim chodzić na randki i w ogóle?
Nie mogę uwierzyć, że naprawdę tego ode mnie oczekiwał.
Ja nie chcę, żeby on miał kogoś innego!
-Jedynie proszę, żebyś z nim nie spała. Wszystko inne mogę znieść.
Potarłam dłonią czoło.
-Ty mówisz serio?
-Niestety tak.
Wzięłam głęboki wdech. Nie mogłam tego wszystkiego zrozumieć. Niby miało sens, ale i tak tego nie rozumiałam. Do tego jeszcze szumiało mi w uszach, chyba od nadmiaru nowych informacji.
-Ja nie zniosę nawet tego, że dotkniesz jakąś inną dziewczynę – powiedziałam cicho i spojrzałam mu w oczy. Jego wzrok automatycznie złagodniał.
-Chloe, kocham tylko ciebie. Pamiętaj. Zawsze będę kochał tylko ciebie. Po prostu przetrwajmy tak tylko do końca grudnia. Obiecuję, że nie będę z nią spał. – powiedział i wyciągnął do mnie mały palec, a ja po chwili wahania zahaczyłam o niego swoim i uśmiechnęłam się lekko.
-Nie podoba mi się to. Nawet nie mam jak znaleźć chłopaka tak szybko.
-A ten koleś, który tutaj był, jak przyjechałem?
-Matt? Ale on… To mój przyjaciel.
-Tym lepiej, nie będziesz musiała się z nikim zapoznawać. Ja przypuszczalnie będę chodził z Berthą, bo ona w sumie jest takim typem, że prawdopodobnie sama będzie mnie na okrągło zdradzała.
Bertha?
O nie, tylko nie ona. Dlaczego musiałeś wybrać akurat najpiękniejszą dziewczynę na świecie?
Ból głowy jeszcze bardziej się nasilił.
-To naprawdę jest konieczne? – jęknęłam niezadowolona.
-Tak.
Nie chciałam ranić Matta. Ale Niall był dla mnie ważniejszy i w sumie, to może się udać. Potem po prostu z nim zerwę i powiem, że to był moment słabości, albo coś w tym stylu. Brzmi dość prosto. Pewnie będzie to trudniejsze w rzeczywistości, być może nawet mnie znienawidzi, ale na to już nic nie poradzę. Matt i tak jest trochę dziwny. Na przykład te jego nagłe ataki na mnie na temat Nialla. Wtedy u niego w domu, kiedy powiedział mi, że blondyn pewnie nie jest mi wierny i ma kogoś innego z Londynie… To było chamskie z jego strony. Przyjaciel się tak nie zachowuje, więc teoretycznie, żeby było kwita, ja również mogę zagrać nieczysto. No dobra, wiem, że to nie w porządku, ale przynajmniej łatwo będzie go w sobie rozkochać. Musiałabym być głupia, żeby nie zauważyć, że się mu podobam.
Skrzywiłam się i spojrzałam niepewnie na chłopaka.
-A nie możemy po prostu uciec na Madagaskar i mieć gdzieś cały ten Modest?
Niall zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie, zamykając w szczelnym uścisku. Przytuliłam się do niego klatki piersiowej i westchnęłam cicho. Dlaczego moje życie musi być takie skomplikowane?
-Naprawdę myślałam, że chcesz ze mną zerwać… - szepnęłam cicho, przyciskając policzek do jego koszulki.
-Nie ma mowy, Chloe. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. – uśmiechnął się szeroko i złapał mnie za podbródek, unosząc moją głowę, po czym pocałował mnie czule.
-Czyli podsumowując, mam zacząć chodzić z Mattem. A jak przyjadę do Londynu, to mam się wymykać na spotkania z tobą, które będziemy ustalać tylko za pomocą nowiutkich, ślicznych telefonów, które są zdecydowanie za drogie. Natomiast jeżeli wszystko dobrze pójdzie, pod koniec roku mam zerwać z Mattem i wtedy znów będziemy mogli być razem.
Chłopak przytaknął i uśmiechnął się do mnie lekko po chwili ciszy.
-A teraz zrób ten test, póki tu jestem. – powiedział cicho. Przez chwilę popatrzyłam na niego w ciszy, po czym zerknęłam na szafę, gdzie schowałam urządzenie.
O boże, nie chcę tego robić. Wolę żyć w błogiej nieświadomości.
W końcu jednak przełknęłam ślinę i bardzo powoli sięgnęłam po pudełko. Bałam się. Sama nie wiedziałam, czy bardziej faktu, że mogę być w ciąży, czy tego, że z jej powodu Niall może mnie zostawić. A ja zdecydowanie nie chcę wychowywać dziecka samotnie. Nie popatrzyłam na chłopaka, chociaż wiedziałam, że on dokładnie mnie obserwuje. Nie miałam odwagi. Czułam się, jakbym zaraz miała wybuchnąć płaczem, albo zemdleć. Naprawdę czułam się fatalnie. Ruszyłam w stronę łazienki, trzęsącymi się dłońmi otwierając po drodze opakowanie. Gdy otworzyłam drzwi, niespodziewanie blondyn znalazł się obok mnie, łapiąc za nadgarstek. Uniosłam zmartwiony wzrok na niego i ku mojemu zdziwieniu nie ujrzałam w jego oczach żadnej paniki. Może lekkie zakłopotanie, ale i tak było tłumione przez miłość.
-Nawet jeżeli wyjdzie pozytywny… Poradzimy sobie z tym. Będę przy tobie. – powiedział pewnym siebie głosem, na co uśmiechnęłam się mimowolnie. To zdecydowanie dodało mi odwagi i rozwiało wszelkie wątpliwości, że zostanę sama. On jest idealny. A ja jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, mając go przy sobie.
Z nieco lepszym samopoczuciem weszłam do łazienki i spojrzałam na test.
No dobra, nie zawiedź mnie.

Te cholerne kilka minut, które musiałam czekać na wynik dłużyły się niemiłosiernie. Niall siedział pod drzwiami po drugiej stronie, co chwilę pytając ile to jeszcze potrwa. Wiem, że mogłam go przecież wpuścić do środka, ale nie chciałam. Czułam wewnętrzną potrzebę zrobienia tego samotnie.
W końcu jednak wynik się pojawił. Przygryzłam dolną wargę i wzięłam głęboki wdech, po czym spojrzałam niepewnie na test ciążowy. Zamrugałam parę razy oczami, wpatrując się z niedowierzaniem na wynik.
-Niall! – krzyknęłam, a chłopak od razu zerwał się z podłogi i sekundę później stał już przy mnie. Stresował się. Podniosłam na niego wzrok i uśmiechnęłam się szeroko.
-Jest negatywny. – powiedziałam radosnym głosem i chwilę potem przytuliłam się mocno do niego. Alice miała rację. Wszystko jest w porządku. Nie mam się czym martwić. Czułam taką ulgę, jakby właśnie mi powiedzieli, że wyleczyli mi nowotwór. Nie wiem co bym zrobiła z dzieckiem, musiałabym rzucić studia i zająć się wszystkim sama. Nawet nie chciałam o tym myśleć. Najważniejsze, że wszystko jest w porządku.
Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam mu w oczy, wciąż się uśmiechając. Ten pocałował mnie delikatnie w czoło i objął ramieniem, po czym wyprowadził z łazienki.
Nie mogę uwierzyć, że naprawdę wszystko jest w porządku. Ale w takim razie dlaczego co chwilę wymiotuję?
Niall znów spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
-Dobrze się czujesz?
-Tak, a co? – zapytałam, nie wiedząc o co mu chodzi. Może wyczuł, ze nad czymś się zastanawiam.
-Strasznie blada jesteś… to dziwne, z uwagi na to, że mieszkasz w takim klimacie. Na pewno wszystko w porządku? – patrzy na mnie z troską. To takie słodkie, że się martwił. Uśmiechnęłam się  lekko.
-Jest ok, serio. Nic mi nie jest.
-Jeżeli coś by się działo to mów, w każdej chwili możemy jechać do… - więcej nie usłyszałam. Mój wzrok stracił ostrość, a za chwilę w ogóle kolory. Niespodziewanie zaczęłam się kołysać, tracąc kontakt z rzeczywistością, a potem przechyliłam się do tyłu za mocno i moje ciało bezwładnie spadło prosto w ramiona chłopaka.
Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna, ale ocknęłam się, czując coś mokrego na czole. Otworzyłam delikatnie oczy i zauważyłam pochylającego się nade mną blondyna, który przykładał mi coś do czoła. Zorientowałam się, że leżę na ziemi, a to co dotyka mojego czoła, to tylko mokry ręcznik.  Spojrzał na mnie przestraszony, po czym uklęknął i ułożył moją głowę na jego nogach.
-Jedziemy do szpitala Chloe.
-Nie, nie jedziemy. – odparłam cicho, ale pewnie.
-Dlaczego? Dopiero co zemdlałaś, coś jest nie tak.
-Nie. Pójdę do lekarza jutro. Nic mi nie jest.
Niall spojrzał na mnie zirytowany.
-Jutro już mnie tu nie będzie.
Uniosłam brwi.
O boże, moja głowa. Ja chcę tylko iść spać, o niczym innym nie marzę.
-Czyli wyjeżdżasz teraz, zgadłam? – zapytałam, podtrzymując sobie ręcznik przy czole. Nie odpowiedział mi. Czyli zgadłam. Czułam, że tak będzie, ale w zasadzie nie mogłam go winić. Nie miał na to wpływu, był tylko marionetką Modestu, którą mogli sobie manipulować jak tylko chcieli.
-Wolałbym iść z tobą do szpitala, bo coś czuję, że jutro sama tego nie zrobisz.
Zaśmiałam się cicho, starając się brzmieć w miarę naturalnie.
-Obiecuję, że pójdę. Naprawdę nie mam ochoty tam teraz iść, pewnie kazaliby mi zostać na noc na obserwację. Poza tym czuję się już dobrze – skłamałam i podniosłam się lekko, a chłopak pomógł mi wstać, obserwując mnie uważnie. Nie chciałam go martwić, bo wtedy miałby wyrzuty sumienia, że znowu mnie zostawia, że nie ma go przy mnie, że nie może mi pomóc. Oczywiście chciałam, żeby został, ale nie mogłam tego od niego oczekiwać. Uśmiechnęłam się lekko i wtuliłam się mocno w jego klatkę piersiową. Nienawidzę tych rozstań. Naprawdę, nie cierpię ich. Przynajmniej tyle dobrze, że za tydzień znowu się zobaczymy. Szkoda tylko, że w zupełnie innych okolicznościach i będziemy musieli chować się po kątach, żeby nas nikt nie zauważył. Ale najważniejsze, że będzie przy mnie.
-Dobra, ale zadzwonię do Alice, żeby zaciągnęła cię tam siłą, jeśli nie będziesz współpracować. Na stole masz jakieś leki przeciwbólowe, które znalazłem w łazience. Najlepiej od razu idź spać.
Pokiwałam głową na znak, że rozumiem, a on przygryzł dolną wargę.
-Cholera, nienawidzę tego, że muszę cię tu zostawić.
-To zostań. – szepnęłam cicho, nie mając siły nawet by podnieść na niego wzrok.
-Wiesz, że nie mogę. – przytulił mnie mocniej do siebie i zaczął głaskać po głowie. Jego dotyk był taki kojący. Zamknęłam oczy, chcąc nacieszyć się jego bliskością. Czemu akurat my musimy być w takiej pojebanej sytuacji?
-O której masz samolot?
-Przyleciałem prywatnym.
Odsunęłam się gwałtownie i spojrzałam na niego, otwierając szeroko oczy. Momentalnie zapomniałam o tym, że kręci mi się w głowie i szumi mi w uszach.
-Masz prywatny samolot i jeszcze nigdy mnie nim nigdzie nie wziąłeś?!
Blondyn zaśmiał się i przejechał dłonią po włosach, drugą wciąż obejmując mnie w talii.
-Chciałem cię dzisiaj zabrać na małą wycieczkę, ale z racji tego, że zemdlałaś, nic z tego.
Otworzyłam szeroko oczy.
-Żartujesz? Czuję się świetnie! Naprawdę, możemy lecieć nawet teraz. – chciałam go wyminąć, ale skutecznie przyciągnął mnie z powrotem do siebie.
-Nie ma mowy. Nie będę ryzykował. Poza tym to nie jest właściwie mój samolot, tylko Harrego.
Jęknęłam niezadowolona. A mogło być tak fajnie. Nie no, tak naprawdę to musiałam przyznać, że czułam się okropnie i pewnie zwymiotowałabym z samolocie. A to byłby straszny wstyd, więc już wolałam odpuścić.
-Ale jak przyjadę do Londynu to polecimy. Obiecaj mi, że polecimy.
Uśmiechnął się szeroko.
-Obiecuję. A teraz idź przebrać się w piżamkę jak grzeczna dziewczynka.
Uniosłam brwi.
-Ja śpię nago.
Niall oblizał wargi i spojrzał na mnie, unosząc kącik ust do góry.
-To ja może jednak zostanę.
Zaśmiałam się i uderzyłam go lekko w ramię.
-Żartuję. Będziesz tu chociaż aż zasnę?
-Jasne. – uśmiechnął się i uniósł moją koszulkę do góry. Pomogłam mu ją ściągnąć i usiadłam na łóżku, przyciągając go do siebie. Chłopak zsunął ze mnie też spodnie i myślałam, że sam tez zacznie się rozbierać, ale on po prostu kazał mi się położyć, przykrył mnie kołdrą i sam położył się obok. Koniec zabawy. Przewróciłam oczami i przytuliłam się do niego, a on objął mnie opiekuńczo ramieniem. Nie chciałam zasypiać, bo wiedziałam, że gdy się obudzę, jego nie będzie obok.


I tak jak myślałam, gdy się obudziłam, miejsce obok mnie było puste i zimne. Musiał wyjść od razu kiedy zasnęłam. Westchnęłam zasmucona. Jakaś cząstka mnie myślała, że tu zostanie, a teraz wszystko wydawało mi się być snem. Nie ma żadnej umowy z Modestem, nie muszę chodzić z Mattem, nie zemdlałam wczoraj. Z błędu wyprowadziła mnie Alice, która zaraz jak się podniosłam, weszła do pokoju ze śniadaniem i postawiła mi tacę na kolanach.
-Masz to zjeść, a potem jedziemy do szpitala.
Czyli to wszystko jednak było prawdziwe.
-Nie chcę iść do szpitala. – zerknęłam na jedzenie niepewnie i modląc się w duchu, żebym tego zaraz wszystkiego nie zwróciła do ubikacji, ugryzłam omleta. No musiałam przyznać, że był pyszny.
-Nie masz wyjścia. Boże, ten twój chłopak na żywo jest jeszcze bardziej seksowny, wiesz?
Zakrztusiłam się kawałkiem ciasta i spojrzałam na nią zdziwiona.
-Widziałaś się z nim?
-Tak, tutaj w mieszkaniu. Jak wychodził to ja akurat wchodziłam. Pogadaliśmy tylko chwilę, bo było już naprawdę późno. Kazał mi się tobą zająć, a ja obiecałam, że to zrobię, więc nie pozbędziesz się mnie. Wiesz, że jestem w stanie zanieść cię tam na rękach, więc lepiej będzie jeśli nie narobimy sobie nawzajem wstydu i dobrowolnie przebierzesz się i pójdziesz z ciocią Alice do szpitala. Umówiłam cię już na wizytę do lekarza.
-Nie powinnaś być na zajęciach? – przerwałam jej.
-Co? Nieee, coś ty – machnęła lekceważąco ręką – Już z tym skończyłam, to była jednorazowa przygoda.
Zaśmiałam się w odpowiedzi i dokończyłam jeść omleta, po czym poszłam się przebrać. Ubrałam zwykłą bluzkę, sweter i rurki, a makijażu nawet nie robiłam. Nie miałam ochoty w ogóle się malować. Nie miałam dla kogo wyglądać pięknie. Gdy wychodziłyśmy z domu, napisałam Mattowi smsa, czy możemy spotkać się potem i włożyłam telefon do kieszeni. Wolałam załatwić to od razu, spontanicznie, zamiast czekać do ostatniej chwili. Wtedy za dużo bym o tym myślała, przez co automatycznie za bardzo bym się stresowała i w rezultacie mój plan by nie wypalił.
O dziwo czułam się nawet dobrze, a na pewno lepiej niż czułam się wczoraj. Prawie przez całą drogę milczałam, myśląc tylko o tym jak będzie wyglądał najbliższy miesiąc. Niall chyba nie powiedział o niczym Alice, bo na pewno już by o to pytała. Sama też stwierdziłam, że jak na razie lepiej o niczym nie mówić, póki sytuacja się nie rozwinie.
-To ja tutaj poczekam. Jezu, ale się stresujesz, to tylko lekarz. Przecież nie jesteś w ciąży, powinnaś była mnie słuchać. Ja zawsze mam rację. – powiedziała, przewracając oczami i popchnęła mnie w stronę gabinetu. Prychnęłam cicho i zapukałam do drzwi, po czym słysząc stłumione „proszę”, weszłam do środka. Posłałam jeszcze brunetce ostatnie spojrzenie i widząc ją zadowoloną z siebie, zamknęłam drzwi. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się w stronę lekarza. Przywitałam się i usiadłam.
-Więc, co się dzieje?  - zapytał oficjalnym tonem i spojrzał na mnie znad okularów.
Po co mu te okulary, skoro nawet przez nie nie patrzy?
Jezu.
-Od jakiegoś miesiąca często wymiotuję. Boli mnie też głowa, a wczoraj zemdlałam.
Mężczyzna zapisał coś w notatniku, czy cokolwiek co było i znów podniósł na mnie wzrok. Zakaszlałam, czując się trochę nieswojo przy takiej ciszy.
-Czy czuje się pani nieakceptowana?
Co?
-Yyym… Nie? – powiedziałam trochę niepewnie, nie wiedząc o co mu chodzi.
-Czy uważa pani siebie jako atrakcyjną kobietę?
Co?! Ej serio, on chyba jest chory psychicznie.
-Można tak powiedzieć…
Znów coś zapisał, a ja przez chwilę jego nieuwagi rozejrzałam się, szukając potencjalnej broni, gdyby chciał mnie zaatakować i zgwałcić.
-Panno Woods, zapytam wprost. – powiedział lekarz i ściągnął okulary, po czym odłożył je na biurko – Czy pani się głodzi?
CO?!
Nie no, zdecydowanie koleś jest chory psychicznie, muszę stąd jak najszybciej wyjść.
-Nie, nie głodzę się. – odparłam lekko zirytowana.
-Jest pani pewna?
Boże, co jest nie tak z tym człowiekiem?
-Tak. Jestem. Pewna. – powiedziałam dokładnie akcentując każde słowo, żeby celowo dać mu do zrozumienia, że nie podobają mi się jego pytania. Mężczyzna ignorując moją złość znów coś zapisał.
-Dobrze. Powiem szczerze, że od samego początku myślałem, że cierpi pani na bulimię, albo anoreksję. Proszę mi wybaczyć, ale ma pani sporą niedowagę…
Dzięki, serio.
-To dlatego, że tyle wymiotuję. Dlatego mało jem, żeby chociaż to się utrzymało w moim żołądku.
-Rozumiem. Jak na razie przepiszę pani leki, ale osobiście twierdzę, że to nie wystarczy. Mam pewne przypuszczenia, ale wymaga to badań audiometrycznych i tomografii komputerowej. Wypisałem pani skierowanie na zabieg i najlepiej, żeby zrobiła go pani jak najszybciej. Z wynikami proszę się zgłosić do mnie i zobaczmy co dalej.- oznajmił i podał mi dwie kartki, po czym uśmiechnął się i skinął mi głową na pożegnanie. Łatwo poszło.
Ledwo wyszłam z gabinetu i Alice od razu zasypała mnie pytaniami, ale podałam jej tylko ogólniki i ruszyłyśmy w stronę domu. Powiedziałam jej, że umówiłam się z Mattem, więc współlokatorka wzięła moją receptę i skierowanie, po czym rozdzieliłyśmy się.

Nie musiałam na niego czekać, był na plaży już wcześniej. Przeżegnałam się w duchu i zaczęłam mrugać intensywnie oczami, myśląc o zdechłych szczeniaczkach, żeby tylko wyglądać na zdruzgotaną. Poczułam, że w moich oczach zbierają się łzy, naciągnęłam rękawy swetra i będąc już blisko chłopaka, pociągnęłam nosem i bez słowa mocno wtuliłam się w niego.
Nie myśl o tym, że to twój przyjaciel.
Nie myśl o tym.
Skup się na tym co musisz zrobić.
-Hej, co się stało? – zapytał od razu, przytulając mnie do siebie. Znów pociągnęłam nosem.
-N-Niall, on… On… Ze mną zerwał.
Poczułam, jak jego mięśnie się spięły. Tak, zdał sobie sprawę z tego, że teraz ma szansę.
No dawaj Matt, połknij haczyk.
-Jak to? – zapytał, odsuwając mnie od siebie. Otarłam dwie łzy wierzchem dłoni, które jakimś cudem wydostały się na zewnątrz. Może ja powinnam iść do szkoły aktorskiej, skoro tak świetnie sobie radzę.
-Powiedział mi, że ma inną. – spojrzałam mu w oczy z największym bólem, na jaki się zmusiłam.  Chłopak wypuścił głośno powietrze z ust i znów przyciągnął mnie do siebie. Gdyby to był Niall, już dawno poczułabym motylki w brzuchu, a tymczasem nie czułam zupełnie nic oprócz zwykłej sympatii do przyjaciela.
-Tak mi przykro Chloe…
Zaczęłam szlochać w jego koszulkę. Teraz tylko musisz go pocałować i będzie po sprawie. Nie zrobię tego. Boże, to jest okropne, nie mogę tego zrobić. Odsunęłam się po chwili delikatnie od niego i spojrzałam mu w oczy. Byłam blisko niego, ale nie chciałam tego robić. To była idealna chwila, dla innych pewnie romantyczna, może dla niego też. Wpatrywał się we mnie bez słowa. Nie, nie każ mi tego robić, nie chcę tego robić. Myślałam, że może sam mnie wyręczy. Ale najwyraźniej się na to nie zanosiło. Musiałam działać szybko. Zerknęłam na jego usta, a potem znów spojrzałam mu w oczy, dając do zrozumienia, że myślę o pocałunku. A potem zmusiłam się, żeby choć trochę się do niego przysunąć.
Nie chcę go całować.
Nie, nie chcę.
Nie zrobię tego.
Zrobiłam to.
Dotknęłam swoimi ustami jego, a potem to on przejął kontrolę. Teraz już z górki. Nie czułam nic, oprócz obrzydzenia i nie opuszczała mnie świadomość, że w tej chwili prawdopodobnie Niall robi to samo z Berthą. O boże, to okropne. Poczułam się jak ostatnia suka.
Odsunęłam się po chwili od niego, nie będąc tego w stanie dłużej znieść. Miałam ochotę uciec, ale zmusiłam się by zostać i posłałam mu lekki uśmiech, który on po chwili odwzajemnił z dużo większym entuzjazmem niż ja.
Pocałowałam go, zrobiłam to.
Matt się uśmiechał szczerze, ale ja nie potrafiłam, bo wiedziałam, że niedługo będzie z tego powodu cierpiał.





Kurde, czytam Chills, a tam Re ma podobne problemy XD
Masakra, jaka telepatia.
Muszę przyznać, że czasem było zabawne czytać te wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem i te, gdzie zgadywaliście, że Chloe jest w ciąży. No cóż, trzeba słuchać Alice, bo ona „zawsze ma rację” :D
Robi się coraz ciekawiej i gwarantuję, że w ciągu tego grudnia dużo się wydarzy.
Spodziewaliście się takiego obrotu sytuacji? :)

20 komentarzy:

  1. kurczeee kocham kocham kocham! :DD hahaha tak sie modliłam żeby ona nie była w tej ciąży xd ale dobre dobre :D dobry plan hahaha chce zobaczyc co bedzie dalej soł czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O jezus maria
    chyba znowu zawał
    tak cudownie piszesz
    omfg
    chyba cię kocham ok
    - @niallmakesdie

    OdpowiedzUsuń
  3. kurde no czy oni zawsze muszą mieć problemy? serio szczerze im współczuje ;/ najbardziej się obawiam, że Chloe poczuje coś do Matta i będzie lipa, albo co gorze któreś z nich prześpi się ze swoimi "partnerami" grr no ja nie mogę Modest grrr ale dobrze, że nie ma ciąży wtedy by się dopiero skomplikowało, a z drugiej strony takie małe Horanki byłyby słodkie
    okej okej kończę i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahah Szok.! Myślałam, że Horan naprawdę chce z nią zerwać! O kurna! Dobra. Jednak jest kochany XD :'3
    Mam tylko nadzieję, że Chloe się nie zakocha czy nawet zauroczy w tym Mattcie czy jak on tam się nazywa XD To by było okropne! Nie przeżyłabym tego :(
    Niall jaki ty mądry! Tylko nie za mocno się obściskuj z tą Berthą! XD
    Rozdział jest świetny!!
    Kocham Cię bardzo i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. o mój boże 0.0 czy to sie dzieje na prawde? czy tylko mój mózg odmawia współpracy? hahaha nie no żartuje xD ale i tak nie ogarniam dlaczego ona sie z nim całowała... czułam pewnie większe obrzydzenie od niej hahaha :D Rozdział jak zwykle super i nie moge sie doczekać następnego! Ja chce Noe!! To kochana prosze niech ci ześlą wene tam z góry bo długo bez rozdziału nie wytrzymam <3 Kocham xx

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebiste <3 nie mogłam się już doczekać tego rozdziału. naprawdę myślałam że Niall z nią zerwie :c ciekawe co będzie z Chloe i Niallem, jak ta Bertha wszystko zjebie, to nie wiem co zrobię :D
    weny, czekam na kolejny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczny, ale pomysł Nialla ,i się niezbyt podoba.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale świetny rozdział <3 Zresztą jak zwykle.
    ~Panna Nikt

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny. Masz naprawde ciekawe pomysły na rozwijanie opowiadania. Czekam na kolejny :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale ze jak to? :c Że ukrywać...? Eeeej noo.
    Ehh chociaż tyle, że mogą być razem. Mam obawy, że oni mogą coś poczuć do tych swoich "partnerów", ale bardziej martwię się o Matta, szkoda mi go :c
    Pisz, pisz dalej. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niby chciałam zeby była w ciąży ale już nie chce :) tak jest dobrze, ale według mnie powinna ona powiedzieć Mattowi, że to udawanie, raczej by zrozumiał. Rozdział bardzo fajny ale szczerze mówiąc liczyłam na coś więcej, a nie tylko zaśnięciem z Niallem ;) jestem ciekawa co wydarzy się dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  12. biedna Ona i On i drugi On. wszyscy tacy biedni :/
    a co jej jest? i..i..troche szkoda ze nie jest w ciązy. miałaby takiego małego berbecie :3
    i czytając początek przypomniało mi sie ich 1 spotkanie :) pomysleć, ze tyle przeszli!
    no nie będę się rozpisywać :*

    ~Cherry Blossom

    OdpowiedzUsuń
  13. O-o-o-o-o-o-o. Nie wiem czemu ale po przeczytaniu zawsze mam taki sam głupkowaty uśmiech. Po prostu uwielbiam to opowiadanie. Jestem ciekawa co dalej♥

    OdpowiedzUsuń
  14. genialny boski cudowny amazing awesome cool extra super hiper mego odjazd xDD
    awwwwwwwwwwwww ♥ suodko ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurde na co ona jest chora?!
    Proszę, żeby oni wytrwali przez ten grudzień, żeby Chole ani Niall niczego nie odwalili...
    Bo oni muszą być razem ;)
    Już myślałam, że Chole odpuści z Mattem, ale jednak nie.
    a tak w sumie to biedny Matt :(
    no ale co poradzić, Chole i Niall muszą być razem :D
    według mnie to dobrze, że nie jest w ciąży ;)
    czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  16. biedna ;( Mega kocham hahah ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Dosłownie wczoraj znalazłam 1 cześć twojego opowiadania, po prostu się w nim zakochałam i nie mogłam się od niego oderwać dopolki nie nadrobiłam rozdziałów.Trochę teraz żałuje, ze bd musiała czekać kolejno na rozdziały ;/ Po prostu jest mega. Kocham!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja to nadal jestem za tym, żeby była w ciąży :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Zapraszam na konkurs na NAJLEPSZE FAN FICTION
    http://want-cant-must.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K