Druga część fanfiction o Niallu Horanie i Chloe Woods. Pierwsza część: emotive-emotions.blogspot.com

poniedziałek, 10 marca 2014

11


-Nie można was zostawić nawet na parę godzin, żebyście nie zrobili niczego głupiego! – krzyknęła Emma, wyrzucając ręce do góry. Uśmiechnęłam się szeroko na jej widok i zerknęłam kątem oka na Nialla.
-Przecież wiesz, że lubię niegrzecznych chłopców.
-Którzy pakują cię do więzienia? Świetny wybór Chloe! – przewróciła oczami i padła na plastikowe krzesło obok nas. Zaśmialiśmy się w odpowiedzi na jej bulwersację, a ja objęłam mocniej chłopaka, słysząc wokół głos mężczyzny, proszącego, by udać się na odprawę. Czyli to koniec cudownego dnia razem, którego i tak połowę spędziliśmy siedząc bezczynnie w więzieniu, ale szczerze mówiąc… Nie żałuję. Było śmiesznie i przynajmniej mam co wspominać. No, może oprócz tego, że Niall teraz prawdopodobnie będzie miał problemy z Modestem.
-Nie chcę, żebyście jechali. Nawet nie zdążyłam z tobą pogadać, Emma! – jęknęłam niezadowolona, patrząc na przyjaciółkę spojrzeniem zbitego psa. Blondyna wstała i przytuliła mnie mocno do siebie, masując po plecach.
-Jeszcze wrócę. Strasznie polubiłam Alice, więc pewnie nieraz wpadnę na małe zakupy. – uśmiechnęłam się, słysząc jej słowa, a dziewczyna w końcu oderwała się ode mnie i spojrzała wściekłym wzrokiem na blondyna, stojącego obok nas.
-A z tobą jeszcze sobie porozmawiam w samolocie, gówniarzu. Miałeś być grzeczny, czego nie zrobiłeś i Liam mnie przez to zabije. Dobra, ja idę. Dam wam czas, żeby się pożegnać – oznajmiła i znów spojrzała na mnie. Pocałowała mnie w policzek i uśmiechając się szeroko, ruszyła na odprawę. Przez parę sekund odprowadziliśmy ją wzrokiem, a później odsunęłam się od chłopaka, żeby na niego spojrzeć.
-Na pewno nie możesz zostać? – spytałam ze smutkiem w oczach. Naprawdę nie chciałam, żeby jechał. Pragnęłam mieć go przy sobie, cały czas.
Może przeniesienie się na ten sam wydział w Londynie nie jest takim złym pomysłem? Byłabym blisko rodziny, przyjaciół. I blisko Nialla. Same plusy. Aż się dziwię, że wcześniej o tym nie pomyślałam, tylko walczyłam z tęsknotą przez ponad miesiąc. A teraz czeka mnie kolejny.
Niall tylko pokręcił przecząco głową i uniósł moją dłoń, całując ją delikatnie.
-Wytrzymasz, kochanie. Wrócę na twoje urodziny.
Uśmiechnęłam się i zarzuciłam ręce za jego szyję, przysuwając się bliżej niego. Blondyn oparł swoje czoło o moje i westchnął cicho.
-Muszę iść.
-Wiem.
Żadne z nas jednak nie ruszyło się z miejsca. Staliśmy tak jeszcze przez jakąś minutę, która upłynęła mi jak sekunda, zwykłe pstryknięcie palcem. Najciekawsze jest to, że nawet taki prosty dotyk potrafi wywołać u mnie motylki w brzuchu. W końcu jednak niechętnie odsunęłam się od niego, by zaraz potem zdecydowanym ruchem złączyć nasze usta. Niall objął mnie jedną ręką w talii i przysunął bliżej siebie, ciesząc się ostatnimi sekundami bliskości, jakie nam zostały. W końcu oderwał się ode mnie, spojrzał w moje oczy, a ja uśmiechnęłam się na widok znajomych iskierek radości. Dotknęłam delikatnie swoim nosem jego i pocałowałam go jeszcze raz. Blondyn sięgnął po swoją torbę i uśmiechnął się do mnie jeszcze raz.
-Kocham Cię, wiesz?
-Wiem. – odparłam i zaśmiałam się cicho. – Ja ciebie też.
Niall założył torbę na ramię, pocałował mnie przelotnie i jeszcze raz obiecał, że przyjedzie za miesiąc, po czym odwrócił się i pobiegł w tym samym kierunku, co parę minut wcześniej Emma. Przygryzłam dolną wargę i patrzyłam na niego jeszcze chwilę, aż w końcu jako ostatni przeszedł przez bramki i odwrócił się jeszcze jeden, ostatni raz. Posłałam mu buziaka, a on udał, że go złapał, na co zachichotałam cicho i po chwili pozwoliłam mu zniknąć za zakrętem. Westchnęłam i automatycznie uśmiech znikł z mojej twarzy. Objęłam się ramionami i jeszcze przez jakiś czas patrzyłam w miejsce, gdzie przed chwilą stał. Ludzie musieli myśleć, że jestem jakaś obłąkana, ale miałam to gdzieś. Chciało mi się płakać, a jednocześnie miałam ochotę biec za nim i krzyczeć, żeby nie odchodził. W końcu jednak potrząsnęłam głową, nie pozwalając, by moje łzy wydostały się na zewnątrz i wyszłam z lotniska. Brak jego bliskości sprawił, że jakoś nie miałam humoru i przy prawie 30 stopniowej temperaturze na zewnątrz, było mi zimno. I burczało mi w brzuchu. Złapałam pierwszą lepszą taksówkę i odjechałam. Przejeżdżając obok słynnego wzgórza, wychyliłam się jeszcze, by spojrzeć na napis HOLLYWOOD. Uśmiechnęłam się do siebie na sam ten widok. Coś czułam, że już zawsze widząc to miejsce będę się mimowolnie uśmiechać. Kierowca w końcu zaparkował, a ja zapłaciłam mu jakieś grosze i wyszłam z samochodu. Nie chciałam jechać do domu, który zapewne byłby teraz pusty i tylko zrobiłoby mi się przykro, że nie mogłam wrócić do Londynu razem z miłością mojego życia. Poprawiłam więc sukienkę i ściągnęłam buty, po czym stanęłam na ciepłym piasku. Było już ciemno, ale i tak latarnie przy promenadzie oświetlały większą część plaży. Ruszyłam przed siebie, prosto na małe, drewniane molo, które nawiasem mówiąc wyglądało, jakby zaraz miało się rozlecieć. Usiadłam na samym końcu, kładąc buty obok siebie i pozwoliłam, żeby moje nogi swobodnie zwisały w dół. Westchnęłam cicho i spojrzałam w górę. Widząc przelatujący stosunkowo nisko samolot uśmiechnęłam się do siebie. Ciekawe, czy to w nim siedzą Niall i Emma.
Musiałam przyznać, że żałowałam. Cholernie żałowałam tej decyzji, którą podjęłam dwa lata temu i uciekłam, zamiast dać sobie pomóc i być ponad to. Tak długo męczyłam się, żeby o tym zapomnieć, albo chociaż nauczyć się z tym żyć tutaj, z dala od Anglii, ale wystarczył jeden cholerny dzień. Jedna sekunda, w której zauważyłam go w sklepie z inną dziewczyną wystarczyła, żeby skorupa, którą budowałam przez tyle czasu po prostu pękła. Może gdybym nie podjęła tej głupiej decyzji, moje życie wyglądałoby inaczej? Może byłoby mi łatwiej, może nawet miałabym wspólne mieszkanie z Niallem, tak jak Emma i Liam. A zamiast tego mieszkam z dziewczyną, która sama nie wie czego chce, żyje chłopakami i zakupami. Do tego jeszcze w ogóle nie wstydzi się nagości, co tylko mnie cholernie peszy. Alice jest w porządku i w jakiś sposób mi pomogła, chociaż nie znała szczegółów mojego załamania nerwowego. Ale mimo wszystko to nie tak wyobrażałam sobie studia. Zupełnie nie tak. Wszystko potoczyło się kompletnie inaczej, niż chciałam.
Położyłam się na plecach, powodując, że deski niebezpiecznie zaskrzypiały i zamknęłam oczy.
Gdybym tylko mogła cofnąć czas, wszystko wyglądałoby inaczej. Ale nie mogę.
Z zamyślenia wyrwało mnie poczucie kropli wody na moim nosie. A później na moją twarz spadła następna. Przez chwilę pomyślałam, że zaczyna padać, więc uchyliłam delikatnie jedną powiekę i zerwałam się, widząc kogoś nad sobą. Krzyknęłam przy tym i momentalnie zwinęłam się w kłębek, nie mogąc przyjrzeć się z bliska mężczyźnie. Ten wciąż pochylał się nade mną z mokrymi włosami, a ja zmrużyłam oczy, próbując dostrzec w nim coś charakterystycznego, co pomogłoby mi go zidentyfikować. W tym samym czasie przyłożyłam rękę do klatki piersiowej, czując jak serce bije mi ze zdwojoną prędkością. Mężczyzna zaśmiał się i usiadł naprzeciwko mnie.
-Nie poznajesz mnie?
Odetchnęłam z ulgą, słysząc znajomy głos i spojrzałam na Matta.
-Jak ty mnie tu znalazłeś? Śledzisz mnie? – zapytałam, unosząc brwi do góry.
No bo bez jaj, przecież w Los Angeles nie ma tylko jednej plaży, to niemożliwe, żeby znalazł się akurat tutaj i akurat teraz.
Brunet jednak tylko wzruszył ramionami i zaczął suszyć włosy ręcznikiem.
-Surfowałem. Nie moja wina, że ty też tu byłaś. – powiedział sarkastycznie i jestem wręcz pewna, że w tym momencie przewrócił oczami. Dopiero teraz zauważyłam, że chłopak faktycznie ma na sobie piankę. No i te mokre włosy, które przylepiały mu się do czoła. Wyglądało to nawet seksownie. Po chwili jednak otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na niego zdezorientowana.
-A co z twoją raną?
Matt tylko machnął lekceważąco ręką. Jestem pewna, że chciał mi zaimponować, że jest takim prawdziwym mężczyzną, odpornym na ból.
-Ściągnąłem ten cały bandaż, bo tylko mi zawadzał. Nie boli aż tak bardzo.
Uśmiechnęłam się, słysząc jego odpowiedź. Faceci są tacy przewidywalni. Pokiwałam tylko głową na znak, że rozumiem i wetchnęłam cicho, po czym oparłam się o drewnianą poręcz. Nagle usłyszałam jakiś trzask i niespodziewanie poleciałam do tyłu. Zdążyłam tylko pisnąć, zanim zorientowałam się co się stało. Matt jednak wykorzystał swój refleks i złapał mnie za kostki, żebym całkiem nie spadła do wody, po czym zaczął się śmiać. Zwisałam głową w dół i moje włosy były już zamoczone w wodzie. Próbowałam jakoś się podciągnąć, ale oczywiście bezskutecznie. Chłopak wychylił się znad mola i spojrzał na mnie z góry, śmiejąc się.
-Zamknij się i wciągnij mnie! – krzyknęłam.
-Magiczne słowoooo? – przeciągnął jak w jakiejś edukacyjnej bajce dla dzieci, na co prychnęłam.
-Natychmiast! – odkrzyknęłam, a on na sekundę poluzował uścisk tak, że zsunęłam się nieco niżej. Pisnęłam i znów zaczęłam się na niego drzeć, co po raz kolejny skomentował śmiechem. W końcu jednak powiedziałam to głupie „proszę” i wciągnął mnie łaskawie z powrotem. Usiadłam na drewnianych deskach i wycisnęłam lekko moje do połowy mokre włosy, po czym spojrzałam na niego z chęcią zamordowania choćby nawet widelcem.
-Przestań się śmiać, mogłam zginąć.
Matt uniósł ręce w geście obronnym, powstrzymując się od ponownego parsknięcia śmiechem. Przewróciłam oczami i wstałam, po czym pstryknęłam go w czoło i ruszyłam w stronę plaży. Chłopak w przeciągu sekundy mnie dogonił i łapiąc swoją deskę surfingową, ruszył ze mną wzdłuż plaży w stronę mojego mieszkania. Odezwałam się jako pierwsza.
-Matt, tak w ogóle to przepraszam cię za tą całą sytuację z Niallem.
-Spoko. – odparł tylko. Trochę mnie to zdziwiło.
-Na pewno nie jesteś zły? Wiem, jak na ciebie naskoczył i…
-Spoko. – powtórzył i zerknął na mnie ze spokojnym wyrazem twarzy. Był aż zbyt spokojny, więc tym bardziej wydawało mi się, że w rzeczywistości jest mocno wkurwiony całą konfrontacją z moim chłopakiem. Westchnęłam i już miałam znowu coś powiedzieć, ale dodał jeszcze – Na jego miejscu też bym się wkurwił, jakby moja dziewczyna siedziała z jakimś obcym kolesiem bez koszulki. To typowa reakcja faceta. I tak cud, że mi nie przywalił.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i na tym skończyła się rozmowa na temat Nialla. Przez chwilę panowała między nami cisza, która z każdą sekundą była coraz bardziej krępująca. Przynajmniej dla mnie. Matt zdawał się być nadzwyczaj wyluzowany. W świetle latarni zauważyłam charakterystyczne wypuklenie na jego piance w okolicy klatki piersiowej. Nie oznaczało ono bynajmniej dobrze wyrysowanych mięśni, ale bandaż, który jak sam twierdził zdjął, bo mu zawadzał. Zaśmiałam się w duchu przybijając sobie piątkę. Wiedziałam. Od początku wiedziałam, że po prostu chce mi zaimponować. Przecież rana była zbyt głęboka, nie wytrzymałby bez opatrunku. Kłamca.
-O co chodzi z tym więzieniem? – usłyszałam nagle jest rozbawiony głos i spojrzałam zdezorientowana w górę.
-Co?
Zgromił mnie wzrokiem.
-Nie udawaj, widziałem w telewizji, jak was aresztowali.
Otworzyłam szeroko oczy i stanęłam w miejscu.
-Nie mów, że to było w telewizji!
Matt tylko się zaśmiał i oparł się o deskę surfingową. Spojrzał na mnie zaciekawiony i kiwnął głową.
-Owszem. Było w telewizji, w radiu, w internecie…
-O boże. – jęknęłam i złapałam się za głowę. Przecież Niall ma przerąbane i to wszystko przeze mnie. Jestem ciekawa a jednocześnie się boję, co powiedzą mu ludzie z Modestu. A jak zabronią mu przyjechać? O nie, tylko nie to! Muszę jak najszybciej do niego zadzwonić, jak tylko wróci do Londynu.
-Co? – zapytał Matt – Przecież to jest mega, jesteś teraz sławna, popularna, może nawet jak wejdziesz do sklepu to od razu wszyscy padną na ziemię, a sprzedawca od razu otworzy kasę fiskalną?
Spojrzałam na niego jak na debila.
-To nie jest śmieszne.
-Dla mnie jest. Przyjaźnię się z przestępcą.
Uniosłam brwi, ale on dalej kontynuował.
-Jesteś teraz takim czarnym charakterem, jak z filmu. Potrzebny ci tylko kostium i jakaś wypasiona nazwa. Na przykład Pogromca Drewna.
Parsknęłam śmiechem, patrząc na niego z niedowierzaniem.
-Pogromca Drewna?
-No rozwaliłaś przed chwilą molo. Mnie osobiście przerażasz.
Popatrzyłam na niego przez chwilę, po czym uderzyłam się otwartą dłonią w czoło i zaczęłam się śmiać.
-Jesteś debilem. – powiedziałam tylko i ruszyłam w stronę swojego domu.
-Ej Chloe, nie odprowadzę cię, bo mnie strasznie mnie boli noga. Poradzisz sobie? – krzyknął za mną a ja tylko pokiwałam twierdząco głową i poszłam do swojego mieszkania. Dobrze wiedziałam, że wcale nie boli go noga, tylko rana, ale wolałam się nie odzywać. Nie będę go kompromitować, po prostu zachowam to dla siebie. Pogromca Drewna. Boże, co on ma w tej swojej głowie.

Weszłam do mieszkania i zamknęłam go na klucz, bo wątpię, żebyśmy miały dzisiaj jeszcze jakiś gości. Rzuciłam buty na podłogę, które całą drogę niosłam w ręce, bo nie chciało mi się ich zakładać i szłam na boso. Weszłam do pokoju i zastałam tam Alice, w turbanie na głowie i robiącą sobie pedicure. Spojrzała na mnie i odstawiła lakier do paznokci na półce.
Czyżby szykowała się poważna rozmowa?
Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam naprzeciwko niej.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że twój chłopak jest wykurwiście bogaty, sławny i należy do najseksowniejszego zespołu na świecie? – zapytała wprost, a ja zmarszczyłam brwi.
Emma jej powiedziała?
-Skąd ty… - zaczęłam, ale mi przerwała.
-To nie przypadkowa osoba dźgnęła cię nożem tylko fanka, prawda?
Otworzyłam szeroko oczy.
O co do cholery chodzi? Naprawdę Emma wszystko jej wygadała?
Zaczęłam się bawić palcami, a dopiero po chwili na nią spojrzałam.
-Emma ci powiedziała?
-Nie. – pokręciła przecząco głową – Sama się domyśliłam.
-Niby jak?
Alice westchnęła i oparła się o ścianę.
-Niall do mnie zadzwonił, że przyjeżdżają i czy mogłabym się zająć Emmą, o czym pewnie wiesz. Już nawet po jego głosie mogłam poznać, że jest zajebiście przystojny, ale nieważne. No i powiedział, że jeśli coś by się przedłużyło, to mam cię zaprowadzić do wskazanego przez niego hotelu i do pokoju na nazwisko Horan. Dopiero po chwili skojarzyłam skąd znam nazwisko Niall Horan. Oczywiście nie byłam pewna co do tego, ale potem poszperałam w internecie i znalazłam One Direction, a potem ciebie. Nie było tam co prawda nic o twoim wypadku. Ale tego akurat się domyśliłam sama i jestem pewna, że mam rację. To przynajmniej miałoby jakiś sens. W każdym razie nie rozmawiałam z Emmą o tobie. Świetnie się bawiłyśmy i naprawdę ją polubiłam, ale nie mogę uwierzyć, że ukrywałaś przede mną fakt, że twoim chłopakiem jest Niall Horan z One Direction. – spojrzała mi prosto w oczy. Nie mogłam wyczytać, czy jest to złość, smutek, czy rozczarowanie, ale przypuszczam, że wszystko naraz.
Dzień pełen wrażeń.
Zeszłam ze swojego łóżka i usiadłam na jej, po czym spojrzałam na nią ze smutkiem.
-Przepraszam, Alice. Wiem, że i tak prędzej czy później byś się dowiedziała. Ja po prostu… Jak wyjechałam, ja… Ja chciałam zacząć od początku. Od zera. Dlatego nic ci nie powiedziałam ani o Niallu, ani o Tamarze. To nie chodzi o żadną chciwość z mojej strony, ja po prostu chciałam o tym zapomnieć, a świadomość, że inni o tym nie wiedzą dużo mi pomagała. Masz rację, zaatakowała mnie psychofanka, która między wierszami dała mi znać, że jeśli nie zerwę kontaktów z Niallem, to dobierze się do Emmy. Może dlatego przede wszystkim uciekłam. Chciałam chronić przyjaciółkę, chociaż Tamara jest zamknięta w poprawczaku i na razie nie zamierza wychodzić, więc właściwie Emmie, ani nikomu nic nie grozi. Ale bałam się. Byłam zagubiona, nie wiedziałam co robić. Nawet przyjeżdżając tutaj kompletnie nie wiedziałam co robić. Byłam sama, w wielkim mieście, którego w ogóle nie znałam. I gdybym nie natknęła się przypadkowo na twoje ogłoszenie, że szukasz współlokatorki, pewnie skończyłabym tamtej nocy na plaży, a rano obudziłabym się bez wszystkich moich rzeczy. Naprawdę cię przepraszam.
Alice popatrzyła na mnie przez chwilę w ciszy i serio przez głowę przeszła mi myśl, że wyrzuci mnie z mieszkania, albo każe spać w kuchni. Ale ona po niecałej minucie powoli uśmiechnęła się i wyciągnęła do mnie ręce.
-No chodź tu, kaleko.
Zaśmiałam się i przytuliłam ją mocno, dziękując Bogu, że mi to wybaczyła. Po chwili, gdy już oderwałyśmy się od siebie, Alice spojrzała na mnie rozbawiona.
-Więc, o co chodzi z tą policją? – zaśmiała się.
Przewróciłam teatralnie oczami.
-Wszyscy o to pytają. Po prostu włamaliśmy się na napis Hollywood i nas zgarnęli. Śmigłowcem. Wiesz, jaka frajda? A jeszcze większa frajda, jak stoisz z tą idiotyczną tabliczką i robią ci zdjęcia. Masz ochotę się śmiać jak psychopata, ale musisz zachować powagę. Albo w celi, czujesz się jak jakaś małpka w zoo. – pokręciłam głową, śmiejąc się – A tak serio, to cholernie się bałam. Dopiero później, jak już nas wypuścili, wydawało mi się to zabawne. Martwię się tylko, że Niall będzie miał przez to jakieś kłopoty.
Alice uśmiechnęła się i poklepała mnie po plecach.
-Na pewno coś wymyśli. Przez chwilę myślałam, że naprawdę zachowywałaś się jak małpa w więzieniu. – zaśmiała się i poprawiła turban na głowie – Idę spać skarbie. Opowiesz mi wszystko jutro.
-No, ja też. – zeszłam z jej łóżka i sięgnęłam po swoją piżamę. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, przebrałam się i znów zakręciło mi się w głowie, tak mocno, że wpadłam na umywalkę, zwalając z niej połowę rzeczy i robiąc przy tym ogromny huk. Po chwili wszystko podniosłam i poustawiałam, po czym poszłam do kuchni zjeść jakąś kanapkę. Może brakuje mi jakiś witamin? Potem wróciłam do pokoju i Alice już słodko spała. Położyłam się na łóżku i sięgnęłam jeszcze po swój telefon, wybierając numer do Nialla. Nie odebrał, chociaż był sygnał, czyli już wylądowali. Westchnęłam, stwierdzając, że pewnie jest zmęczony, więc napisałam mu tylko smsa, żeby odezwał się jak najszybciej i chwilę później zasnęłam.




PRÓBA CZCIONKI, BO NIEKTÓRZY CHCIELI ŻEBYM ZMIENIŁA.
NIE MAM ZBYT DUŻEGO WYBORU, ALE MOŻE BYĆ?

Przepraszam was, rozdział jest krótki i o niczym ciekawym, ale musiałam taki zrobić przed następną bombą. Przepraszam, że tak długo musicie czekać, ale naprawdę mam bardzo mało czasu, a chciałam dodać cokolwiek, nawet takie gówno. Kocham was bardzo i dziękuję za wsparcie mimo wszystko. Aska nie zakładam, bo mi się nie chce xd

25 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny :3 Mało się dzieje, ale to nie ważne. :'3 Cudowny. Fajnie, że Chloe powiedziała Alice wszystko. ;3
    Kolejna bomba?! Już się boję!
    hahahhha XD <3
    Pozdrawiam cudowną Autorkę ; *! <3 <3 <3
    weny życzę kochanie ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. zxcvbnm genialny, kocham to opowiadanie ♥ nie mogę się doczekać następnego rozdziału.! ciekawe co modest wykombinuje ;>
    powodzenia, weny xx ♡ @awmynarreh

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział jest super! Jeszcze nigdy się tak nie śmiałam! Boże! Czadowo-śmieszne! Serio super rozdział. Pogromca Drewna! Super!

    OdpowiedzUsuń
  4. zgodzę się z Tobą, że krótki i nic się nie dzieje, ale mimo wszystko mnie się podoba :)
    po cichu domyślam sie dalszej części, ale nie będę nic mówić :D już chce kolejny, więc czekam ! ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział fajny! Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  6. KOOCHAAM <3
    czekam na następną bombę hahah<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super.!!♥!! Nie moge się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  8. Czcionka jest super zostaw taką <3 Nawet teraz łatwiej czytać :) A tak w ogóle to rozdział zajebiaszczy i nie moge się doczekać nexta :0

    OdpowiedzUsuń
  9. Bomba. Świetnie. Nie mogłaś chociaż na chwilę zostawić sielanki? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Pogromca Drewna? serio? Matt może postradał zmysły od tej utraty krwi tak troszeczkę? ;D
    Domyślna Alice . . . ma kobieta to COŚ(nwm co, ale chodzi mi o tą domyślność. nwm jak t nazwać :/ )
    a teraz smutna część. mam pewne przypuszczenia co Jest Chloe :( nie będę krakać, bo chce sie mylić :(
    no to teraz pora na smieszną część(znowu) . w Telewizji, Radiu interenecie? wszędzie byli pokazywani? WOW O.O!
    pozdrowionka i czasu oraz weny życzę :*
    ~gumisiek98~

    OdpowiedzUsuń
  11. Plooose zmień czcionkę, już się cholernie do tamtej przyzwyczaiłam :3
    Co do rozdziału to jest hmm.. noo.. jakby Ci to powiedzieć... TAKI WYRĄBANY W KOMOS, ŻE MASAKRA PO PROSTU! UWIELBIAM TO! Zresztą Ty nawet jak piszesz, że nie masz weny to i tak ją masz, więc co narzekasz? <3 Pisz, pisz następny rozdział jak najszybciej.
    Weny kochana :) x

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajny rozdział :) Przeczytałam dziś wszystko od początku i muszę przyznać, że to jest na prawdę świetne ;) Nie mów, że ten rozdział jest słaby, bo to nie prawda. Nawet jak mało się dzieje to z Twoim stylem pisania itd. jest fantastycznie. Czekam na kolejną część, mam nadzieję, że dodasz ją wkrótce, bo jestem bardzo ciekawa co się wydarzy, skoro zapowiadasz bombę ;) Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękne jest całe to opowiadanie ...od 1 rozdziału pierwszej serii ;****

    OdpowiedzUsuń
  14. kocham!!!!!! ♥ #Noeshipper ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże to jest takie cudowne
    - @niallmakesdie
    czy możesz mnie informować o rozdziałach?

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże piszesz tak ciekawie, że przeczytałem w 2 dni przeczytałem wszystko od samego początku aż do teraz. Czekam na więcej i błagam dodaj posta jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  18. To jest takie sjsiqvskabsj *_*
    Obstawiam, ze Chloe zdradzi Nialla z Mattem xd Nawet spoko by tak bylo, lubie duzo emocji i akcji :D
    Moglabys mnie informowac o nowych?
    @hooranexx

    OdpowiedzUsuń
  19. To był świetny rozdział jak zawsze ♥ Udał ci się i to, że nie było wielkiej akcji wcale nie oznacza, że coś nie poszło dobrze :) Bomba xD już się boję co mogłaś wymyślić, ale na pewno to wgniecie mnie do krzesła ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. to jest takie świetne że aż dfuvadghufg *o* jak Chloe zasłabła to pierwsze co to pomyślałam, że po nocy spędzonej z Niallem może być w ciąży, jestem ciekawa co będzie dalej hahah :D ahh... no i dziękuję za zmianę czcionki teraz czyta się o wiele lepiej :) / @LuvHoransSmile

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K