-Jezu Chryste, Niall! - pisnęła Ellie, gdy tylko mnie zauważyła i od
razu podskoczyła do mnie. Złapała mnie za brodę kciukiem i palcem wskazującym,
po czym zaczęła uporczywie wpatrywać się w moją siną skórę. Przewróciłem
oczami.
-Po prostu zrób coś z tym, żeby media tego nie zauważyły. - mruknąłem
pod nosem, a ona cmoknęła niezadowolona, po czym popchnęła mnie na fotel przy
toaletce.
-Coś ty narobił Niall? - zapytała, patrząc na moje odbicie w lustrze.
Uśmiechnąłem się do niej krzywo.
-Broniłem swoich racji.
Teraz to ona przewróciła oczami i sięgnęła po jakąś tubkę z kremową
mazią. Skrzywiłem się, patrząc na to, a Ellie uśmiechnęła się triumfalnie.
-Będę ci musiała zrobić tapetę na twarzy, jeśli nie chcesz, żeby
ktokolwiek się zorientował.
Spojrzałem na nią błagalnie.
-Nie mówisz poważnie.
-Za błędy się płaci, kochanie. - powiedziała tylko i zabrała się za
robienie mi makijażu. To tak idiotycznie i pedalsko brzmi, że ja nie mam pytań.
W każdym razie siedziałem tam i cierpliwie znosiłem te męczarnie.
Już prawie kończyła, gdy zadzwonił mu telefon. Zerknąłem w jego
stronę, ale nie mogłem ruszyć głową, więc makijażystka bez słowa mi go podała.
Włączyłem na głośnomówiący, nawet nie patrząc kto dzwoni, bo Ellie nie
pozwalała mi nawet mrugnąć. W komórce odezwał się przerażony głos.
-Niall?! - usłyszałem Emmę i ignorując sprzeciwy Ellie, przeniosłem
wzrok na iPhone'a.
-Co się stało?
-Błagam, powiedz, że jesteś w Londynie. - powiedziała cicho i
usłyszałem jak głos jej się łamie.
-Tak, jestem. Co się stało?
Pociągnęła nosem. Płakała.
Ja pierdole co się dzieje.
-Możesz przyjechać jak najszybciej do szpitala?
-Kurwa, Emma. CO SIĘ STAŁO?! - krzyknąłem do telefonu, a Ellie aż się
cofnęła z tą swoją tubką w jednej ręce, a w drugiej z jakimś pędzlem. Zignorowałem
ją, czując jak w moim gardle rośnie gula. Domyślałem się o co może chodzić.
-Chloe. - szepnęła tylko.
To mi wystarczyło.
Zerwałem się z fotela, chwyciłem kurtkę i telefon, po czym wybiegłem z
budynku, ignorując krzyki Ellie, że jeszcze nie skończyła. Powiedziałem tylko
Emmie, że zaraz tam będę i rozłączyłem się. Serce biło mi co najmniej 10 razy
na sekundę. Wpadłem szybko do samochodu i wyjechałem na ulicę. Miałem w dupie
to, kto miał wtedy pierwszeństwo. Kilka aut zaczęło na mnie trąbić, za sobą usłyszałem
pisk opon, ale nie zwróciłem na to większej uwagi. Jechałem najszybciej jak
mogłem, równocześnie łamiąc pewnie ze 20 przepisów. Dziękowałem Bogu, że nie
zatrzymała mnie policja, bo tylko straciłbym czas.
Nawet nie chciałem myśleć, dlaczego Chloe jest w szpitalu. I co ona do
cholery robi w Londynie? Przecież zaledwie przedwczoraj się z nią widziałem w
LA.
Zatrzymałem się na pierwszym lepszym miejscu parkingowym i biegiem
ruszyłem do szpitala. W recepcji nie chcieli mi podać żadnych informacji, bo nie
byłem z rodziny. Wkurzony już miałem ochotę wskoczyć za tą pieprzoną ladę i sam
znaleźć moją dziewczynę (byłą) w komputerze, ale zobaczyłem wtedy Emmę,
biegnącą w moją stronę. Była cała zapłakana i nie miała na sobie w ogóle
makijażu. Ruszyłem w jej stronę, a ona w końcu wpadła w moje ramiona z taką
siłą, że aż cofnąłem się dwa kroki do tyłu. Przytulliłem ją do siebie.
Wyczuwałem jej strach i chociaż sam próbowałem zachować spokój, to w środku
ogarniała mnie coraz większa panika.
-Co się stało, Emma? - zapytałem, uprzednio odsuwając ją kawałek od
siebie. Wciąż trzymałem ją za ramiona.
Niezbyt wdzięcznym ruchem wytarła nos rękawem i spojrzała na mnie.
-Bo ona miała... I oni wtedy... Ale oni nie chcą... I ja nie wiem... -
wydukała, po czym znów wybuchła płaczem.
No to chyba niczego się od niej nie dowiem.
Znów przyciągnąłem ją do siebie i pogłaskałem opiekuńczo po plecach, a
gdy chociaż trochę się uspokoiła, poprosiłem, żeby zaprowadziła mnie do niej.
Gdy dotarliśmy na oddział, na korytarzu zobaczyłem znacznie więcej znajomych
osób. Liam stał oparty o ścianę, pani Woods siedziała na plastikowym krześle i
patrzyła tępym wzrokiem przed siebie. Obok niej znajdował się Tom, który
opiekuńczo obejmował ją ramieniem i coś do niej mówił. W oddali zauważyłem
siostrę Chloe z jej chłopakiem, który rozmawiali szeptem ze sobą. A przy oknie
stała Alice i patrzyła na zewnątrz.
Alice?!
Co ona tu do cholery robi?
Gdy tylko weszliśmy na korytarz, wszyscy spojrzeli w naszą stronę.
Niektórzy, np. Annie i Brian poświęcili mi tylko sekundę uwagi, po czym wrócili
do rozmowy, a na przykład Alice patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Dlaczego nie są na sali przy Chloe? - szepnąłem do Emmy, gdy szliśmy
w ich stronę.
-Bo Chloe nie ma na sali. Operują ją już od 2 godzin. - odszepnęła mi,
patrząc przed siebie.
I na tym zakończyła się nasza rozmowa.
Emma poprosiła, żebym poszedł do Alice, bo ona wszystko mi wytłumaczy,
natomiast sama podeszła do Liama i przytuliła się mocno do niego. Kiwnąłem do
niego tylko głową. Pani Woods wciąż patrzyła przed siebie nieobecnym wzrokiem i
zdawała się mnie nie zauważać, a Tom posłał mi tylko zbolały uśmiech. Ruszyłem
powoli w stronę Alice. Na korytarzu panowała przerażająca cisza, a ja wciąż nie
wiedziałem co się tak naprawdę stało. I dlaczego operują ją już 2 godziny.
Podszedłem do okna i stanąłem obok dziewczyny. Wyglądała podobnie jak Emma, z
tym że ona nie płakała, no i miała na sobie piżamę. Zignorowała mnie, wciąż
patrząc przed siebie. Przełknąłem ślinę.
-Alice. - szepnąłem.
Nic.
-Alice, spójrz na mnie proszę.
Nawet nie drgnęła.
-Błagam cię, powiedz mi tylko co się stało. - usłyszałem własny,
łamiący się głos.
Powoli przeniosła na mnie puste spojrzenie. Przyglądała mi się przez
chwilę, po czym zmarszczyła brwi.
-Czy ty masz na sobie puder?
Spojrzałem na nią zaskoczony, ale po sekundzie zorientowałem się, że
faktycznie mam na sobie jakieś mazidło i kiwnąłem głową.
-Ta. Żeby nie było widać mojego podbitego oka.
-Masz podbite oko?
-Chloe ci nie powiedziała?
-Chloe ci przywaliła? - zapytała, otwierając szeroko oczy.
-Nie, biłem się z Mattem.
-Ale czemu... - zaczęła, ale jej przerwałem.
-Powiedz mi wreszcie co się stało. - warknąłem poirytowany.
Westchnęła.
-Sama niewiele wiem. Miała wypadek samochodowy.
Moje serce się zatrzymało.
-Miała wypadek?! Nic jej nie jest?! - zapytałem przerażony.
-A jak myślisz idioto, skoro ją operują 2 godziny? - zapytała
sarkastycznie, przewracając przy tym oczami.
Zignorowałem jej ironię.
-Ale co się stało?
-Nie wiem nic więcej. Wiem tylko, że miała wypadek. Niczego nam nie
chcieli powiedzieć.
-Dokąd jechała samochodem o 6 rano?
-Jechała do szpitala po wyniki te... - urwała nagle i przygryzła
wargę, jakby starała się wymyślić jakąś wymówkę, ale w końcu w ogóle się nie
odezwała.
-Po jakie wyniki? - zmrużyłem oczy.
-Nic takiego nie powiedziałam. - zamrugała oczami i udała, że jest
zaskoczona.
No jasne, że nie.
-Alice, nie okłamuj mnie.
-I kto to mówi. - warknęła.
Oho, chyba mnie już nie lubi.
Westchnąłem i popatrzyłem na nią poważnie.
-Al, naprawdę jest mi strasznie przykro i wiem, że jestem chujem, że
potraktowałem ją okropnie i nigdy nie powinienem popełniać takiego błędu. Wiem
to. Wiem też, że kocham Chloe i nigdy nikogo tak nie kochałem jak ją, nie
wyobrażam sobie życia bez niej i zrobiłem to tylko po to, żeby ją chronić.
Musiałem się dowiedzieć kto za tym wszystkim stoi, żeby dopilnować, żeby więcej
jej nie zagrażał.
-Masz na myśli Josha?
Zamrugałem oczami.
-A skąd ty...
-Chloe go spotkała. Domyśliła się, że to on.
Otworzyłem szeroko oczy. Widzę, że robi się coraz ciekawiej. Moje
serce długo tego nie wytrzyma.
-Zrobił jej coś?
Zaśmiała się krótko.
-Raczej to ona zrobiła coś jemu. Mówiła, że mu przywaliła tak mocno,
że aż ją szczypała ręka, a on był zbyt zaskoczony, żeby jakkolwiek zareagować.
Uśmiechnąłem się do siebie.
Moja księżniczka.
-A dlaczego właściwie przyjechałyście do Londynu?
Alice przez chwilę milczała. Już miałem zapytać ponownie, bo
pomyślałem, że mnie nie usłyszała, ale w końcu się odezwała.
-Chloe musiała coś załatwić i prosiła mnie, żebym pojechała z nią.
-I nie powiesz mi po co jechała dzisiaj rano do szpitala?
-Mam nadzieję, że sama ci powie. – szepnęła bardziej do siebie,
patrząc nieobecnym wzrokiem za okno.
Odwróciłem wzrok na mamę Chloe i w tym momencie zauważyłem, jak lekarz
podąża w jej stronę. Tom coś do niej powiedział, a ona nagle się ocknęła i
poderwała do góry, ruszając w jego stronę. Alice też popatrzyła na nich.
Rozmawiali chwilę cicho, aż w końcu Tom odwrócił się w naszą stronę i machnął
do nas ręką, żebyśmy poszli za nimi, po czym ruszyli korytarzem. Szedłem z
Alice obok Liama, który przytulał cały czas Emmę. A ta z kolei trzymała Alice
za rękę. Czułem się odosobniony. Wiedziałem, że Alice mnie nie lubi, a wszyscy
mają do mnie żal, ale przynajmniej Emma się uspokoiła. Muszę jej podziękować za
to, że do mnie zadzwoniła i w ogóle powiadomiła mnie o tym, że coś się stało.
Lekarz powiedział, że stan Chloe jest stabilny, ale straciła dużo krwi
i i w dalszym ciągu leży w śpiączce. Nie pozwolił również nikomu do niej
zajrzeć przez najbliższe godziny. A i tak stwierdziłem, że szansę na to będzie
miała tylko najbliższa rodzina. Jednak na szczęście pomiędzy salą a korytarzem
w ścianie widniało szklane okno, przez którą mogliśmy ją zobaczyć. Z racji
tego, że pani Woods i Tom szli pierwsi z lekarzem, tym samym zobaczyli Chloe
przed nami. Obserwowałem bacznie ich reakcję. Stanęli przed szybą i w tym
momencie mama dziewczyny zasłoniła dłonią usta. Wybuchła płaczem, a Tom
przytulił ją do siebie. Moje serce zaczęło bić szybciej i my też
przyspieszyliśmy kroku. Gdy dotarliśmy do szyby, mój świat się zatrzymał.
Zobaczyłem ją, leżącą na łóżku szpitalnym niczym śpiąca królewna. Jednak słabo
było widać jej twarz przez te wszystkie kabelki. Była mocno posiniaczona, ale
żyła. A to było najważniejsze. Poczułem, jak Alice ściska moją rękę. Uporczywie
wbijała paznokcie w moją skórę, ale nie czułem nic. Jedyne co odczuwałem, to
ból psychiczny, bo z jakiegoś powodu czułem, że to wszystko moja wina. Te
wszystkie nieszczęścia, które ją spotykają są wynikiem moich błędów, a nie jej.
To nie jest w porządku. Z całą chęcią przejąłbym jej cierpienie na siebie.
-Jezu, Tom. Co z dzieckiem? - zapytała cicho pani Woods, po czym pobiegła z powrotem za lekarzem, który oddał się korytarzem.
-Jezu, Tom. Co z dzieckiem? - zapytała cicho pani Woods, po czym pobiegła z powrotem za lekarzem, który oddał się korytarzem.
Alice spojrzała porozumiewawczo na Emmę. Zerknąłem w tamtą stronę.
Blondynka była jeszcze bardziej blada niż wcześniej. Dobra, nie rozumiałem o co
chodzi, ale pewnie po prostu mama Chloe nie powiedziała z "naszym
dzieckiem" ponieważ to nie jest dziecko Toma. Emma podeszła do nas i
wzięła Alice za rękę, po czym pociągnęła ją gdzies na bok. Liam został ze mną.
Patrzyliśmy oboje na nie w osłupieniu, podczas gdy dziewczyny prowadziły
ożywioną rozmowę.
-Wiesz o co chodzi? - zapytałem, nie odwracając wzroku.
-Nie mam pojęcia, stary. - odparł.
Spojrzałem w bok i zauważyłem, że w naszą stronę zmierza Harry. Gdy do nas dotarł, był
cały zdyszany.
-Słyszałem co się stało. Pod szpitalem zebrała się już spora grupka
dziennikarzy. Wszystko z nią w porządku? Niall, ty masz puder na twarzy?
Zirytowany przejechałem ręką po twarzy, chcąc zmazać z siebie to
cholerstwo.
-Jest chociaż przytomna? - zapytał Harry, patrząc na nas zatroskany. A
szczególnie na mnie. A ja miałem wrażenie, ze to wszystko jest jakimś głupim
snem i zaraz się obudzę. W ogóle jeszcze nie dotarło do mnie, że Chloe na
prawdę miała wypadek. Otworzyłem usta, żeby mu odpowiedzieć, ale zamiast tego
usłyszałem głos Emmy.
-Nie. Dopiero przywieźli ją z bloku operacyjnego. - powiedziała,
stając nagle obok nas i trzymając Alice za rękę.
-Harry, to Alice. Przyjaciółka Chloe z Kalifornii. Alice, to Harry
Styles. Chyba nie muszę tłumaczyć kim jest. - powiedziałem, a loczek uśmiechnął
się do dziewczyny tym swoim zniewalającym uśmiechem i wyciągnął do niej rękę.
-Ładna piżamka. - powiedział, uśmiechając się szeroko.
Spojrzałem na Alice. Ta z kolei patrzyła na niego nieobecnym wzrokiem
z rozchylonymi ustami. Uniosłem brwi, patrząc na Liama, który już powstrzymywał
chichot. Emma delikatnie uniosła rękę brunetki, żeby uścisnęła dłoń Harremu.
Odchrząknąłem.
-Chyba się jej spodobał. - mruknął cicho Liam.
Alilce dopiero wtedy się ocknęła i zarumieniona podała rękę Harremu,
uśmiechając się nieśmiało.
-Zamknijcie się. - wariknął do nas Harry, posyłając nam wrogie
spojrzenie, po czym znów uśmeichnął się do brunetki. Liam pociągnął mnie i Emmę
do tyłu, przez co wycofaliśmy się zostawiając ich samych, a oni nawet nie
zauważyli, że nas nie ma.
Minęły 2 godziny. Annie i Brian już poszli, Harry, Alice, Emma i Liam
udali się coś zjeść. Chcieli, żebym poszedł z nimi, ale powiedziałem, że
zostanę przy Chloe. Posłali mi tylko smutne uśmiechy i poszli. Tym samym
sposobem zostałem na korytarzu sam. Nie miałem pojęcia gdzie jest mama Chloe i
Tom, chyba rozmawiali z lekarzem. Popatrzyłem na moją dziewczynę (byłą) przez
szybę. Miała krótsze włosy, przez co jeszcze bardziej wydawało mi się, że to
nie ona. Jakaś pielęgniarka zmieniała jej opatrunki, a ona wciąż leżała i spała
w tej samej pozycji. Dopiero teraz dotarło do mnie, że to się dzieje naprawdę.
Oparłem czoło o szybę, wiedząc, że nie mogę do niej wejść. Tak bardzo chciałbym
zobaczyć jej uśmiech. Uśmiech, który byłby spowodowany mną. Najbardziej bolało
mnie właśnie to, że już nie wywołuję u niej uśmiechu, tylko płacz i strach. Nie
dziwiłem jej się. Przeżyła tak wiele, że teraz załuguje na to, by do końca
życia była szczęśliwa. Choćby nie wiem co, muszę jej to szczęście zapewnić.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie będzie ze mną chciała utrzymywać kontaktu.
Ale zrobię wszystko, żeby znalazła kogoś z kim będzie szczęśliwa, mimo, że dla
mnie będzie to cios w serce. Jakoś to przeżyję, skoro ona potrafiła znieść tyle
bólu. Zarówno fizycznego, jak i psychicznego.
Wiedziałem, że dzisiaj nie ruszę się ze szpitala. Czułem wewnętrzną
potrzebę, żeby tutaj być. Nie wiem jak długo tak stałem i patrzyłem na nią, aż
w końcu wróciła pani Woods, Tom i lekarz. Ta pierwsza znów zdawała się mnie nie
zauważać i dopiero wtedy zrozumiałem, że robi to specjalnie, bo wie co
zrobiłem. Weszli do sali. Czyli już mogą ją odwiedzać. Odszedłem od szyby, żeby
mieli trochę prywatności i postanowiłem zejść na dół do bufetu i dołączyć do
reszty. Rozmawiali cicho przy kawie. Usiadłem przy stoliku.
-Obudziła się? - zapytała Emma, a ja tylko pokręciłem przecząco głową.
Wszyscy zgodnie westchnęli.
-Biedna Chloe. Nawet nie wiemy dokładnie co jej jest. - odezwał się
Harry.
-Zadzwonili do nas do domu rano. To znaczy do mamy Chloe. I wezwali ją
do szpitala, bo powiedzieli, że miała wypadek. Więc od razu się zebraliśmy,
dlatego też jestem w piżamie. - powiedziała Alice, uśmiechając się - Ja
prowadziłam, bo pani Woods była zbyt roztrzęsiona, a Tom musiał ją uspokajać.
No i jak dotarliśmy, to już ją operowali. Jakaś pielęgniarka w biegu nam
powiedziała, że straciła dużo krwi, ma chyba złamaną rękę, przeżyła wstrząs
mózgu i takie rzeczy. Ale ogólnie nie było z nią tak źle, wyjdzie z tego.
Powiedziała tylko, że są komplikacje z... - urwała i zerknęła na Emmę, a ta
patrzyła na nią, przygryzając dolną wargę.
My natomiast patrzyliśmy na nie w oczekiwaniu.
-Z...? - ponaglił ją Liam.
-...Z tą złamaną ręką. - odezwała się znowu Alice wymijająco.
-Nie wiesz czy przeżyło? - zapytała ją Emma.
-Przeżyło? Co przeżyło? - powiedział Harry, patrząc na nią z
uniesionymi brwiami.
Emma przewróciła oczami.
-Przeżyła. - odparła, akcentując ostatnią literę.
-Nie, nie wiem. Nic mi nie powiedzieli.
-Przecież wiadomo, że przeżyła, przecież ją widzie.. - zaczął Liam,
ale Emma posłała mu piorunujące spojrzenie, więc się zamknął.
Już wiedziałem, że rozmawiają o czymś innym. Tylko nie miałem pojęcia
o czym. Ale wiedziały coś, czego nie wiedziała nasza trójka i zamierzały
trzymać to w tajemnicy. Westchnąłem. Dziewczyny szybko zmieniły temat, a ja się
wyłączyłem.
Około pół godziny później oni wszyscy się pozbierali i powiedzieli, że
idą do domu i wpadną do Chloe jutro. I jak coś się będzie działo to mam do nich
dzwonić. Ja oczywiście zostałem w szpitalu. Wypiłem kawę i ruszyłem na górę.
Spojrzałem na zegarek. Już była 17.
Akurat kiedy dotarłem pod salę, pani Woods i Tom wychodzili ze środka.
-Niall, my idziemy coś zjeść. Możesz tutaj zostać na wypadek gdyby się
obudziła? - zapytał Tom, a ja uśmiechnąłem się i kiwnąłem twierdząco głową.
Przynajmniej na coś się przydam.
Podziękował mi i odeszli. Gdy tylko zniknęli za zakrętem, postanowiłem
wejść do środka. W progu natknąłem się na drobną pielęgniarkę, która popatrzyła
na mnie zdziwiona.
-Nazwisko? - zapytała słodko.
-Eee.. Horan.
-Pan Niall Horan? - spytała, marszcząc brwi i przechyliła głowę na
bok.
-Yhm, tak.
-Dobrze, proszę wejść, zaraz do pana przyjdę. - powiedziała szybko,
wyminęła mnie i szybkim marszem ruszyła wgłąb korytarza. Wychyliłem się
zdziwiony zza drzwi, patrząc na nią.
Dziwne. Łatwo poszło.
Wszedłem w końcu do sali i poczułem ucisk w sercu. Całe pomieszczenie
pachniało jej perfumami. Uśmiechnąłem się lekko, patrząc na jej niewinną twarz.
Chciałem złapać ją za rękę, ale się powstrzymałem, bo stwierdziłem, że to
mogłoby być wbrew jej woli. Usiadłem obok jej łóżka na krześle i spojrzałem na
nią.
Była tak piękna.
-Coś ty znowu narobiła, księżniczko? - zapytałem szeptem, przyglądając
się jej. Oparłem łokcie o własne nogi, Splotłem palce i oparłem brodę o swoje
dłonie. Siedziałem i po prostu na nią patrzyłem. Słyszałem delikatne, regularne
pikanie w komputerze, oznaczające tempo bicia jej serca.
-Wiem, że powiedziałem, że będę się trzymał od ciebie z daleka, ale
nie potrafię tego zrobić. - szepnąłem.
-Panie Horan? - usłyszałem nad sobą i spojrzałem w górę, prostując
się. Stała obok mnie ta sama drobna pielęgniarka i trzymała w ręce jakiś
pomięty dokument. - Policja znalazła to w samochodzie pani Woods. Uznaliśmy, że
chciałby pan to zobaczyć. - powiedziała cicho, posłała mi przyjazny uśmiech, po
czym wręczyła mi wymięty kawałek papieru i wyszła z sali. Zmarszczyłem brwi nie
wiedząc za bardzo o co chodzi, po czym zerknąłem na kartkę. Otworzyłem szeroko
oczy, czytając dokument. Zamarłem. Zamrugałem kilkakrotnie, patrząc na literki.
A potem spojrzałem na Chloe. Nie wierzyłem, że to może być prawda. Że ukrywała
przede mną coś takiego. Serce biło mi coraz szybciej. I nagle dotarło do mnie,
że przecież coś mogło się mu stać. Wstałem szybko i wybiegłem z sali, po czym
zawołałem drobną pielęgniarkę, która szła w oddali tyłem do mnie. Ona odwróciła
się powoli i uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Z pańską córką wszystko w porządku, panie Horan. – opowiedziała na
moje niezadane pytanie, po czym znów się odwróciła i odeszła.
Oszołomiony wróciłem do sali i usiadłem na krześle. Zbyt dużo
informacji. Spojrzałem na kartkę, a potem na Chloe. Wciąż w to nie wierzyłem.
Delikatnie uniosłem kołdrę i zauważyłem, że faktycznie dziewczyna ma nieco
zaokrąglony brzuch. Uśmiechnąłem się do siebie i poczułem, jak łzy napływają mi
do oczu. Nienawidzę płakać, ale w tej chwili nie mogłem się powstrzymać.
Delikatnie położyłem dłoń na jej brzuchu i uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
Musiałem wyglądać jak idiota, ale nie obchodziło mnie to. Przytuliłem twarz do
brzucha Chloe i zacząłem płakać jak baba.
Ja naprawdę będę ojcem.
Będę miał córkę.
Dopiero teraz wszystko zrozumiałem. Emma i Alice musiały o wszystkim
wiedzieć. Poza tym wtedy, gdy widziałem ją w oknie, przeglądającą się w
lustrze, ona przyglądała się naszemu dziecku. Musiała radzić sobie z tym
wszystkim sama. Tak bardzo żałowałem, że do tego doprowadziłem. A teraz będę
musiał zaopiekować się nie tylko Chloe, ale też moją córką. Ale czy mnie
zaakceptuje?
Poczułem jak klatka piersiowa Chloe uniosła się gwałtowniej i uniosłem
głowę. Spojrzałem zaczerwienionymi oczami na dziewczynę i zauważyłem, że mi się
przygląda. Obudziła się. Speszony chciałem się odsunąć, bo wiedziałem, że się
mnie boi, ale ona delikatnie złapała mnie za rękę. Zamarłem w połowie
wykonywanego ruchu i spojrzałem na nią zdezorientowany. Ona natomiast tylko się
uśmiechnęła lekko i pokręciła przecząco głową. Popatrzyłem na nią z troską i
pozwoliłem sobie delikatnie ją przytulić, uważając by nic jej nie uszkodzić.
-Tak bardzo cię przepraszam Chloe. – powiedziałem cicho, wtulając
twarz w jej szyję.
Była spokojna. Oddychała miarowo, ale nie miała możliwości przytulenia
mnie, bo jedną rękę miała złamaną, a poza tym wyglądała na wykończoną.
-W porządku. Wybaczam ci. – wyszeptała cicho do mojego ucha.
Kochani. Przyznam szczerze, że dawno dawno temu, kiedy wymyślałam
fabułę do tego rozdziału, chciałam uśmiercić to dziecko. Ale wiedziałam, że
wszyscy to przewidzicie (zresztą słusznie), a ja uwielbiam was zaskakiwać, więc
stwierdziłam, że dam już Chloe spokój i dziecko przeżyje. Ale muszę przyznać że
się trochę uśmiałam przy tych komentarzach "dziecko musi żyć",
"o nie, ona poroni" i takie tam xd Co do tego kto jest ojcem dziecka,
od początku zakładałam Nialla. Nigdy w życiu nie pozwoliłabym, żeby ojcem był
Matt, bo znowu zaczęłyby się komplikacje, no i macie rację, Chloe już ZBYT
wiele przeszła xd
Tak wam tylko powiem, że powolutku, a nawet trochę szybciej zbliżamy
się do końca Escape. Nie będzie trzeciej części, ani kolejnego fanfiction. Mam
w przyszłym roku maturę i zależy mi na tym, żeby dobrze się do niej
przygotować, ale jestem w trakcie pisania książki. Mam już pomysły na co
najmniej 3 książki, więc trochę mi z tym zejdzie. Ale na pewno bloga nie usunę
i na pewno tutaj napiszę, jeśli uda mi się jakąś książkę wydać :)
No, to do następnego, kocham was <3
ajzednboijudznmbkzdjnbkgj ♥
OdpowiedzUsuńRozjebało moje uczucia, kocham cię!
Nie wiem co napisać wzruszyłam się gdy Niall płakał i córka i Chole i ankvdjk
Czekam na next ♥
Kocham cie ♥
OdpowiedzUsuńBez pisania zbędnych słów w komentarzu - KOCHAM CIE!
I nwm co więcej napisać! ;)
Cherry Blossom
(gumisiek98)
Witaj <3 Tu Bereshka z mss :D
UsuńJuhu :D
OdpowiedzUsuńWreszcie wszystko się układa jedna k ten wypadek wyszedł wszystkim na dobro. :-P
OdpowiedzUsuńBożeeee................!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAle się dzieje w tym rozdziale !!
Matko jest tak boski ze tego nie da się opisać !!
Proszę nie kończ tego bloga !
On jest zdecydowanie najlepszym blogiem jak dla mnie !!
Dodawaj chociaż rozdział raz na pół roku ale nie kończ tej opowieści ! Ona jest wspaniała !
Kocham kocham kocham !!!
no nareszcie, dziekuję x
OdpowiedzUsuńJejku dopiero nie dawno znalazlam tego bloga i przyczytalam wszystkie rozdzialy ! Swietnie piszesz ! Podziwiam cie <3 mam do cb pytanie co do ksiazek :D o czym beda ?? :D ( za rok bede trzyala za cb kciuki na matyrze :D ) i przeprasam za anonima ale nie mam konta ...xd
OdpowiedzUsuńDołączam się do pytania co do książek !!
UsuńGenialne! Powodzenia z książkami i na maturze. To tak na zapas :))
OdpowiedzUsuńCo chwilę się wzruszyłam.
OdpowiedzUsuńWłaściwie uratowałaś mnie tym rozdziałem bo jest 5:35 a ja nie mogę spać.
Cudowny rozdział. Oto mi chodziło. Mam nadzieje że teraz wszystko się ułoży i będą razem happy.
Dołączam się do pytania o czym będą twoje książki.
niszczysz mnie emocjonalnie! ♥ to jest boskie ♥ i jak już musisz kończyć to proszę zrób very happy end ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny! Nie mogę się doczekać kolejnego!
OdpowiedzUsuńJak się oddycha?
OdpowiedzUsuń.............................
ohhhhhhhhh! Będą mieli córkę! O mamciu! To niesamowite!
Czekałam na ten rozdział, czekałam aż wszystko się wyjaśni, czekałam kiedy Chloe wybaczy dla Nialla, czekałam aż znów będą razem. I się chyba doczekałam! Yeah.
<3 <3 <3 <3
Cuuuuuuuuudowny rozdział <3
Nie mogę pojąć, że już niedługo koniec. To okropne! <3
Kocham Cię bardzo ! ;*
Genialny !!! Och wybaczyła mu, w końcu :)
OdpowiedzUsuń'Niall ty masz puder na twarzy?' - to mnie rozwalilo! Scena w ktorej Niall płacze i ja przeprasza była taka cudowna! <3 czekam na next! @Mardalenka
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :')
OdpowiedzUsuńPo prostu idealny. Tyle emocji... I te śmieszne momenty :) Trzymam kciuki za książki.
Kocham x
Podałby mi ktoś link do 1-ej czesci opowiadania ? ;) p.s. dziekuje <3
OdpowiedzUsuńemotive-emotions.blogspot.com
UsuńDziekuje ♥
UsuńŚwietny. Wiedziałam, że to dziecko Nialla. Dobrze że Chole nie poroniła. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://one-regret-in-life.blogspot.com polecam zostawiać tu swoje pomysły póki można!
OdpowiedzUsuńjakie to było piękne kurde tak się popłakałam świetny rozdział ;) No i nareszcie się dowiedział i sie pogodzili ;)
OdpowiedzUsuńKiedy bd nastepny rodział? Nie moge sie doczekac! ^^ / Siasia xoxo
OdpowiedzUsuńRaczej nie w tym tygodniu bo nie mam czasu :)
UsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć że będą mieli córkę!!! A proszę Cię pisz i nie przestawaj. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńAtricia