Druga część fanfiction o Niallu Horanie i Chloe Woods. Pierwsza część: emotive-emotions.blogspot.com

środa, 6 sierpnia 2014

27



Chloe leżała w szpitalu już prawie dwa tygodnie. Odwiedzałem ją codziennie, chociaż prędzej powiedziałbym, że w ogóle nie ruszałem się ze szpitala, chyba że było to konieczne. Kiedy jej stan się polepszył, przenieśli ją do sali, w której były 4 inne osoby. Wybitnie mi się to nie podobało, szczególnie, że koleś obok niej był cały zielony na twarzy i ciągle kaszlał na moją dziewczynę. Mimo jej protestów postarałem się (głównie za pomocą forsy), że znów ją przenieśli do pomieszczenia, gdzie była sama i miała spokój, a ani ona, ani nasze dziecko nie było narażone na zatrucie jakimś świństwem.
Muszę przyznać, że odbiło mi na punkcie mojej córki. Mówiłem do niej godzinami jakieś pierdoły, a Chloe tylko zakrywała twarz rękami i tłumiła śmiech.
Nabrała sił, czuła się już dużo lepiej i znów zaczęła się uśmiechać. To ostatnie szczególnie sprawiło, że mój świat nabrał kolorów. Ona naprawdę mi wybaczyła. Dalej nie mogłem w to uwierzyć, nie mogłem zrozumieć jak mogła mi wybaczyć coś tak okrutnego.
Siedziałem na krześle i karmiłem ją ostrożnie zupą pomidorową.
-O czym myślisz? - zapytała, przyglądając się mi zaciekawiona.
-O tym, że masz wielkie serce.
Uśmiechnęła się promiennie.
-I całe należy do ciebie. - odparła szeptem.
Ja również się uśmiechnąłem.
Była idealna i nie potrzebowałem niczego więcej do szczęścia. Widziałem że ma małe problemy z fizycznym okazywaniem mi uczuć, tak jakby się bała bliskości i jeszcze trzymała lekko na dystans. Zauważyłem to, gdy za każdym razem jak ją dotykałem, czułem jak jej ciało lekko sztywnieje. Ale rozumiałem to i nic jej nie mówiłem. I tak byłem wdzięczny, że się starała i nie próbowała mnie na siłę odepchnąć.
-Nie chcę już. - zacisnęła usta, gdy przystawiłem łyżkę z zupą do jej buzi. Zaśmiałem się, widząc jak z naburmuszoną miną małej dziewczynki odmawia jedzenia.
-Musisz jeść, skarbie.
Prychnęła w odpowiedzi.
-Nie jesteś moim ojcem.
Przewróciłem oczami.
-Okej, ale jestem jej ojcem - powiedziałem z wyraźną dumą w głosie i delikatnie stuknąłem ją palcem w brzuch - A kwiatuszka trzeba nakarmić.
-Kwiatuszek nie jest głodny. - odparła i uśmiechnęła się szeroko.
Zaczęliśmy nazywać naszą córkę Kwiatuszkiem, przynajmniej do czasu, aż wymyślimy jej jakieś imię.
Wiem, głupie.
Ale dla nas to było słodkie.
-Ależ jest.
-Ależ nie.
-Jest.
-Nie.
-Tak.
-Wiem lepiej niż... - nie dokończyła, bo wepchnąłem jej łyżkę z zupą do buzi. Spojrzała na mnie groźnie, a ja się zaśmiałem. A chwilę potem zaczęliśmy się całować.
Cóż, wszystko powoli wracało do normy. Ktoś, kto widziałby nas pierwszy raz, pewnie stwierdziłby, że wiedziemy szczęśliwe, bezstresowe życie. Jednak to wszystko było tylko przykrywką. Wiedziałem, że wewnątrz Chloe i tak ma już nieźle poszarpaną psychikę.
Położyłem się delikatnie obok niej i spojrzałem w sufit, a dziewczyna położyła głowę na moim ramieniu. Nie robiłem żadnych gwałtownych ruchów, chociaż najchętniej przeleciałbym ją na łóżku szpitalnym. Odgoniłem od siebie te myśli jak najszybciej. Szczerze mówiąc, nie byłem pewny, czy jeszcze kiedykolwiek będzie chciała zbliżyć się do mnie w ten sposób. Ale ja tak czy inaczej będę cierpliwy i wyrozumiały. I będę pilnował by ona i Kwiatuszek były szczęśliwe. Tak, to było dla mnie w tej chwili najważniejsze i nie sądzę, żeby kiedyś się zmieniło.
Leżeliśmy tak w ciszy paręnaście minut, aż do sali wtargnęła Alice z szerokim uśmiechem na twarzy. Ostatnio ciągle widziałem ją uśmiechniętą i byłem w 100 % pewny, że to przez Harrego, ale nic mi nie wiadomo o tym, że się spotykają.
-Cześć kaleko! - krzyknęła już w progu, a potem zasłoniła ręką usta i zachichotała. - Sorki, nie wiedziałam, że śpi. - dodała szeptem.
Ja też nie wiedziałem, że śpi.
Zerknąłem na moją dziewczynę (już nie "byłą"), po czym widząc, że faktycznie leży z zamkniętymi oczami, delikatnie wysunąłem się spod niej i przykryłem ją kołdrą.
-Zmiana warty? - zapytała Alice, obejmując się ramionami i przechyliła głowę na bok z szerokim uśmiechem. Biło od niej takim entuzjazmem, że aż sam musiałem się uśmiechnąć. Kiwnąłem twierdząco głową i zabrałem swoją kurtkę z krzesła.
-Zmiana warty. Muszę coś załatwić. - odparłem i naciągnąłem szarą czapkę na głowę. Pocałowałem delikatnie Chloe w czoło, na co zareagowała niewyraźnym mruknięciem i zwinęła się w kłębek. Uśmiechnąłem się na ten widok i ruszyłem do wyjścia, po drodze przytulając jeszcze Alice na pożegnanie. Wyszedłem ze szpitala i ruszyłem pieszo przez Londyn. Założyłem dla świętego spokoju okulary przeciwsłoneczne, chociaż wcale słońca nie było, wsadziłem ręce do kieszeni i szedłem z opuszczoną głową, modląc się, żeby żadna gówniara nie zaczęła się wydzierać na całą ulicę, skandując moje imię. Na szczęście udało mi się dotrzeć pod dom Chloe bez szwanku. Wiedziałem, że dziewczyna za niedługo wyjdzie ze szpitala, bo jej stan jest stabilny, więc chciałem zrobić jej niespodziankę. Grzecznie nacisnąłem dzwonek do drzwi, a potem nie czekając aż mi ktoś otworzy, sam wszedłem do środka. I tak spodziewali się mojej wizyty.
-Pani Woods? - zapytałem, a moje słowa odbiły się echem w pustym korytarzu. A może powinienem mówić "Pani..." Jak właściwie Tom ma na nazwisko? Kurwa. No nieważne. "Pani żono Toma ochroniarza?" Chyba już wolę zostać przy "Pani Woods".
Rozejrzałem się wokół i ogarnęły mnie wątpliwości. Może ten duży dom nie jest przyjazny dla dziecka. Rodzina z dorastającym maluchem chyba powinna mieć mały, przytulny domek, prawda? A nie wyczesaną willę za kilkanaście milionów. Westchnąłem.
Małymi kroczkami, Horan.
Małymi kroczkami.
Na chwilę obecną nawet nie wiem czy Chloe będzie chciała ze mną mieszkać.
-Tutaj, Niall! - usłyszałem głos Pani Żony Toma Ochroniarza i ruszyłem za jej głosem do kuchni. Tak, przestała traktować mnie jak powietrze. Pewnego dnia w szpitalnym bufecie przy obrzydliwej, gorzkiej kawie w plastikowych kubkach wyjaśniłem jej wszystko i chyba znów zaczęła mnie lubić. Właściwie to ona powiedziała mi, że razem z Tomem planują wyjechać do Szwajcarii i tam kupić mały, przytulny domek letniskowy, gdzie zaszyją się do końca życia, więc wypasiona willa za kilkanaście milionów jest do naszej dyspozycji i pokój dla dziecka mogę zrobić tutaj, a nie w moim mieszkaniu. Wydawało mi się, że tym samym dawała nam swoje błogosławieństwo. Zobaczyłem ją przy piekarniku i uśmiechnąłem się.
-Cześć kochanie. Tom już czeka na ciebie na górze. - powiedziała, odwzajemniając uśmiech, po czym znów zajęła się swoimi sprawami. Chyba piekła ciasto.
Wyszedłem po schodach na górę, wciąż rozglądając się wokół. Ten dom wydawał mi się coraz mniej bezpieczny z każdym moim kolejnym krokiem w górę. Trudno. Teraz nie jest czas na kupno kolejnego domu. Najpierw muszę poukładać sobie wszystko z Chloe. Gdy dotarłem na górę, w obszernym salonie zobaczyłem już kojec i inne meble owinięte folią, które miał dostarczyć  kurier. Wszedłem do dawnej sypialni i zobaczyłem Toma w starych jeansach i rękawicach ogrodowych, mocującego się z wielką szafą. Szafa ta była jedynym meblem w pokoju. Najwidoczniej wszystko inne zdążył już wynieść. Od razu poszedłem mu pomóc. Wspólnymi siłami jakoś rozkręciliśmy szafę i wynieśliśmy w kawałkach z sypialni. Dopiero wtedy mogłem spokojnie zdjąć kurtkę. Wiaderka z farbą były już przygotowane. Tom pomyślał o wszystkim. Niemal od razu wzięliśmy się za malowanie. Wybrałem jasno różowy kolor do pokoju, bo pomyślałem, że będzie odpowiedni dla małej dziewczynki.
Malowaliśmy w ciszy, bo Tom nie był szczególnie rozmownym człowiekiem. Dlatego też zdziwiło mnie jego nagłe pytanie.
-Zamierzasz się jej oświadczyć?
Zamarłem z pędzlem w ręce. Zamrugałem kilkakrotnie i dopiero po chwili znów wróciłem do malowania.
-Na razie o tym nie myślę. - zerknąłem na niego - Wiesz, dopiero co mi wybaczyła. Jeszcze nie wszystko wróciło do normy. Nie jestem pewny, czy chce być ze mną do końca życia. - przeniosłem wzrok na swój pędzel i przyglądałem się mu, mówiąc już ciszej - Być nie ufa mi na tyle, by za mnie wyjść. Muszę dać jej czas i trochę przestrzeni, żeby sobie wszystko poukładała.
Tom kiwnął głową i przez dłuższą chwilę żadne z nas się nie odezwało.
-Wiesz, czas macie ograniczony do narodzin dziecka. A ona cię przecież kocha.
Uśmiechnąłem się, słysząc jego słowa. Przeniosłem na niego wzrok.
-Miłość czasem nie wystarcza.
-Miłość zawsze wystarcza. Nie potrzebne wam to wszystko. - omiótł wzrokiem cały pokój - Moglibyście mieszkać w obskurnej kawalerce, ale gdybyście się kochali, to i tak bylibyście szczęśliwi. Jesteście dorośli. Będziecie mieli dziecko, czy się wam to podoba czy nie. I musicie myśleć jak dorośli, nie macie czasu na fochy i zastanawianie się czy to dobry pomysł żyć razem czy nie. Na litość Boską, wszyscy wokół wiedzą, że nie możecie żyć bez siebie.
Spojrzałem na niego zaskoczony tym co powiedział. Otworzyłem usta, ale nie wiedziałem nawet co mam mu odpowiedzieć, więc je zamknąłem i wróciłem do malowania. Nie odezwaliśmy się do siebie już do końca naszej pracy. Miał rację, oczywiście, że miał rację.
Ale spokojnie Horan.
Małymi kroczkami.
Gdy skończyliśmy, stanęliśmy obok siebie w progu, zadowoleni ze swojej pracy. Musieliśmy poczekać aż wszystko wyschnie, zanim wsadzimy tutaj meble. Akurat Pani Żona Toma Ochroniarza zawołała nas na dół. Chwilę potem siedzieliśmy już przy stole, jedząc pyszne ciasto z jagodami. Obserwowałem Toma i Panią... I jego żonę. Byli szczęśliwi. I wtedy otworzyłem szeroko oczy, zdając sobie sprawę z tego, że moi rodzice nie mają pojęcia, że będą dziadkami. Przeprosiłem ich na chwilę i wstałem od stołu, po czym wyszedłem na taras i wybrałem numer do mamy. Odebrała po dwóch sygnałach.
-Niall, skarbie! Jak ty dawno nie dzwoniłeś, co słychać? Powiesz mi w końcu dlaczego nie przyjechałeś na święta?
Przewróciłem oczami.
-Och mamo, miałem parę rzeczy do załatwienia.
-Ale wszystko w porządku?
-Tak, już tak.
-Więc kiedy nas odwiedzisz?
Westchnąłem.
-Właśnie, mamo. Przyjadę niedługo z Chloe.
-Przywieziesz w końcu do nas swoją dziewczynę? No nareszcie, skarbie! Już się nie mogę doczekać.
Zaśmiałem się.
-Tak, mamo, ja też. - powiedziałem , a potem jeszcze chwilę pogadaliśmy o pierdołach, pożegnaliśmy się i się rozłączyłem. Popatrzyłem na wyświetlacz telefonu i wróciłem do środka.

Kiedy skończyliśmy całą robotę był już wieczór. Podziękowałem Tomowi i mamie Chloe za wszystko i wyszedłem z ich domu, kierując się z powrotem do szpitala. Tym razem było cholernie zimno, więc wziąłem taksówkę. Całymi dniami tak kursowałem. Mieszkanie, szpital, dom Chloe, szpital, mieszkanie Liama i Emmy, szpital, i tak w kółko. Gdy dotarłem na miejsce, zderzyłem się z Alice w progu od sali, gdzie leżała moja dziewczyna.
-Byłaś tu cały czas? - zapytałem zaskoczony.
-Warta to warta.  - odparła z uśmiechem, po czym cmoknęła mnie w policzek na pożegnanie i szybko się ulotniła. Nie wiem dlaczego Alice skojarzyła mi się z osłem ze Shreka. Była taką optymistką. Z tym, że osioł teraz by został z nami i zaproponował, że zrobi jajecznicę.
Potrząsnąłem głową i wszedłem do środka. Chloe siedziała na łóżku i przyglądała się swojemu gipsowi na ręce. Podniosła wzrok, słysząc jakiś ruch i uśmiechnęła się na mój widok.
-Cześć kochanie. - powiedziała cicho, a ja podszedłem i pocałowałem ją delikatnie, po czym usiadłem na łóżku i spojrzałem na nią.
-Działo się coś ciekawego?
Pokiwała głową.
-Alice się zakochała.
Zaśmiałem się.
-To dlatego jest taka rozentuzjazmowana.
Chloe prychnęła i machnęła zdrową ręką.
-Nie, ona zawsze taka jest. Ale tym razem serio się zakochała. Oczy jej się świeciły, jak bez przerwy nawijała o Harrym. Mam tylko nadzieję, że nie złamie jej serca.
-Harry? Nigdy w życiu. Jest jaki jest, ale szanuje kobiety. A na szpitalnym korytarzu widziałem jak na nią patrzył. Będą razem.
Uśmiechnęła się szeroko.
-A, właśnie. Przed chwilą był tutaj lekarz i powiedział, że pojutrze mnie wypiszą. Wreszcie wolność.
-To świetnie. Wreszcie pojedziemy do Irlandii. - odparłem z uśmiechem, patrząc na nią jak gdyby nigdy nic. W odpowiedzi zmarszczyła brwi, patrząc na mnie z dezorientacją.
-Co?
-Jedziemy do Irlandii. Dzwoniłem do mojej mamy. Chyba najwyższy czas, żeby moi rodzice cię poznali. I przy okazji dowiedzą się o Kwiatuszku.
Popatrzyła na mnie przez chwilę.
-No dobra. Nigdy nie byłam w Irlandii.
-Ja też.
Spiorunowała mnie wzrokiem, a ja zacząłem się śmiać. Po chwili do mnie dołączyła.
-Kocham cię, wiesz? - powiedziała nagle.
Uśmiechnąłem się do niej i złapałem ją delikatnie za rękę. Patrzyła na mnie tym samym wzrokiem, co dwa lata temu. Na dachu. Gdy śpiewałem jej "Little Things". Patrzyła tym samym beztroskim spojrzeniem, pełnym miłości. Tom miał rację. Miłość wystarczy do szczęścia.

Pomogłem Chloe zabrać wszystkie rzeczy, otuliłem ją płaszczem i skierowaliśmy się do wyjścia ze szpitala. Ledwie otworzyliśmy drzwi i od razu je zamknęliśmy, oślepieni fleszami.
-Kurwa. - powiedziałem, za co zaraz dostałem w głowę od Chloe.
-Nie przeklinaj. Nie ma jakiegoś tylnego wyjścia?
-Poczekaj. - pomogłem jej usiąść na krześle szpitalnym, po czym podszedłem do jakiejś pielęgniarki i zapytałem ją, czy nie możemy wyjść tyłem, innym wyjściem. Po chwili jakoś się z nią dogadałem, zadzwoniłem do Liama, żeby po nas przyjechał i trzymając Chloe za rękę, ruszyliśmy za pielęgniarką.
Po chwili byliśmy już w samochodzie z Liamem, a Chloe leżała na moim ramieniu i próbowała zasnąć.
-Ej ludzie. Słuchajcie. - odezwał się nagle Liam, patrząc na nas przez lusterko - Ustaliliśmy z Emmą datę ślubu. Tzn. jeszcze niedokładną, ale na pewno w sierpniu. Emma uwielbia lato, a lipiec jest narażony na burze, więc oboje zdecydowaliśmy, że będzie to sierpień. Niedługo pewnie dostaniecie oficjalne zaproszenie.
Oboje z Chloe uśmiechnęliśmy się do niego.
-Wiesz, jaka będę wtedy gruba? - powiedziała moja dziewczyna, po czym przytuliła się mocniej do mnie.
Liam odwiózł nas pod dom Chloe. Zabrałem jej torbę, podziękowałem przyjacielowi i pomagając dziewczynie, wprowadziłem ją do domu. Niemal od razu podskoczyła do niej jej mama, a ja się ulotniłem, odkładając torbę w salonie. Chloe była słaba, więc po chwili wróciłem, żeby pomóc jej ściągnąć buty i pani Woods uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo, po czym zniknęła w kuchni.
-Chcę ci coś pokazać. - powiedziałem, stając naprzeciwko dziewczyny. Przechyliła głowę na bok i uśmiechnęła się do mnie. bez słowa pociągnąłem ja po schodach w górę, a gdy byliśmy już na piętrze, kazałem jej zamknąć oczy. Zachichotała i zrobiła to. Wiedziałem, że i tak podgląda, więc poszedłem przodem, ciągnąc ją za rękę, a gdy otworzyłem drzwi do nowego pokoju, odsunąłem się obok. Pochyliłem się nad nią.
-Możesz już otworzyć. - szepnąłem do jej ucha.
Ostrożnie otworzyła oczy, a widząc pokój dla dziecka, ścisnęła mnie mocniej za rękę i otworzyła usta ze zdziwienia. Pokój nie był duży, ale przytulny, w ciepłych kolorach różu i jasnego drewna. Po prawej stał kojec, a obok niego bujany fotel. Zaraz obok przy ścianie stał wąski regał, a na nim mnóstwo książek z bajkami dla dzieci. Po drugiej stronie znajdowała się jasna, drewniana komoda. Ubrań w niej nie było, stwierdziłem, że zajmiemy się tym już wspólnie. Na komodzie siedziało kilka pluszaków, przedstawiających różne zwierzęta. Nie kupowałem zbyt dużo zabawek, bo się na tym nie znam, poza tym stwierdziłem, że Chloe też chciała by mieć trochę frajdy z tego. Moja dziewczyna jak zaczarowana puściła moją dłoń i weszła w głąb pokoju, rozglądając się wokół. Podeszła do kojca i dotknęła delikatnie jednego z małych, kolorowych motylków, zawieszonych nad łóżeczkiem. Obserwowałem, jak uśmiechnęła się do siebie. Potem odwróciła się i podeszła do mnie, mocno się przytulając do mojej klatki piersiowej.
-Niall, to jest cudowne. - wyszeptała, a potem odsunęła się, by na mnie spojrzeć z dołu. - Zrobiłeś to wszystko sam?
-Z małą pomocą Toma.
Uśmiechnęła się szeroko, a w jej oczach błysnęły łzy.
-Dziękuję. - powiedziała i znów przytuliła się do mnie. Objąłem ją ramionami.
-Hej, nie płacz. - szepnąłem w jej włosy.
-To łzy szczęścia.
-Jesteś teraz szczęśliwa?
-Tak.




Powoli się wypalam, ale już niedaleko do końca.

22 komentarze:

  1. Ten rozdział jest najslodszym rozdziałem jak dotąd (jak dla mnie) tyle w nim miłości Chloe i Niall'a <3 @Mardalenka

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Żona Toma Ochroniarza - UWIELBIAM TO! XD hahahaha <3
    cudownie słodki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja kocham perspektywę Nialla <3
    I na dodatek ta Pani Żona Toma Ochroniarza xd
    Kate x

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww *.* szkoda ze niedługo koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda, ze koniec, bardzo lubie to ff :) rozdział bardzo fajny

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy tylko ja ciąąąągle podczas czytania tego rozdziału się uśmiechałam? Jejku... nadal się kurde uśmiecham jak idiotka sama do siebie. Kończę czytać i widzę 23.23 <3 Kochana, to jest znak :* Nawet nie wiem co mam napisać tutaj. Uwielbiam to ff, jest ono jednym z pierwszych jakie zaczęłam wgl czytać i dlatego mam do niego ogromny sentyment i się najzwyczajniej w świecie do niego przywiązałam. Głównie to dzięki tobie zaczęłam pisać. Coś mnie po prostu tchnęło :* A raczej ktoś.
    Nie wiem jak poradzę sobie z faktem, że kiedy wieczorem wejdę na stronę "Escape" z poczuciem oczekiwania na nową notkę, doznam szoku i rozczarowania po raz kolejny, ponieważ nie będzie na mnie już nigdy czekał "świeżo upieczony" rozdział...
    Jednak ślad po tym opowiadaniu w sercu zostanie na zawsze <3 Podziwiam cię za twój talent i dziękuję za doprowadzanie mnie do uśmiechu na twarzy, po całym wykańczającym dniu.
    Pociesza mnie tylko fakt, że to jeszcze nie koniec. Jednak coś tak czuję, że jeszcze kiedyś wrócę do tego ff i na nowo przeżyję historię Nialla i Chloe.
    Uwielbiam ten rozdział. Jeden z najlepszych. Nie da się nie uśmiechnąć. Muszę pamiętać o "małych kroczkach", przyda mi się to.
    Dzisiaj mam wenę na rozwody, więc rozwodzę się dzisiaj i pisze przeeeedwczesne pożegnanie :) No cóż, mam nadzieję, że mi to wybaczysz, ale musiałam <3 Kocham Cię i twoje opowiadanie. Od samego początku i do samego końca. Ogromnie się cieszę, że twoje opowiadanie stanęło na mojej drodze <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba najcudowniejszy komentarz jaki w życiu dostałam. Dziękuję Ci, kochanie. Przez Ciebie sama zaczęłam się uśmiechać jak debil do komputera :D

      Usuń
    2. Nie ma za co :* Jakoś mi się zebrało na rozczulanie, więc napisałam :)
      To tylko fakty, kochana ♥ Uwierz mi, ktoś jeszcze kiedyś powie ci coś podobnego, kiedy będziesz siedziała przed jakimś biurkiem, a przed tobą będzie ogromna kolejka osób (być może nie tylko dziewczyn), zdolnych zabić, żeby zdobyć TWÓJ autograf, na TWOJEJ książce :)
      Mam nadzieję, że kiedyś sięgnę na półkę, po lekturę twojego autorstwa ♥ Z całego serca trzymam za to kciuki ♥

      Usuń
  7. Ach ta żona ochroniarza xd Kurcze! Czemu do musi być opowiadanie?! Czemu na prawdę np. mojej skromnej osobie (wiem jest taka wspaniała że aż w ogóle xd)? Wiem to tylko ff i to tylko zmyślona historia oparta pewnie trochę na marzeniach. Sama pizę i czasem myślę że właśnie tak bym chciała. Ale kurde to musi być tylko wytwór wyobraźni!!! Jednak ja iż mam mały móżdżek 5 latki to wyobraźnię mam co niemiara xd Kocham ten fanfic i co tu dużo pisać... zapraszam do siebie xd
    www.destiny-harrystylesff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne ! Nic wiecej nie dodam :* <3

    OdpowiedzUsuń
  9. ojć :/ no miałam genialny kementarz, i mi sie coś usunęło :< no nic. spróbuje to samo jeszcze raz, chociaż po części ;)

    Ciesze się, ze Alice jest tak naprawdę NAPRAWDE zakochana :) i fajnie, ze w Harrym! nasze trijo* przyjaciółek zakochało się w triju* z 1D ;)

    przesłodziuchny rozdział normalnie cudny! fajnie, zże chloe i niall są razem i genialnie, że jadą do Irlandii!

    powaliłąś mnie tym "Pani Żona Ochroniarza Toma" xD Mistrzostwo xD a tak wgl jak oni mają na nazwisko? O_o xD

    nie wypaliłaś sie :) to nie są oznaki wypalenia!

    nwm co jeszcze pisałam :/ małam wene :(


    pozderki
    Cherry Blossom
    (gumisiek98)

    *nwm jak to napisać xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wymyśliłam im nazwiska i skapłam się właśnie przy pisaniu tego rozdziału. Ale stwierdziłam, że nie jest to niezbędna informacja, więc już niech zostanie tak jak jest :D

      Usuń
  10. o.o rozdzialik <3 jesteś geniuszem serio! Piszesz nie dość że praktycznie bezbłędnie to jeszcze rozrywkowo i no po prostu genialnie.
    Rozdział genialny. Szkoda że zbliża się koniec ale to kiedyś musiało nastąpić. Niestety. Myślałam że brzuch mi eksploduje jak Niall zaczął wymyślać jak ma mówić do mamy Chloe. Hah xdd wg. KWIATUSZKU ahw. cudo.
    http://lonelygirl-fanf-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. swietny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  12. Mówiąc krótko: fantastyczny rozdział :) Cieszę się, że Chloe i Niall znów są blisko, że będą mieli córeczkę, w ogóle wszystko świetnie :) Szkoda tylko, że zbliża się koniec... Tak bardzo lubię to opowiadanie... A teraz pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Najlepsza :) niby zanik weny a i tak wychodzi Ci świetnie.Szkoda ,że nas niedługo zostawisz no ale życze Ci powodzenia.I mam nadzieje ,że nabierzesz pomysłów na koniec tej pięknej historii.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny! Ten rozdział, jak z resztą każdy pozostały, bardzo mi się podoba! :) pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialny <3 Uwielbiam cię ;* i czekam że zniecierpliwieniem na kolejny rozdział ;) ;*******

    OdpowiedzUsuń
  16. Wpadłam na twojego bloga wczoraj,i mówię tu o pierwszej części, i po prostu się zakochałam. Mimo, że nie mam specjalnego fioła na punkcie One Direction, chyba, że chodzi o piosenki, to naprawdę cudownie czytało mi się twoje opowiadanie. Sama pisze, więc wiem jak to jest, czuć pustkę w środku, pustkę w głowie i to uczucie, że nic więcej się nie napisze. Dlatego życzę Ci weny, jakiegoś motoru, który sprawi, że lampka zaświeci się nad twoją głową i wpadniesz na kolejny genialny pomysł. Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały i proszę, nie zostawiaj uzależnionej osoby bez towaru ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oo, jak słodko <3 Niecierpliwie czekam na następny rozdział, a tymczasem:
    Zostałaś nominowana do Liebster Award: http://lonely-shapeshifter.blogspot.com/p/liebster-award.html
    +Niedługo nowy rozdział!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytam to i tak romantycznie sie zapowiada a nagle ... BAMM .. Pani Żona Toma Ochroniarza i czar prysł i cały czas sie śmiałam ;P Rozdział jak zwykle doskonały ;##
    /Bakteria ;3

    OdpowiedzUsuń
  19. 41 year-old Social Worker Perry Newhouse, hailing from Saint-Jovite enjoys watching movies like "Awakening, The" and Basketball. Took a trip to Tsingy de Bemaraha Strict Nature Reserve and drives a RX. Przydatne zasoby

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K