Ścisnęłam mocniej kubek z herbatą, wciąż patrząc tępym
wzrokiem przed siebie. Nie przejmowałam się tym, że gorące naczynie parzy moją
skórę. Właściwie nawet tego nie czułam. Nie czułam nic. Ogarnęła mnie
wszechobecna pustka. Siedziałam tak całymi dniami. Nie chciałam wychodzić z
domu, nie chciałam z nikim rozmawiać. Nie chciałam nawet jeść. Emma niańczyła
mnie, jak małe dziecko, zmuszając do jedzenia, a nawet do wzięcia prysznica. Martwiła
się, nawet bardzo i w sumie nie dziwiłam jej się. Została ze mną na barkach
sama. Kiedy do niej przyszłam, jej narzeczonego nie było w domu, więc wszystko
jej opowiedziałam, ale stwierdziłam, że lepiej będzie, jeśli Liam nie pozna
całej prawdy, bo wtedy mógłby powiedzieć Niallowi, a nie chciałam, żeby to
robił. Oficjalna wersja jest taka, że Niall mnie zdradził, a wyprowadziłam się
z hotelu, bo Matt dowiedział się, że jest przykrywką i się pokłóciliśmy. Liam
tak się wkurzył, że przeklinając pod nosem od razu wyszedł z domu. Byłam wręcz
pewna, że poszedł opieprzyć Nialla. W sumie to było mi to obojętne, jak
wszystko zresztą.
O gwałcie i ciąży wiedziała tylko Emma i Alice, do której
w końcu zadzwoniłam i opowiedziałam całą historię. Dziewczyna powiedziała mi,
że złapie pierwszy lepszy samolot i do mnie przyjedzie, ale mimo, że bardzo
chciałam ją zobaczyć, stwierdziłam, że to nie ma sensu, bo wraz z końcem roku
definitywnie wracam do Los Angeles i nie wrócę. Przynajmniej do czasu, aż
urodzę. Nie chcę, żeby Niall wiedział o ciąży. Nie chce, żeby wiedział, jak
bardzo cierpię. Nie chcę, żeby się nade mną litował. Szczerze mówiąc, nie
miałam pojęcia czyje będzie dziecko, bałam się iść do lekarza. Bałam się
prawdy. Sama nie wiedziałam jak byłoby lepiej. Na pierwszy rzut oka wydaje się
oczywiste, że lepiej, żeby ojcem był Niall, ale z drugiej strony… Będzie mi
przypominało o jego zdradzie.
Byłam pewna tylko jednego. Pokocham to dziecko i na pewno
go nie usunę, bo jest moje. Nieważne kto jest ojcem. Będę dobrą matką i
zapewnię mu normalne dzieciństwo, nawet jeśli będę musiała zrobić to sama.
Starałam się nie myśleć o tym, co zrobił mi Matt.
Dziękowałam Bogu za to, że uderzył mnie tym wazonem. Cieszyłam się, że byłam
nieprzytomna, bo przynajmniej nie musiałam doświadczać świadomie jego dotyku.
Mentalnie wciąż czułam na sobie jego łapy i czułam się brudna. Jak szmaciana
lalka, która znudziła się właścicielowi i po prostu ją wyrzucił. I to uczucie
miałam zarówno w stosunku do Matta, jak i do Nialla.
Siniaki na moim ciele powoli znikały. Sama się sobie
dziwiłam, że nie przeżyłam tego tak mocno. Co prawda nie mogłam patrzeć w
lustro i już w ogóle nie czułam się kobietą, ale mimo wszystko nie dotknęło
mnie to aż tak bardzo.
Najgorsza była zdrada. Niall odtrącił mnie akurat wtedy,
kiedy najbardziej go potrzebowałam. I do tego w tak brutalny sposób. Nie
chciałam znać przyczyny tego co zrobił. Nie chciałam już słyszeć o nim niczego.
Nie chciałam go widzieć. Miałam dość, miałam ochotę po prostu uciec i nigdy nie
wrócić.
Czeka mnie wizyta u lekarza, muszę dowiedzieć się, czy
moja choroba nie wpływa jakoś na ciążę. No i jakoś muszę sprawdzić kto jest
ojcem. Chociażby dla własnego spokoju. Pasuje mi też wybrać się na uniwersytet
i przedłużyć trochę moje przeniesienie, bo w obecnej sytuacji wcale nie mam
ochoty tutaj studiować. O ile będę studiować w ogóle, bo za 9 miesięcy będzie
mi ciężko pogodzić wszystkie obowiązki, a będę musiała znaleźć jeszcze jakąś
pracę.
Czarno to wszystko widzę.
-Kochanie, chodź. Pójdziemy na spacer. – odezwała się
Emma, która kucnęła przede mną i położyła dłonie na moich kolanach. Zamrugałam
i dopiero po chwili oderwałam wzrok od ściany i spojrzałam na dziewczynę. Już
nawet nie płakałam. Nie miałam już czym. Zresztą czułam się kompletnie wyprana
z emocji. Pokręciłam tylko przecząco głową, nawet się nie odezwawszy. Emma
spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem i zabrała mi kubek z herbatą.
-Naprawdę, Chloe. Musimy iść do lekarza, zrobić zakupy, iść
na policję w sprawie Matta, kupić prezenty pod choinkę dla twojej rodziny. I musisz
powiedzieć swojej mamie.
Otworzyłam szerzej oczy. Nawet nie myślałam o tym, że
muszę powiedzieć mamie. A chociaż nie miałam na to ochoty to wiedziałam, że
prędzej czy później będę musiała to zrobić.
Westchnęłam.
Na pewno nie zrobię tego teraz. Byłam zbyt złamana
psychicznie.
Blondynka złapała mnie za ramiona i pociągnęła w górę, po
czym spojrzała prosto w moje oczy i uśmiechnęła się.
-No dawaj, Chloe. Jesteś silna. Wiem, że dasz radę. Po
prostu pozwól sobie pomóc.
Była taka kochana. Spróbowałam się uśmiechnąć, ale
wyszedł mi z tego tylko jakiś krzywy grymas, więc bez słowa przytuliłam się
mocno do niej. Nie spodziewała się tego, szczególnie, że ostatnio unikałam
kontaktu z drugim człowiekiem jak ognia. Jednak bez wahania przytuliła mnie do
siebie i widocznie odetchnęła z ulgą. Poprowadziła mnie do łazienki, pobiegła
po jakieś ubrania i wciąż się uśmiechając, położyła je na pralce. Rozpuściła mi
włosy i obróciła mnie w stronę lustra. Spojrzałam na nią w odbiciu, a Emma
stanęła za mną i trzymając dłonie na moich ramionach, znów się uśmiechnęła.
Widząc jednak, że nie odwzajemniam uśmiechu, potrząsnęła mną lekko.
-Daj spokój Chloe. Bądź silna. Wiem, że możesz być silna.
-Nie jestem silna. – szepnęłam cicho zachrypniętym
głosem. Nic dziwnego, skoro nie odzywałam się przez ostatnie dni w ogóle.
Westchnęła.
-Jesteś. Pokaż im, że nie mogą cię złamać. I spraw by ono
– dotknęła lekko mojego brzucha – Było z ciebie dumne.
Spojrzałam w dół i zjechałam ręką na swój brzuch.
Oczywiście nic nie czułam, ale wiedziałam, że jest tam życie.
Moje dziecko.
Uśmiechnęłam się delikatnie do Emmy w odbiciu lustra.
Miała rację. Muszę wziąć się w garść.
Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi i obie spojrzałyśmy w tamtą
stronę.
-Dobra. Przygotuj się, możesz użyć moich kosmetyków.
Zaraz przyjdę, pewnie to ta sąsiadka, którą nie stać na cukier i codziennie
pożycza od nas. – westchnęła i puściła mnie, po czym wyszła z łazienki.
Przeniosłam wzrok przed siebie i spojrzałam w lustro, zmuszając samą siebie,
żeby nie odwracać wzroku. Dam radę. Mogę to zrobić. Ściągnęłam z siebie
obszerną bluzę i rzuciłam ją na ziemię. Przemyłam twarz wodą i właśnie wtedy
usłyszałam czyiś głos.
-Jest tu, prawda?
Zamarłam. Odruchowo spojrzałam w stronę drzwi od
łazienki. Przez chwilę w ogóle nie reagowałam, stojąc w miejscu, z dłońmi
uniesionym przy twarzy, z której kapały kropelki wody. Ocknęłam się dopiero w
momencie, kiedy Emma coś krzyknęła do niego i szybko zamknęłam drzwi na klucz,
zanim jeszcze zdążyłam go zobaczyć. Przez chwilę stałam tak, oddychając ciężko
i wpatrywałam się w drzwi, aż nagle ktoś nacisnął klamkę i aż podskoczyłam ze
strachu.
-Chloe. – powiedział, a mi od razu serce zaczęło mocniej
bić.
Ja w ogóle jeszcze mam serce?
Przełknęłam ślinę i cofnęłam się.
-Zostaw ją Niall. – odezwała się Emma, z wyraźną,
słyszalną ulgą w głosie. Pewnie dziękowała Bogu za to, że zamknęłam drzwi.
On jednak ją zignorował i coś lekko uderzyło o drzwi,
przypuszczam, że jego czoło, bo głos był bardziej słyszalny.
-Chloe, proszę. Porozmawiaj ze mną. – powiedział
błagalnym głosem, a ja wycofałam się pod ścianę i w momencie kiedy się z nią
zderzyłam, do moich oczu napłynęły łzy. Jak on śmie jeszcze przychodzić tutaj
po tym co mi zrobił? Czułam się rozbita.
-Otwórz drzwi proszę cię… - odezwał się znowu, a ja
zjechałam w dół i usiadłam na kafelkach. Powoli zaczynałam się trząść, nagle zrobiło
mi się zimno. Chyba dostałam z tego wszystkiego gorączki.
-Niall, serio. Chodź. – usłyszałam Emmę. Zapanowała
cisza, ale wątpię, żeby jej posłuchał, bo wciąż czułam jego obecność blisko
mnie. W tym momencie wręcz mnie przytłaczała. Chciałam tylko, żeby stąd
poszedł. Nie byłam w stanie się odezwać, a tym bardziej spojrzeć na niego. Sama
nie wiem jak bym zareagowała. Albo dostałabym ataku, albo bym go uderzyła.
Mocno. Najlepiej czymś ciężkim i metalowym.
-Kocham Cię, Chloe. – szepnął i odsunął się od drzwi.
Wtedy już nie wytrzymałam. Zatkałam usta dłonią, tłumiąc łkanie i powstrzymując
się, by nie wyjść teraz z łazienki. Nie słuchałam już niczego, o czym
rozmawiali, aż w końcu zapanowała cisza. Wyszli z mieszkania. Objęłam rękami
swoje kolana i znów zaczęłam ryczeć jak małe dziecko.
Nie rozumiałam go. Nie rozumiałam logiki jego myślenia.
Czy on naprawdę myślał, że mnie zdradzi, a potem przeprosi i wszystko będzie w
porządku?
Cóż, jeśli tak to
się mylił.
Niall
Wjechałem na podjazd i leniwie wyszedłem z samochodu. Od
razu skierowałem się do windy. Byłem potwornie zmęczony, chociaż sam nie
wiedziałem czym. Być może ciągłym stresem prześladowcą, który instaluje w
naszych domach ukryte kamery. Być może po prostu tym, że w ostatnich dniach nie
mogłem spać, martwiąc się o Chloe, chociaż nawet nie miałem możliwości
bezpiecznego spotkania z nią. Wyciągnąłem z kieszeni klucze do mieszkania. Będę
musiał zadzwonić do Berthy gdzie jest, ale to dopiero jak wezmę zimny prysznic.
Wsunąłem klucz do zamka, ale nie chciał się przekręcić. Zmarszczyłem brwi i
spróbowałem jeszcze raz, ale znowu nic. Zdziwiony nacisnąłem klamkę i okazało
się, że drzwi były otwarte. Dziwne. Mógłbym przysiąc, że je zamykałem.
Niepewnie wszedłem do środka z obawą co zastanę wewnątrz. Ja pierdole, ktoś
znowu się włamał. Po omacku chwyciłem ręką wazon z kwiatkami, zamknąłem za sobą
drzwi i zapaliłem światło. I wtedy otworzyłem szeroko oczy, widząc Berthę w
jakimś pieprzonym szlafroku i szpilkach, stojącą na samym środku pomieszczenia
i wpatrującą się we mnie z ironicznym uśmiechem. Westchnąłem. Naprawdę nie
miałem ochoty na jej towarzystwo, nie dziś. Nie teraz, kiedy jeszcze czułem
dotyk Chloe na swoim ciele.
Nawiasem mówiąc nie wiem nawet co ona tu robi i jak się
tu dostała.
-Co tu robisz? – zapytałem zmęczonym głosem i rzuciłem
klucze na półkę.
-A ty? Myślałam, że jesteś ze swoją dziewczyną. –
odparowała, nie ruszając się z miejsca. Na sekundę zamarłem. O kurwa. Powoli
przeniosłem na nią wzrok, zakładając na siebie obojętną maskę znudzonego
nastolatka. Skoro ona wie, to Matt pewnie też wie. Co oznacza, że
prawdopodobnie również czekał na Chloe w hotelu. Miałem tylko nadzieję, że nic
jej się nie stało. Pojechałbym do niej najlepiej od razu, ale najpierw musiałem
skończyć z tą pustą idiotką.
-Od kiedy wiesz? – zapytałem tylko. Być może to ona jest
odpowiedzialna za telefon i kamery. Może to wszystko jej sprawka i od początku
wiedziała jak jest naprawdę. To miałoby sens, szczególnie, że teraz też jakimś
cudem włamała się do mojego domu. A jeśli nie, to i tak nie zamierzałem się
tłumaczyć. Nie obchodziły mnie jej uczucia, w tej chwili myślałem tylko o tym,
czy Chloe jest bezpieczna.
Zaśmiała się krótko.
-Od paru godzin. Nie, nie powiem ci skąd wiem, ani jak tu
weszłam, ani co o tym wszystkim myślę.
Wzruszyłem ramionami i usiadłem na kanapie, unosząc wzrok
na sufit. Westchnąłem cicho.
-Więc czego chcesz? – zapytałem znudzony, a ona znów się
zaśmiała ironicznie. Miałem ochotę jej przywalić za tej głupi uśmieszek na
twarzy, ale się powstrzymałem. Ona natomiast podeszła do mnie, stanęła
naprzeciwko i zsunęła z siebie szlafrok. Zerknąłem na nią z obawą, że jest
naga, ale miała na sobie jakąś bieliznę prosto z filmu pornograficznego. Uniosłem
tylko brwi i znów przeniosłem wzrok na sufit.
-Nie robi to na mnie wrażenia. – mruknąłem pod nosem.
Kątem oka zauważyłem, że jej uśmieszek zszedł z twarzy, a
ona wkurzona złapała mnie za brodę i przekręciła moją twarz w swoją stronę.
Wkurwiło mnie to, że myślała, że ma nade mną władzę. Bo nie ma. Złapałem jej
nadgarstek i wykręciłem mocno, a ona zaczęła piszczeć. Westchnąłem i puściłem
ją, a ona od razu się wyrwała i spojrzała na mnie z obrazą.
-Na twoim miejscu nie byłabym taka pewna siebie. –
syknęła, a ja przewróciłem oczami.
-Serio, Bertha. Wiesz już, że dalej jestem z Chloe, więc
możesz już iść. Zgredku, uwalniam cię. – machnąłem na nią ręką i rozluźniłem
krawat, a ona tylko prychnęła oburzona.
-Nie zamierzam stąd iść. Nie, dopóki nie dostanę to co
chcę.
Spojrzałem na nią.
-A co chcesz?
-Ciebie.
Zaśmiałem się.
-Nie dostaniesz mnie.
-Owszem, dostanę. Przynajmniej na tą noc. No chyba, że
chcesz, żebym od poszła do Modestu.
Uniosłem brwi ze zdziwieniem. Naprawdę była tak zdesperowana,
że postanowiła mnie szantażować?
-Nie uwierzą ci.
Zachichotała cicho i pochyliła się nade mną, patrząc mi
prosto w oczy, a ja aż poczułem się niekomfortowo.
-Oj uwierzą. Mam kopię wszystkich waszych smsów. Mam
wasze zdjęcia.
-Jakie zdjęcia do cholery?!
Bertha nie przejęła się moim nastrojem, tylko leniwie
odsunęła się ode mnie i kręcąc tyłkiem ruszyła do swojej torebki. Wyciągnęła z
niej jakieś kartki, które po chwili wylądowały na moich kolanach. Od razu
wziąłem je do rąk i zbladłem widząc już pierwsze zdjęcie, na którym stałem z
Chloe w wąskiej uliczce, zaraz po tym jak uciekaliśmy przed fankami. Zobaczyłem
kolejne zdjęcie, na którym znowu była Chloe, rozglądała się wokół, stojąc na
jakiejś polanie. Czekała na mnie, wtedy, gdy przyleciałem helikopterem. Moje
serce zaczęło szybciej bić, kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że cały czas
byliśmy obserwowani. Ktoś był tak blisko niej, być może teraz jest. Być może
jest w niebezpieczeństwie. Potem było zdjęcie, gdzie wsiadamy do helikoptera,
wysiadamy, Chloe zmienia samochód pod swoim starym domem. Zrobiło mi się
niedobrze, gdy zobaczyłem fotkę, na której moja dziewczyna stała w zaparowanej
łazience w samym ręczniku. Odrzuciłem zdjęcia na kanapę i spojrzałem na Berthę.
-Skąd to masz? – zapytałem ostro, a ona oparła dłonie na
biodrach, jakby spodziewała się takiej reakcji.
-Mówiłam, nie powiem. Ale teraz dobrze wiesz, że jestem w
stanie zniszczyć twoją karierę i reputację. Jestem w stanie wpoić twoim głupim
faneczkom, że to co zawsze im mówiłeś jest kłamstwem, ty lecisz tylko na cycki,
jesteś egoistą i chamskim, typowym ruchaczem. Jestem w stanie przedstawić cię
mediom jak tylko mi się podoba. Dobrze o tym wiesz. A nie zrobię tego. Nie
zrobię nic, jeśli tylko zrobisz to co mówię.
Zaśmiałem się ironicznie, czując jak puszczają mi
hamulce.
-Nie nazywaj directioners głupimi faneczkami – wysyczałem
przez zęby - Gadaj skąd masz te zdjęcia.
-Nie.
-No mów! Po cholerę ktoś to zrobił?! – wrzasnąłem, zrzucając
zdjęcia z kanapy i wstałem wkurzony. Bertha od razu się cofnęła.
-Nie wiem. Może ma obsesję na twoim punkcie. Albo na
punkcie Chloe. Serio nie wiem. Ale zdjęcia są twoje, tak samo jak smsy, jeśli
tylko będziesz mój przez dzisiejszą noc.
Przejechałem po niej wzrokiem i spojrzałem na nią z
niedowierzaniem.
-Naprawdę myślisz, że ją zdradzę?
Bertha przechyliła głowę na bok i uśmiechnęła się lekko.
-Skarbie, przecież nie masz wyjścia.
Wypuściłem głośno powietrze z ust i pociągnąłem za
końcówki swoich włosach. Wiedziałem, że ma rację. Stracę wszystko. Ale z
drugiej strony, Chloe mnie znienawidzi. Chyba, że uda mi się jakoś to wytłumaczyć.
Nic nie czułem do Berthy, wcale mnie nie pociągała i nie miałem ochoty uprawiać
z nią seksu, ale nie miałem wyjścia. Byłem rozbity i wraz z momentem, w którym
podjąłem decyzję, od razu zacząłem tego żałować.
-Dobra. Ale tylko jeśli powiesz mi kto zrobił te zdjęcia,
od kogo wiesz to wszystko i kto za tym wszystkim stoi. Teraz.
Dziewczyna kiwnęła głową, zadowolona.
-Ok.
Wszystko stało się tak szybko. Ledwo wstałem, dotarłem do
drzwi, zobaczyłem Chloe. Najpierw nie zauważyłem w ogóle walizki, zwróciłem
uwagę na nią dopiero potem. Nie zauważyłem też tego, jak bardzo załamana była.
W ogóle czułem się jak na haju, kompletnie nie potrafiłem się skupić na tym,
żeby wszystko jej wytłumaczyć. Chciałem ją dotknąć, ale patrzyła na mnie z tak
wielką nienawiścią, że zrezygnowałem. A zanim się obejrzałem, dziewczyny już
nie było. Stałem na korytarzu jak debil, nawet nie wiedziałem jak długo.
Ocknąłem się dopiero w momencie, kiedy wyminęła mnie Bertha, z dziarskim
uśmiechem poklepała mnie po plecach i wsiadła do windy, stukając obcasami.
Suka.
Dopiero gdy drzwi się zamknęły, wróciłem do mieszkania.
Mogłem biec za Chloe, próbować jej wytłumaczyć, ale wiedziałem, że nie będzie
chciała mnie słuchać. Zasłużyłem sobie. Nieważne, że byłem szantażowany i
praktycznie zmuszony do tego, żeby ją zdradzić. Zrobiłem to i muszę ponieść
konsekwencje. Nie pieprzyłem się z Berthą na łóżku. Nie potrafiłem zrobić tego
w tym samym miejscu, gdzie robiłem to z Chloe. Na kanapie w salonie znalazłem
stringi blondynki, które od razu z niezadowoloną miną wyrzuciłem do kosza.
Jeszcze nie zdążyło do mnie dotrzeć, jak potraktowałem Chloe. Zdałem sobie z
tego sprawę dopiero, kiedy wziąłem zimny prysznic i stanąłem w pustym salonie.
Rozejrzałem się wokół.
-Kurwa.
Przecież ja zdradziłem własną dziewczynę i nawet za nią
nie pobiegłem. Nie zatrzymałem jej. Nie wytłumaczyłem. Pozwoliłem jej myśleć,
że zrobiłem to celowo. Złapałem za telefon i automatycznie do niej zadzwoniłem,
ale wyskakiwał mi jakiś komunikat, że nie ma takiego numeru. Próbowałem parę
razy, ale nic z tego. Poddałem się, usiadłem na kanapie, na której przed chwilą
leżałem z Berthą i schowałem twarz w dłoniach.
Co ja do cholery
zrobiłem.
W końcu zebrałem się w sobie i poszedłem do Emmy. Byłem
wrakiem człowieka, Liam przyjechał i na mnie nawrzeszczał, więc byłem pewny, że
Chloe mieszka u nich. Zapukałem energicznie do drzwi i czekałem aż ktoś mi
otworzy. W końcu w drzwiach stanęła blondynka i uśmiech zszedł z jej twarzy,
gdy mnie zobaczyła.
-Co tu robisz? – zapytała sucho, a ja westchnąłem.
-Jest tu, prawda? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie,
wyminąłem ją i ruszyłem w głąb mieszkania. Już miałem ją zawołać, gdy Emma
pociągnęła mnie z powrotem w stronę drzwi.
-Ona nie chce z tobą rozmawiać Niall.
-Ale ja muszę z nią porozmawiać, zrozum.
-O czym? I co, wytłumaczysz jej, że ją zdradziłeś?
Przejechałem ręką po włosach.
-Tak, wytłumaczę. To jest bardziej skomplikowane niż
myślisz.
-Ją nie obchodzi jak bardzo skomplikowane to jest!
Zdradziłeś ją, idioto! Potraktowałeś ją jak jakąś zużytą zabawkę.
Przygryzłem wewnętrzną stronę policzka i rozejrzałem się
z desperacją. Nie odpowiedziałem jej, tylko od razu ruszyłem do łazienki, w
której świeciło się światło. Nacisnąłem klamkę. Zamknięte.
-Chloe – powiedziałem i słuchałem, czy cokolwiek się
odezwie, ale zapanowała cisza. Wiedziałem, że tam jest. Mógłbym przysiąc, że
stoi tuż obok i cała się trzęsie. Tak bardzo chciałem ją przeprosić,
porozmawiać. Wyjaśnić.
-Zostaw ją Niall. – odezwała się Emma.
Zignorowałem ją. Westchnąłem i oparłem czoło o drzwi,
modląc się w duchu, żeby otworzyła drzwi.
-Chloe, proszę. Porozmawiaj ze mną. – powiedziałem
błagalnym głosem. Usłyszałem cichy szloch.
-Otwórz drzwi proszę cię… - mój głos stawał się coraz
bardziej bezradny, wiedziałem, że nic na to nie poradzę, a dziewczyna nie
zamierza mnie widzieć. Zasłużyłem sobie.
-Niall, serio. Chodź. – powiedziała Emma i położyła dłoń
na moim ramieniu. Zapanowała cisza. Nagle usłyszałem jej cichy szloch i moje
serce się złamało. Płakała. Przeze mnie. Znowu. Boże, jestem takim idiotą. Jak
mogłem ją zdradzić. Dlaczego była dla mnie ważniejsza kariera, reputacja, od
mojej własnej dziewczyny?!
- Kocham Cię, Chloe. – szepnąłem jeszcze i powoli
odsunąłem się od drzwi, po czym pociągnąłem Emmę w stronę korytarza.
-Widzisz, mówiłam ci, że nie chce z tobą rozmawiać. Jak
mogłeś się tak zachować?! Po tym co zrobił jej… - urwała i zaczęła się jąkać –
Ym, ten. Złodziej telefonu.
Zmarszczyłem brwi.
-Kto?
-No mówię, że…
-Kłamiesz. – złapałem ją za ramiona – O co chodzi?
Zaczęła unikać mojego wzroku, próbowała się wyrwać, ale
jej nie pozwoliłem. Ukrywała coś.
-Chloe nie pozwoliła mi mówić…
Zaczynałem panikować. Jezu, ktoś jej coś zrobił? Groził
jej? Pobił ją?
-Emma, proszę cię. – powiedziałem błagalnie, patrząc jej
w oczy, aż się złamała.
-Ugh. Chodzi o Matta. Bo on… Matt ją zgwałcił.
Przepraszam. Pisałam to teraz na szybko, dlatego jest
takie kiepskie.
Jejku, naprawde genialny rozdział coś się dzieje i to jest wspaniałe, szkoda mi Chole... Mam nadzieje że to dziecko Nialla a Matt zniknie tak samo jak Bertha... Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńkiepskie? serio? to jest zajebiste, o kurwa, Niall się dowiedział, Matt nie żyje, heehee {dobrze mu tak hahahahahha nienawidzę chuja} biedna Chloe oby dzidziuś był Nialla, i jakoś się pogodzili :) ♥
OdpowiedzUsuńJa to juz nie wiem. U ciebie kiepsko- jest świetnie, a jak jest dobrze- to jest jeszcze lepiej xd czy kiedykolwiek napisalas beznadziejnego posta? Em..nie przypominam sobie. Teraz widze jak musial postapic Niall. Cholernie mi ich szkoda. I jego, żebył do tego zmuszony i Chloe. Ona..ja to najlepiej ryczałabym. Czuje sie tak jak by była moja siostrą..i boli, cholernie mnie boli jak ona cierpi. :( Bertha...suka . Chciala tylko zeby Niall ją przeleciał. Zwykła kurwa i tyle.
OdpowiedzUsuńRozdzal jest mega :3
Przynajmniej wiemy jak było naprawde z perspektywy Nialla.
Pozdrawiam :****
Nie jest kiepskie! Boże, jak ja czekałam na ten rozdział, serio. W sumie to dobrze, że Emma się wygadała... tak myślę. Niech Niall ma jeszcze większe poczucie winy. Mimo tego, że tamta go zmusiła do wszystkiego, no ale... 'Dlaczego była dla mnie ważniejsza kariera, reputacja, od mojej własnej dziewczyny?!'duuuupkuuuu
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, czekam na nn :) x
Ro nie jest kiepskie czekałam na ten rozdział długo. Jest niesamowity też myślę że dobrze że Emma powiedziała o tym Białkowe przynajmniej o tym. Nienawidzę Nialla za to że wybrał karierę zamiast Chloe kompletny dupek, idiota egoista itp.. czekam szybko na nexta :)
OdpowiedzUsuńHej ;)
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam, że nie komentowałam poprzednich, ale wiedz, że czytam każdy rozdział i jestem na tym blogu od samego początku :)
Tyle się dzieje, że stwierdziłam, że trzeba kurde skomentować xd
Po pierwsze to ja od razu wiedziałam, że nie Matt jest tym prześladowcą! Może nie powinnam tak w komentarzy, ale wydaje mi się, że to ta dziewczyna co dźgnęła ją nożem :)
Matt kurwa chyba cię zajebie. Ciągle byleś jakiś fałszywy, ale teraz to przegiąłeś. Patelnia chyba będzie dobrym rozwiązaniem xD
Niall czy ciebie coś pogrzało, jakiś udar masz? Gdybyś nie był ciota znalazł byś innego rozwiązanie -,- Wybacz, ale nadal nie mogę uwierzyć, że to zrobił, sądziłam, że wyjdzie z tego jakieś nieporozumienie. Aczkolwiek to dodało takiej pikanterii ;)
Chloe ty bidulko... Życie chyba nauczyło jej odwagi, bo ja to chyba nie poradziłabym sobie z gwaltem i ze zdradą w tym samym czasie. Gwałt to coś okrutnego, zdrada też i obie rzeczy zostają w naszej pamięci na zawsze. Nie obchodzi mnie kogo będzie dzidziuś, ale oby się urodził i oby Niall go kochał.
A! Może warto by zrobić, że ona bałaby by się dotykania przez... Szczególnie facetów :) to zawsze sprawia, że jak czyta się opowiadanie to gryzie się paznokcie xd
Znów nawiąże do rozdziału xd dobrze, że ma takich wspaniałych przyjaciół ^^ Niall taki bezradny... I ona... Ona mu kurde powiedziała! Ciekawe co będzie. Najebie mu, albo wytnie serce i przyniesie Chloe jako dow.... Haha taki żart :D
Musisz szybko dodać następny, najlepiej dziś. :D błagam nooooo.... Proszę, proszę nie zniosę czekania... Moze mamy szantażyk? XD
Jeśli dodasz dziś to zrobię reklamę twojego bloga na moim :D a nóż może dziś dodasz xD
Buziaczki kochana ;*
Hahhahahhahhah ciekawą masz wyobraźnię XD
UsuńReklama brzmi kusząco, ale niestety nie zdążę tego napisać dzisiaj xd
Ale miło, że chciało ci się tyle pisać <3
hahaha :D och.. wielka szkoda :( ale i tak polecę ;) musiałam nadrobić zaległości xD
Usuń+ wspaniały szablon
No cóż... czekałam na trochę więcej konkretów, ale też jest ok :D Tylko teraz znów musze czekać, co on z tym wszystkim zrobi kurczeee... Sugerowałabym Niallowi odnalezienie Matta i bardzo konsekwentne pobicie, a potem urządzenie pokoiku dla małego dziecka, żeby pokazać Chloe, że ją w tym wszystkim wspiera :) Hihi, powodzenia Niall!
OdpowiedzUsuńTo nie jest kiepskie ! To jest super *.* bardzo długo czekałam na ten rozdział i jest wspaniały ;) to kiedy następny rozdział? Mam nadzieję że szybko bo umrę ! ♥
OdpowiedzUsuńJak dodasz dzisiaj rozdział 20 zareklamuje cię wszystkim znajomym i na blogu ;)
OdpowiedzUsuńczemu mnie szantażujecie wszyscy XDDDD
UsuńCo ty gadasz ?!
OdpowiedzUsuńTo jest genialne <3
AAAAAAA dawaj szybko rozdział kolejny, bo umieeeeeeeeeeeeeeeeeeeram :)
OdpowiedzUsuń~Węgielek Ech
http://zimno-zimno.blogspot.com/
Kiedy będzie kolejny rozdział ???????
OdpowiedzUsuńJak zwykle, pewnie za tydzień :)
Usuńwiedziałam, że on by tego nie zrobił celowo. ale i tak jest świnią :(
OdpowiedzUsuńbertha jest wredną krową. gdyby nie to e sie hamuje poleciały by bicze i ścierki :/ bicze też do matta mogą się tyczyć :( biedna nasza chloe . . .
Rozdział jest przecudowny! no treść..smutna..nie bardzo, ale ogólnie cudowny!
czekam na kolejne rozdziały!
Pozdrawiam
Cherry Blossom
PS. Raz na jakiś czas wstawiam linka do twojego opowiadania w różnych miejscach :> do tamtej 1 części ;) wiesz jak to jest. dasz linka do tej części - nie przeczytają tamtej ;D
O, bardzo Ci dziękuję kochanie <3
UsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńA nie da rady z tym 20 rozdziałem jakoś szybciej? :(
OdpowiedzUsuńTo było, genialne <3 Szczególnie, że czytałam u babci na kanapie, a cała rodzina się na mnie dziwnie patrzyła. Niall skrzywdził Chloe i to bardzo, może tego nie chciał, ale jednak to zrobił. Mam nadzieję, że Bretha i Matt szybko znikną z ich życia, a Chloe urodzi dziecko Niall. Piękna jest cała ta historia i może kiedyś okaże się rzeczywistością ...
OdpowiedzUsuńto głupie, co napiszę, ale spodziewałam sie, że właśnie dlatego Niall zdradził Chloe, to było dla mnie oczywiste.. nie ukrywam, ze chcę, aby do siebie wrócili, boje się o to co Niall może zrobić Mattowi, bo po ostanich wydarzeniach Matt jest nie do przewiedzenia xd oby on nic Niallowi nie zrobił haha
OdpowiedzUsuńa tak serio to rozdział jest świetny, nie wiem co ci się w nim nie podoba :/
Rrrrrrrr w takim momencie ! Jestem załamana ! Jest przeprzeprzecuuuudowny <3
OdpowiedzUsuńZajebisty. Ale sie Niall wkurwi ♥ czekam cierpliwie na next buziaki :* /Lena
OdpowiedzUsuńona mu mysi wybaczyć.
OdpowiedzUsuń