Druga część fanfiction o Niallu Horanie i Chloe Woods. Pierwsza część: emotive-emotions.blogspot.com

wtorek, 22 kwietnia 2014

16

-Chloe? – usłyszałam szept przy swoim uchu i mruknęłam niezadowolona, przekręcając się na drugi bok. Szczelniej opatuliłam się kołdrą.
-Chloe. Nie chcę cię budzić, naprawdę, ale Matt dzwonił jakieś 10 razy i…
Szybkim ruchem ściągnęłam z siebie kołdrę i gwałtownie wstałam.
-Która godzina? – spojrzałam na Nialla, mrugając oczami, a on uśmiechnął się do mnie leniwie.
-Coś po ósmej.
Przeklęłam pod nosem i wygramoliłam się z łóżka. Zerknęłam na blondyna, a on przejechał po mnie wzrokiem i bez słowa rzucił mi swoją koszulkę. Zachichotałam i założyłam ją przez głowę, przy czym zrobiło mi się niedobrze. Wzięłam głębszy oddech i skierowałam się do łazienki.
-Proszę cię pozbieraj jakoś moje rzeczy, ja tylko się ogarnę i zaraz przyjdę. Odwieziesz mnie? – zapytałam, opierając się o framugę drzwi do łazienki i przetarłam wierzchem dłoni oczy.
-Jasne. Pospiesz się, bo zaraz zacznie cię szukać.
Mruknęłam coś pod nosem niezadowolona i weszłam zrezygnowana do łazienki.
Ledwo zamknęłam za sobą drzwi i zwymiotowałam do ubikacji.
Kurwa.
Leki.
Zapomniałam o lekach.
Z sypialni usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Jezu, pewnie znowu dzwoni Matt.
Ale teraz mam ważniejsze problemy na głowie.
Uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło i naciskając spłuczkę, wstałam z podłogi. Oparłam się rękami o umywalkę i spojrzałam na własne odbicie.
Muszę z nim pogadać o tych lekach. Jezu, dziwnie jest mi go prosić o pieniądze, ale naprawdę ich nie mam. A jak ich nie będę brać, to dalej będę rzygać, aż w końcu stracę słuch. Tak serio to dalej tego nie ogarniam, że wymioty mają cokolwiek wspólnego ze słuchem, ale medycyna cała jest jakaś dziwna. Przemyłam twarz wodą, przepłukałam gardło i w końcu biorąc głębszy wdech, wyszłam z łazienki. Niall siedział na łóżku, już gotowy do wyjścia i w chwili kiedy pojawiłam się w sypialni, przeniósł na mnie wzrok.
-Alice dzwoniła.
Zamarłam.
Fuck, przecież mówiła że zadzwoni do mnie, żeby dowiedzieć się czy porozmawiałam o tym z Niallem.
Podrapałam się po głowie i sięgnęłam po swoje ubrania, zaczynając się przebierać, udając, że nie wiem o co chodzi.
-Tak? I co, gadałeś z nią?
-Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, zapytała dokładnie „Rozmawiałaś z nim o TYM?”. A ja kompletnie nie wiedząc O CZYM miałaś z kimś porozmawiać, zapytałem Alice o co chodzi. A ona zgłupiała bo myślała, że rozmawia z tobą. I spanikowana powiedziała mi wszystko. Wszystko. Chloe, do cholery. Czemu nie powiedziałaś mi, że potrzebujesz kasy na leki? – przejechał dłonią po włosach i spojrzał na mnie poważnie, ignorując zupełnie fakt, że jestem ubrana tylko od pasa w dół.
Przełknęłam ślinę, szybko założyłam koszulkę i usiadłam obok niego.
-Przepraszam Niall. Naprawdę zamierzałam ci o tym powiedzieć, tylko po prostu wypadło mi to z głowy. Chciałam najpierw nacieszyć się twoją obecnością.
-Ufasz mi w ogóle? – patrzył na mnie ze smutkiem w oczach.
Cholera, nie bądź smutny, ja naprawdę zapomniałam!
Przejechałam dłonią po jego policzku i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Oczywiście, że ci ufam. Po prostu o tym zapomniałam.
Niall westchnął.
-Ile kasy potrzebujesz?
Otworzyłam usta, ale zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, mój telefon znowu zadzwonił.
Matt. Cholera.
Ten człowiek coraz bardziej zaczynał mnie denerwować.
-Pogadamy o tym jutro, naprawdę musimy już iść. – odparłam i zabierając telefon, wstałam z łóżka i szybkim krokiem wyszłam z sypialni.

Niall zatrzymał się przecznicę przed hotelem, w jakimś mało ruchliwym miejscu, żeby nie wzbudzić podejrzeń. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się słabo.
-Nie chcę iść.
-Ja też nie chcę, żebyś szła. – odparł i położył dłoń na moim kolanie, a ja westchnęłam cicho.
-Nie wiem jak ja przeżyje noc w jednym pokoju z nim. – przejechałam ręką po twarzy i odchyliłam głowę do tyłu, opierając ją o zagłówek.
-Jakby coś się działo to dzwoń. I jutro mam nadzieję, że się zobaczymy. Mam dla ciebie niespodziankę.
Zerknęłam na niego unosząc brwi.
-Niespodziankę? Chyba mi się nie oświadczysz, co?
Niall prychnął niezadowolony i wziął dłoń z mojej nogi, udając obrażonego.
-Psujesz całą zabawę.
Zachichotałam cicho i pocałowałam go w policzek, po czym odpięłam pas i otworzyłam drzwi.
-I tak wiesz, że cię kocham. Napiszę ci jutro czy dam radę się urwać ze szponów Matta.
-Szponów? Niech spierdala od mojej dziewczyny. – mruknął pod nosem, na co uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
To było całkiem zabawne, patrzeć jak jest cholernie zazdrosny o to, że jakiś obcy chłopak spędzi ze mną noc, a nie on.
-Przecież to był twój pomysł kotku.
-Może nie do końca trafny. – odparł i przewrócił oczami.
-Dobra, pogadamy jutro. Naprawdę muszę lecieć. Trzymaj kciuki, żebym przeżyła tę noc.
-Trzymam. Kocham cię. – pocałował mnie jeszcze przelotnie i pomachał na pożegnanie, a ja znów założyłam kaptur i wyszłam z samochodu. Stałam jeszcze na chodniku, czekając aż chłopak odjedzie, a potem uśmiech znikł z mojej twarzy. Westchnęłam i  ruszyłam w stronę hotelu.

Dotarłam tam cała przemoczona, bo oczywiście po drodze zaczął sypać śnieg. Zła, mokra i samotna weszłam do pokoju, a chłopak od razu poderwał się z łóżka. Marszcząc czoło, zamknęłam za sobą drzwi i rozpięłam kurtkę, odwieszając ją na wieszak. A on dalej stał i się na mnie gapił.
-Co? – zapytałam w końcu, nawet na niego nie patrząc, tylko zaczęłam ściągać kozaki.
-Gdzie byłaś?
O Jezu, zaczyna się.
-U Emmy, mówiłam ci. – odparłam znudzona.
Przez myśl przeszło mi, że ktoś mógł nas sfotografować. Ale przecież do tego czasu ktoś ze znajomych dał by nam cynk, że nas przyłapali. A pierwsi byliby ludzie z Modestu.
Nie, to niemożliwe.
-Ale dlaczego tak długo?
Weszłam w głąb pokoju, uklękłam przed swoją walizką i zaczęłam udawać, że czegoś w niej szukam, podczas gdy wyłączyłam i zakopałam między ubraniami mój stary telefon. W końcu Matt teraz myśli, że on się zepsuł, a mam nowy, więc muszę być ostrożna.
-Musiałyśmy porozmawiać. Matt, to moja przyjaciółka, nie widziałam się z nią dwa miesiące. – westchnęłam i zamknęłam walizkę, po czym usiadłam na swoim łóżku i spojrzałam na niego. A ten debil dalej stał. – Może usiądziesz? – zapytałam jeszcze łagodnie, chociaż w rzeczywistości miałam ochotę go udusić. Chłopak bez słowa usiadł obok mnie i znów patrzył na mnie tępym wzrokiem. Tak jakby mi nie wierzył. Może nas widział, jak uciekaliśmy przed fankami?
-Więc czemu nie odebrałaś telefonu? I nie mów mi, że nie zauważyłaś, że dzwoniłem, bo próbowałem się do ciebie dodzwonić jakieś 20 razy.
Fuck fuck fuck.
Dobra, improwizuj.
Zrobiłam zdziwioną minę i spojrzałam na niego, jakby nie rozumiejąc o co mu chodzi.
-Co? Nie dzwoniłeś ani razu. – wyciągnęłam swój telefon, ten do porozumiewania się z Niallem i udałam, że sprawdzam połączenia. Po chwili uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło i popatrzyłam na Matta.
-To dlatego, że przecież mam zepsuty telefon! A ty dzwoniłeś na niego. Musisz sobie zapisać mój nowy numer. – uśmiechnęłam się do niego i schowałam iphone’a do kieszeni.
Muszę trzymać go w bezpiecznej odległości.
Matt odwzajemnił uśmiech i podał mi swój telefon. Poczułam ucisk w żołądku, widząc na tapecie siebie. Wstukałam tam swój numer i nadpisałam przy swoim imieniu, po czym oddałam mu urządzenie.
-Chyba, że tak. – odparł – Wybacz, Chloe. Po prostu się martwię. Myślałem, że coś się stało.
Posłałam mu najszczerszy uśmiech na jaki zdołałam zmusić samą siebie i przejechałam dłonią po jego policzku.
-Rozumiem. Ale jak widzisz, nic mi nie jest. – powiedziałam i położyłam się na łóżku. – Jestem strasznie zmęczona. To był ciężki dzień.
-To idź spać kochanie.
-Muszę iść wziąć prysznic.
-To idź wziąć prysznic.
-Nie chce mi się. – jęknęłam, a po chwili dostałam poduszką w twarz. Podniosłam na niego wzrok. – Ej!
-Jesteś śmierdzącym leniem. Dosłownie.
Przewróciłam oczami.
-Jesteś głupi.
-Wiem.
Zaśmiałam się. Przynajmniej ma tego świadomość.
Wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w niego.
Przez chwilę poczułam się jak dawniej, kiedy śmialiśmy się z niczego.
-Weźmiesz prysznic jutro rano. Idź spać. – powiedział i pocałował mnie w czoło. Pokiwałam głową, podczas gdy on wstał i poszedł do łazienki. Przez ten czas zdążyłam się przebrać, odsunęłam jeszcze trochę swoje łóżko od jego, żeby nie był zbyt blisko, po czym położyłam się i zanim chłopak zdążył wyjść z pomieszczenia, zasnęłam.

Obudziłam się dość wcześnie i pierwsze co zrobiłam, to sprawdziłam, czy Matt jest w bezpiecznej odległości ode mnie. Leżał rozwalony na swoim łóżku, przy okazji śliniąc poduszkę.
Jednocześnie urocze i obrzydliwe.
Zaśmiałam się cicho, sięgnęłam pod swoją poduszkę po telefon i napisałam smsa Niallowi, że przeżyłam. Spokojnie wzięłam prysznic, przebrałam się w czyste ubrania, zażyłam leki, przynajmniej te, które miałam. Nawet pościeliłam łóżko. Już miałam napisać Mattowi kartkę, że musiałam wyjść i ulotnić się zanim się obudzi, ale niestety nie zdążyłam. Chłopak się obudził i spojrzał na mnie, pocierając oczy. Spał bez koszulki.
Och.
Miał całkiem niezłe mięśnie.
Przełknęłam ślinę i odwróciłam wzrok od jego ciała.
-Idziesz gdzieś? – zapytał od razu, po czym ziewnął.
-Tak, muszę odwiedzić mamę. – niedługo skończą mi się pomysły co jeszcze muszę zrobić i w końcu będę zmuszona spędzić z nim trochę czasu.
-Musisz? – jęknął.
-Tak, muszę. – odparłam, starając się brzmieć spokojnie, chociaż zaczynał mnie denerwować – A ty?
-Co ja?
-No mówiłeś, że przyjeżdżasz, bo masz jakieś sprawy rodzinne. Może się nimi zajmij?
Matt westchnął i oparł się na łokciach.
-Problem w tym, że nie ma żadnych spraw rodzinnych.
-Co? – zmarszczyłam czoło.
-Kłamałem.
CO?!
On chyba sobie żartuje. Nie no bez jaj.
Popatrzyłam na niego, siląc się na obojętny wyraz twarzy, albo maksymalnie „delikatnie zły”, chociaż w środku wszystko we mnie krzyczało i miałam ochotę zamordować go własnymi rękami ze spartańskim okrzykiem, po czym paznokciami wykopać grób i go tam wrzucić.
Jezu, mam psychopatyczne myśli.
-Och. – bąknęłam tylko, wiedząc, że jeśli odezwę się jeszcze choćby słowem, to zacznę krzyczeć, aż w końcu wpadnę w furię.
Zepsuł. Mi. Cały. Miesiąc.
-Przepraszam Chloe. Po prostu martwiłem się, że będziesz trochę samotna w mieście, gdzie mieszka twój były i w ogóle.
Byłoby lepiej bez ciebie, kutasie.
-Mam też przyjaciół. – powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-Wiem, ale chciałem być przy tobie, rozumiesz…
To moja szansa.
-Muszę to sobie przemyśleć. – powiedziałam i wstałam, po czym zabrałam torebkę i skierowałam się do wyjścia.
-Gdzie idziesz? – spytał zaskoczony i momentalnie zerwał się na równe nogi.
Przewróciłam oczami, ale stałam tyłem do niego, więc na szczęście tego nie widział.
-Do mamy, mówiłam ci. – odparłam obojętnym głosem i założyłam buty, kompletnie go ignorując.
-Proszę cię, nie złość się. Nie chciałem… - więcej nie usłyszałam, bo wyszłam, trzaskając za sobą drzwiami. Wiedziałam, że tylko się ubierze i za mną wyjdzie, robiąc sceny na korytarzu, więc od razu pobiegłam do windy i zjechałam w dół. Nie oglądając się za sobą, wypożyczyłam jakiś samochód i odjechałam spod hotelu.
Jadąc w stronę domu Nialla, wyciągnęłam z torebki telefon i odczytałam smsa od blondyna, z jakimś adresem. Nie miałam pojęcia gdzie to jest, więc musiałam odpalić GPSa i wstukać tam adres. Wyskoczyły mi jakieś obrzeża miasta. Zmarszczyłam brwi, nie bardzo rozumiejąc o co chodzi, bo przecież umówiliśmy się, że nie będziemy spotykać się poza domem. Westchnęłam i skręciłam w prawo, zgodnie ze wskazówkami GPSa. Włączyłam radio i jechałam, nucąc sobie jakąś piosenkę w głowie, gdy nagle spojrzałam w lusterko i w oczy rzuciła mi się znajoma twarz. Zmrużyłam oczy, nie chcąc się odwracać chamsko do tyłu. Moje serce zamarło, a ja otworzyłam szeroko oczy.
Co za kutas!
Nacisnęłam mocniej pedał gazu i po chwili zauważyłam, że samochód za mną również przyspiesza.
Śledzi mnie?
Spanikowana skręciłam jeszcze raz, starając się go zgubić. Już miałam odetchnąć z ulgą nie widząc go za sobą, ale w ostatniej chwili skręcił i znów pojawił się za mną. Przeklęłam po cichu i gwałtownym ruchem wyłączyłam radio, które nagle zaczęło mnie denerwować.
Matt mnie śledzi!
Skręciłam jeszcze parę razy, zupełnie ignorując GPSa, który ciągle powtarzał, że zboczyłam z trasy i wymyślał mi nową, aż w końcu znalazłam się niedaleko swojego dawnego domu. Musiałam iść do mamy chociaż na chwilę, żeby wiedział, że nie kłamałam i nie oszukałam go. Chyba nie zorientował się, że go zauważyłam. Zwolniłam i wjechałam na krawężnik, zatrzymując samochód. Spojrzałam znów w lusterko, ale Matt dopiero jechał w moją stronę. Gdy znalazł się dostatecznie blisko, wyszłam z samochodu i ruszyłam w stronę domu, w ogóle nie patrząc na ulicę. Zapukałam i stałam przez parę sekund pod drzwiami, dopiero po chwili orientując się, że to przecież mój dom i mogę wejść do środka bez pukania. Skarciłam samą siebie w myśli, nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Gdy zamykałam za sobą drzwi, zauważyłam, że samochód Matta odjeżdża.
Mission complete.

Posiedziałam w domu tylko chwilę, tak krótko, że zdążyłam ledwo wypić herbatę i powiedziałam, że muszę iść i wpadnę później. Wychodząc zapytałam jeszcze, czy mogę pożyczyć auto mamy, a to zostawić tutaj na parę godzin. Zgodziła się bez problemu, więc całując ją na pożegnanie i machając Tomowi, wsiadłam do samochodu i odjechałam z podjazdu.
Świetnie.
W razie, gdyby Matt znowu zamierzał sprawdzać gdzie jestem, wciąż będzie widział samochód, którym przyjechałam, więc dalej będzie myślał, że jestem u mamy. Wszystko jak na razie idzie idealnie. Oby tak pozostało.
Nawiasem mówiąc, po jaką cholerę on mnie śledził?! Serio, zachowuje się, jakby miał jakąś obsesję na moim punkcie. Najpierw przyjazd tutaj, oszukanie mnie, teraz śledzenie mnie. Bez jaj, co ten koleś sobie w ogóle wyobraża?
Jechałam przed siebie, zastanawiając się, dlaczego denerwujący głos nie mówi mi, gdzie mam skręcić.
Fuck, ten samochód nie ma GPSa!
No dobra, no i tutaj koniec idealnej passy.
Zwolniłam trochę widząc jakieś małżeństwo i otworzyłam szybę. Zapytałam ich, czy znają ten adres, a oni popatrzyli po sobie z dziwnymi minami, ale w końcu wskazali mi drogę. Łatwo poszło.

Dojechałam tam bez problemu, chociaż znalazłam się na jakiejś wsi, gdzie nawet nie było asfaltowej drogi. Miał być numer 25. Mijając 24 numer domku ucieszyłam się, że to już tutaj, ale nagle osłupiałam, widząc, że na tym kończy się ulica. O ile w ogóle można było nazwać to ulicą, bo jak dla mnie była to po prostu nierówna, błotnista ścieżka. Zatrzymałam samochód i spojrzałam przed siebie. Pole. Ogromne, puste pole i nic poza tym. Westchnęłam i wyszłam z auta, zatrzaskując drzwi. Oczywiście przy okazji weszłam w kałużę, brudząc całego buta. Ekstra. Rozejrzałam się, odwróciłam, ale było pusto. Nie zdziwiłabym się, gdyby Niall napisał mi teraz smsa „Niezła niespodzianka co? Wiedziałem, że cię zaskoczę. A teraz możesz spokojnie jechać do mojego mieszkania.” Podniosłam telefon i miałam do niego zadzwonić, gdy zauważyłam, że w tym zadupiu nawet nie ma zasięgu.
Jeszcze lepiej!
Mruknęłam coś do siebie pod nosem. Miałam ochotę rzucić tym telefonem w głąb łąki, ale tego nie zrobiłam, bo w tym momencie zawiał mocny wiatr. Tak mocny, że włosy zasłoniły mi całą twarz. Cofnęłam się i zaczęłam odgarniać je z twarzy. Gdy w końcu mi się udało, zobaczyłam, że to nie wiatr. To cholerny helikopter latał w powietrzu nade mną. Zmarszczyłam czoło i spojrzałam w górę.
-Chloe Mary Woods. – usłyszałam głos Nialla z megafonu. Wytężyłam wzrok. Chłopak stał w drzwiach i uśmiechał się do mnie szeroko – Zostaniesz moją żoną?
Co?
Osłupiałam. Stałam tak jak głupia, z otwartą buzią, patrząc na niego tępym wzrokiem. On chyba nie mówił serio. Oświadcza mi się? Z helikoptera? Na takim zadupiu? I akurat teraz, kiedy nawet nie jesteśmy razem? Nie. Nie ma mowy.
Nagle chłopak zachichotał do megafonu.
-Żartowałem.
No tak, to było do przewidzenia.
Przewróciłam oczami, ale mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Żałuj, że nie widziałaś swojej miny. – powiedział jeszcze, śmiejąc się, a helikopter zaczął się zniżać. Prychnęłam pod nosem i cofnęłam się jeszcze o parę kroków, bo wiatr z każdą sekundą był silniejszy. W końcu wszystko ucichło, ogarnęłam włosy z twarzy i podbiegłam do helikoptera. Niall zdążył już z niego zeskoczyć na śnieg i rozłożył ręce, uśmiechając się szeroko. Zaśmiałam się i chwilę potem wyskoczyłam na niego, przytulając się mocno do jego klatki piersiowej i objęłam go nogami w pasie.
-Jesteś głupi. – mruknęłam przy jego szyi, a on zachichotał gardłowo.
-I tak mnie kochasz. – odsunął się delikatnie i po chwili pocałował mnie mocno w usta. Uśmiechnęłam się i przygryzłam lekko jego wargę.
-Po co właściwie ten helikopter i ściąganie mnie tutaj? Właśnie, nie uwierzysz jakie miałam problemy, żeby tu dotrzeć bezpiecznie. – powiedziałam i zeszłam z chłopaka – Pokłóciłam się z Mattem, więc wyszłam i jechałam tutaj, ale zorientowałam się, że Matt mnie śledzi, a wcześniej powiedziałam mu, że  jadę do mamy, więc musiałam tam jechać, weszłam na herbatę, on odjechał, po czym pożyczyłam jej samochód a tamten zostawiłam na podjeździe, no i znowu tu jechałam, ale jej samochód nie miał GPSa, więc musiałam się pytać jakiś ludzi, którzy nie wiem jakim cudem wiedzieli jak tu dojechać. No i dotarłam tu, prawie psując podwozie na tych wertepach, no i wysiadam, a tu jakieś kuźwa pole. Wyszłam z samochodu i wlazłam w kałużę błota pomieszanego ze śniegiem, więc mam jednego buta całego przemoczonego i nie czuję się z tym komfortowo. Chciałam do ciebie zadzwonić, bo myślałam, że może coś pomyliłam, ale tutaj nawet nie ma zasięgu. No i wtedy pojawiłeś się ty, oświadczając mi się z helikoptera. – skończyłam mówić na jednym wdechu, a blondyn tylko patrzył na mnie, unosząc brwi.
-Chwila. Przestałem słuchać jak powiedziałaś o tym, że Matt cię śledził.
Wyrzuciłam ręce w powietrze, wzdychając z dezaprobatą.
Kiedyś go zabiję.
-Niall!
On tylko się zaśmiał i pocałował mnie w czoło.
-Nie rozumiem, czemu cię śledził? Może ma obsesję na twoim punkcie? Ja pierdole, a jeśli on ma cały pokój obklejony twoimi zdjęciami, zainstalował w twoim mieszkaniu ukryte kamery i może nawet przyjechał tutaj tylko po to, żeby mieć cię przy sobie?
Przełknęłam ślinę.
-No właściwie to masz rację z tym ostatnim. – powiedziałam niepewnie i podrapałam się po głowie, a Niall otworzył szeroko oczy.
-Nie mówisz serio.
Przygryzłam wargę.
-Mówię całkowicie serio. Właśnie dlatego się rano pokłóciliśmy.
Chłopak przejechał dłonią po włosach i pociągnął za nie lekko.
-Ty nie możesz z nim mieszkać. Musisz się stamtąd wynieść zanim coś ci zrobi.
-Niall, on mi nic nie zrobi. To też mój przyjaciel. – odparłam pewnie, patrząc na niego poważnie, a on złapał mnie za ramiona i spojrzał prosto w moje oczy.
-Mam złe przeczucia, Close. On jest strasznie dziwny.
-Nic mi nie będzie, naprawdę. – uspokoiłam go, a on tylko westchnął.
Musiałam zmienić temat.
-Więc… Po co właściwie ten helikopter?
Niall puścił moje ramiona i odwrócił się za siebie, po czym uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Pamiętasz, jak przyleciałem do ciebie samolotem i obiecałem, że wezmę cię kiedyś na wycieczkę?
Przytaknęłam, uśmiechając się mimowolnie.
-No cóż, na jakieś tropikalne wyspy wezmę cię kiedy indziej, ze względu na okoliczności. Ale dzisiaj mogę cię zabrać helikopterem na wycieczkę objazdową po Wielkiej Brytanii. Z lotu ptaka. – oznajmił, jak jakiś przewodnik i poruszał zabawnie brwiami, na co się zaśmiałam. Niall wskazał dłonią, że mam iść pierwsza, więc tak też zrobiłam. Przywitałam się z pilotem, a blondyn po chwili wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Uh, od razu zrobiło się cieplej. Pilot zaczekał na rozkaz Nialla, a gdy ten powiedział, że możemy ruszać, helikopter wzbił się w powietrze.


Wracając do domu nie mogłam przestać się uśmiechać. Dosłownie próbowałam się uspokoić, ale kąciki moich ust wciąż unosiły się do góry. Wracałam samochodem. Tzn. auto mamy zostawiłam w domu, a wróciłam wypożyczonym, hotelowym. Było już ciemno i coraz bardziej zimno. Byłam ciekawa co z Mattem. Odstawiłam samochód, zapłaciłam i ruszyłam w stronę piekła. Tak jak myślałam, tylko otworzyłam drzwi i chłopak od razu do mnie podskoczył.
-Przepraszam cię, Chloe. Wiesz, że ja nigdy nie…
O Jezu, skończ.
-W porządku. – powiedziałam tylko i zajęłam się sobą.
Zdziwiony popatrzył na mnie w osłupieniu, ale go zignorowałam.
-W porządku?
-Tak. Rozumiem cię. – Nie, w ogóle cię nie rozumiem i jesteś dziwny.
-Oh. – odparł tylko. Nie spodziewał się tego. Dalej bym się z nim kłóciła, ale szczerze mówiąc, nie miałam ochoty go słuchać. Nie chciałam psuć sobie idealnego humoru. – Wychodzę.
Spojrzałam na niego, unosząc brwi.
Wychodzi?
-Gdzie? – zapytałam zdziwiona.
-Umówiłem się z kumplem. – odparł, wzruszając ramionami. Dopiero teraz zauważyłam, że jest gotowy do wyjścia – Czekałem tylko aż wrócisz, bo nie chciałem cię martwić.
Posłał mi uśmiech, a ja go odwzajemniłam.
-O której wrócisz?
-Pewnie późno. Nie musisz na mnie czekać, możesz iść spać. – powiedział, łapiąc do ręki kurtkę i pocałował mnie w usta, czego w ogóle nie zamierzałam odwzajemniać. Pożegnał się i wyszedł, a ja stałam tam jak debil, patrząc na drzwi. Dopiero po chwili się ocknęłam i krzywiąc się, wytarłam wierzchem dłoni usta. Super. Mam cały wieczór dla siebie. Mogę sobie zrobić maseczkę, pomalować paznokcie. Idealnie. Rzuciłam telefon na komodę, otworzyłam walizkę i schowałam w bezpieczne miejsce pieniądze na leki.
Tak, Niall mi zapłacił. Było mi głupio wziąć tą kasę, ale chłopak przez pół godziny uświadamiał mi, że to dla niego nic takiego, bo i tak zarabia miliony, a moje zdrowie jest dla niego najważniejsze.
Potem zasłoniłam żaluzje we wszystkich oknach, zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do łazienki wziąć kąpiel.

Leżałam sobie w wannie już od jakiś 20 minut, gdy nagle usłyszałam jakiś huk. Odruchowo spojrzałam w stronę drzwi i moje serce zamarło. Po cichu wyszłam z wanny, owinęłam się ręcznikiem i łapiąc pierwsze co miałam pod ręką, czyli miotłę, wyszłam z łazienki. Rozejrzałam się wokół, ale nikogo nie było w pokoju oprócz mnie. Zajrzałam jeszcze raz do łazienki i z powrotem. Pusto. Odłożyłam miotłę i zamknęłam drzwi. Uklękłam przed walizką i otworzyłam ją. Pieniądze były na swoim miejscu. Z głośno bijącym sercem podniosłam się z ziemi i poczułam chłodny przypływ powietrza. Spojrzałam w bok, na okno. Było otwarte. Zamarłam.
Zamykałam to okno. Byłam na 100% pewna, że było zamknięte.
Podbiegłam do niego i wyjrzałam przez nie w dół, ale nie zauważyłam niczego podejrzanego, a już na pewno nie żadnego człowieka. Przełknęłam ślinę i zamknęłam z trzaskiem okno. Znów się rozejrzałam, a potem mój wzrok spoczął na komodzie. Zakręciło mi się w głowie.
Mój telefon zniknął.



Byłoby mi naprawdę miło, gdybyście docenili moją pracę i zostawili komentarz. 
Mam nadzieję, że wszyscy spędzili miło święta. :)

33 komentarze:

  1. Boże jaki zwrot akcji. Chcesz żebym zawału dostała? Moim zdaniem to chyba Matt ukradł ten telefon chan dupek idiota ciota itp. A było tak pięknie. No cóż teraz czekam z niesamowitą niecierpliwością na kolejny
    Jesteś świetna<3

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!! Ale się dzieje, chyba Niall faktycznie ma rację z tym, że Matt to psychol O.o nie mogę się doczekać co będzie dalej. Życzę weny :* // @LuvHoransSmile

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten Matt jest strasznie dziwny i podejrzany. Czuję ,że będą z nim kłopoty.
    Coś czuję ,że Niall i Chloe będą mieć kłopoty przez ukradziony telefon. Ciekawe ,kto mógł go zabrać,ukraść. Rozdział fantastyczny.

    OdpowiedzUsuń
  4. jezus maria ten matt jest jakis psycho
    ale sie dzieje matko, matko, matko.
    myslalam ze juz ten matt przyszzedl pijany i ten teges XDD
    a tu, to moze on jej zajebla ten telefon zeby zobaczyc sms z niallem
    i wgl
    albo jakis zbir z jego mafii, c o
    twoje opowiadanie jest cudowne kocham je czytac
    ogolnie przeczytalam juz wszystko 8 razy bo jest takie kj;lsakd;lksa
    jestes cudowna, kocham cie
    powodzenia i zycze weny skarbku ;--**
    jeszcze raz kocham cie
    - @niallmakesdie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten Matt jest jakiś dziwny :/ Ale rozdział doskonały <3 Jak zawsze zresztą. Nie mogę się doczekać kolejnego!
    Wpadnij do mnie http://zimno-zimno.blogspot.com/

    ~Węgielek Ech

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział jak zwykle :3
    Nie mogę się doczekać nn <3

    OdpowiedzUsuń
  7. o kurwa, o kurwa, o kurwa *-*
    a co jak to Matt zabrał telefon?
    dowie się że Niall i Chloe się spotykają, więc ją uwięzi i nigdy nie wypuści..... omg jakie ja mam popierdolone myśli xfcgvhbmnjkgjfyygythygufygyhu ♥
    nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, bo ten jest rewelacyjny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku genialny rozdział, jak ja współczuję Chloe, cały czas ma jakieś problemy ale nie zostawi Nialla bo go kocha i to mnie właśnie bardzo rusza. I to opowiadanie i ogólnie Niall i Chloe kojarzą mi się z piosenką You& I bo Niall i Chloe walczą i nie dają rozdzielić siebie, i to mnie wzrusza bo skupiamy się na tym że próbują się ukryć a nie zauważamy jak piękna jest ich miłość, bo jest. I dlatego uwielbiam jak piszesz bo to nie są takie flaki z olejem, piszesz
    g e n i a l n i e.

    ~Mag. :)
    ily.

    OdpowiedzUsuń
  9. o m g!!!KOCHAMKOCHAMKOCHAM

    OdpowiedzUsuń
  10. O matko *o* Pefrect <3 Szkoda tylko że Niall i Chole muszą się ukrywać :/ I kto się włamał do pokoju Chole? A może to był Matt albo... Lol nie wiem... Bawie się w detektywa haha :D Ale jak Niall spytał czy będzie jego żoną to normalnie ja taka podjarana a potem takie ej nooo :( Haha ale wierzę że kiedyś wezmą ślub i wszystko będzie dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział boski. Końcówka przerażająca. Nie mogę doczekać się następnego.

    OdpowiedzUsuń
  12. booooooooooooooooooooooooooooooooooooooskoooooooooooooo ♥
    kooocham ♥
    ej, Matt jest psychopatą czy coś? xD
    głupi jest xD
    i ten helokooopter ♥ awwww *-*
    weny życzę! ;x

    OdpowiedzUsuń
  13. No ja kurde zawału przez ciebie dostanę. Chociaż w sumie niech się każdy dowie i niech wreszcie będą mogli normalnie się spotykać ♥
    Rozdział genialny, ale to żadna nowość :* Czekam na następny z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  14. jejku, jaki fajny początek ! świetny, najlepszy momenty związane z NIallem oczywiście, ale nadal boję się co będzie z jej telefonem :)

    OdpowiedzUsuń
  15. O MATKO!Jejku , co to było?Niesamowity rozdział!Wydaje mi się że ten telefon porwał Matt , a co jeśli on okaże się jakimś psychopatą?O maj!Nie mogę się doczekać nexta<3
    Weny kochana ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Yyyyy telefon? Ale czemu akurat telefon? XD nie ogarniam XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na telefonie były wszystkie smsy z Niallem, więc osoba, która go zabrała, będzie wiedziała, że ukrywają swój związek :)

      Usuń
    2. A! Dzięki, uuuu, czyli znów konspiracje, spiski i takie tam? Super! :D

      Usuń
  17. Nie będę już wypisywać jaki to Matt jest popierdolony, bo wszyscy wyżej już to doskonale ujęli. Ale serio zachowuje się jak świr. ♥ Uwielbiam ten moment jak Niall powiedział ,, Żartowałem,, Poprostu sikam ze śmiechu. ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Zostałaś nominowana do Liebster Award !!
    http://life-is-brutal-one-direction.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award . Więcej informacji znajdziesz u mnie w zakładce "Liebster Blog Award" : http://niallhoranandlilyclark.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Omg! Najpierw Matt mówi, że kłamał, potem ją śledzi! Duupkuuuu
    Troszeczkę liczłam na to, że Niall naprawdę jej się oświadczył... ;> ale może kiedyś...
    Dobrze, że Niall wie o jej chorobie i jej pomoże :) i ten zwrot akcji na końcu! Ktoś nie wziął pieniędzy, nie szukał ich, tylko jej telefon, więc to nie zwykły złodziej! Hskzbsksnnslsj
    czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  22. kocham to opowiadanie ale czytam rzadko bo nie mam czasu ale nakręca mnie strasznie to wszystko. jesteś najlepsza w tym co robisz oby tak dalej ♥ /Lena

    OdpowiedzUsuń
  23. Właśnie dostałam zawału. Zajebiste <3

    OdpowiedzUsuń
  24. kocham czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Boże zawał za... 3... 2... 1...

    Zakochałam się w Twoim blogu dopiero jakieś 5 dni temu i przeczytałam obie części a to sporo nawet jak na mnie :P

    Boże już się nie mogę doczekać nexta!

    Kocham Cię za TO! <3

    ~Zmeczona_zyciem

    OdpowiedzUsuń
  26. plisss dodaj jak najszybciej :) <3

    OdpowiedzUsuń
  27. faq! dopiero niedawno wróciam a teraz czytam nexta! musisz poczekać na konkretny koment :>

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K