Przysunęłam kubek do ust, sącząc powoli gorącą herbatę i
spojrzałam przez ogromną szybę na rozciągającą się przede mną panoramę
oświetlonego i wciąż tętniącego życiem Londynu. Nie mogłam zasnąć. Nie
potrafiłam. Myślałam, że to kwestia mojej starej sypialni, która wywoływała
zbyt wiele wspomnień, więc przeniosłam się do innej, ale w niczym to nie
pomogło. Miałam dziwne wrażenie, że do końca miesiąca wiele się zmieni. Może nie więcej niż to, co zmieniło się w
ciągu ostatnich lat, ale coś na pewno się wydarzy. Westchnęłam cicho,
przypominając sobie roześmianego blondyna i przyłożyłam delikatnie dłoń do
szyby. Ogarnął mnie smutek, jakby ktoś w sekundzie wyssał ze mnie całą radość.
Zamknęłam na chwilę oczy. On tam gdzieś był, w tym samym
mieście. Tak blisko mnie, a jednocześnie tak daleko. Nie miał pojęcia, że tutaj
jestem. Sama nie wiedziałam czy to dobrze, czy źle. Z jednej strony to dobrze,
nie chciałam go widzieć, bo wiedziałam że wtedy może wydarzyć się coś, przez co
nie będę w stanie zostawić go ponownie. Ale jednak z drugiej strony… Nawet nie
zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo potrzebowałam jego bliskości.
Tęskniłam za nim cholernie, chociaż cały czas wmawiałam sobie, że tak nie jest.
Otworzyłam oczy. Herbata się skończyła, więc odłożyłam
kubek na stolik i stanęłam znów przed oszkloną ścianą. Naciągnęłam rękawy
swetra i spojrzałam w dół na podwórko. Uśmiechnęłam się do siebie, widząc podświetlony
basen na zewnątrz. Tak naprawdę nigdy nie miałam okazji w nim popływać, a i tak
pewnie dzisiaj nie zasnę, więc w sumie, co mam do stracenia? Odwróciłam się w
stronę schodów i zbiegłam po nich najciszej jak potrafiłam, byle tylko nie
budzić mamy i Toma. Podeszłam do drzwi tarasowych. Ściągnęłam pantofle i
wyszłam na bosaka na zewnątrz. Postawiłam stopy na zimnej trawie i poczułam się
jak mała dziewczynka, która wymyka się pierwszy raz z domu. Zaśmiałam się cicho
do siebie i zsunęłam z ramion sweter, pozwalając by spadł na ziemię. Po drodze
do basenu ściągnęłam też spodnie i zostając w samej koszulce i majtkach,
usiadłam na brzegu, zanurzając nogi w wodzie. Spojrzałam w górę i uśmiechnęłam
się do siebie widząc gwiazdy na niebie. Naprawdę czułam się tak beztrosko, jak dziecko.
Wstałam po chwili i cofnęłam się parę kroków do tyłu, po czym rozpędziłam się i
wskoczyłam na sam środek basenu. Pozwoliłam sobie opaść na dno i dotykając
stopami posadzki, uderzyło we mnie wspomnienie z taką siłą, że nie potrafiłam
nad nim zapanować.
Przygwoździł mnie
do posadzki na dnie i oparł się rękami po obu stronach mojej głowy,
uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Uniósł brwi, patrząc jak się wiercę, a mi
powoli zaczynało brakować powietrza.
Czy on chce mnie
zabić?
Spojrzałam na niego
błagalnie a on popatrzył mi w oczy, po czym powoli przybliżył się do mnie i
musnął wargami kącik moich ust. Zrobił to tak delikatnie, że nie byłam pewna,
czy w ogóle mnie dotknął. Patrzyłam na niego zdziwiona, a on przyłożył palec
wskazujący do swoich ust i puścił mnie, wypływając na powierzchnię.
Gdy się ocknęłam, szybko wynurzyłam się z wody i
odgarnęłam włosy do tyłu. Rozejrzałam się pospiesznie wokół, jakby mając
nadzieję, że chłopak wciąż tu jest, chociaż to był tylko wytwór mojej
wyobraźni. Wypuściłam głośno powietrze z ust.
Teoretycznie rzecz biorąc, to był nasz pierwszy
pocałunek.
Nawiasem mówiąc, niewyjaśniony do tej pory.
Przymknęłam na chwilę oczy, uspokajając się. Po chwili
dopłynęłam do brzegu i oparłam się rękami o krawędź basenu. Przygryzłam dolną
wargę.
Co się ze mną dzieje? Chwilami Niall ogarnia cały mój
umysł, a ja nie mogę nad tym zapanować i już nawet nie odróżniam rzeczywistości
od fikcji. Dlaczego tak jest?
Zaczynam wariować, czy aż tak za nim tęsknię?
A co, jeśli on naprawdę kogoś ma?
Westchnęłam cicho i wygramoliłam się z wody, po czym po
prostu położyłam się na trawie i spojrzałam na niebo. Było mi zimno, ale miałam
to gdzieś. Czułam się dziwnie przytłoczona, nie wiedziałam do końca czym i nie
byłam w stanie się już podnieść, więc po chwili zasnęłam na ziemi.
Obudziłam się, czując zimny podmuch wiatru na mojej
skórze. Podniosłam się do pozycji siedzącej, przypominając sobie dlaczego śpię
na zewnątrz. Ubrania zdążyły mi już wyschnąć. Wstałam i spojrzałam na niebo.
Panował lekki półmrok, więc stwierdziłam, że jest mniej więcej 6 rano.
Chwila. 6 rano?
O tej godzinie mama wychodzi do pracy, a jak zauważy, że
śpię na podwórku to mnie zabije, a już na pewno stwierdzi, że zwariowałam.
Szybko założyłam na siebie sweter i chwyciłam spodnie, po czym pobiegłam do
środka. Rzuciłam spodnie na kanapę w salonie i spojrzałam na zegar w kuchni.
Właśnie wskazówka zmieniła się na 06:00. Usłyszałam stłumiony dźwięk budzika na
górze, szybko wbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi swojej sypialni w tym
samym momencie, w którym otworzyły się drzwi parę kroków dalej. Szybko
wślizgnęłam się do środka i najciszej jak potrafiłam zamknęłam drzwi. Wtedy
usłyszałam też zamykane drzwi sypialni rodzicielki. Oparłam się o drzwi i
odetchnęłam głośno.
Uratowana.
-Chloe? – usłyszałam zza drzwi i zdziwiona szybko
rzuciłam się na łóżko, przykrywając kołdrą całe moje ciało i zamknęłam oczy,
udając, że śpię.
Sekundę później mama weszła powoli do pokoju i spojrzała
w moją stronę.
-Kochanie, śpisz?
Mruknęłam coś pod nosem, próbując udawać zaspany głos i
przewróciłam się na drugi bok, szczelniej opatulając kołdrą. Rodzicielka tylko
się zaśmiała pod nosem i po chwili wyszła z pokoju, a ja w końcu odetchnęłam z
ulgą.
Znów się obudziłam, z tym że teraz było coś koło
południa. Przebrałam się i zeszłam na dół. Było strasznie cicho. Rozejrzałam
się wokół.
-Tom?
Nikt mi nie odpowiedział, więc wzruszyłam ramionami,
włączyłam w tv jakąś stację muzyczną i poszłam do kuchni. Dwa lata temu w
takiej sytuacji ześwirowałabym ze strachu, ale dzisiaj się nie bałam. Szczerze
mówiąc miałam to gdzieś, jak będę miała umrzeć to i tak umrę. Nieistotne w jaki
sposób. Wyciągnęłam z lodówki karton soku pomarańczowego i kołysząc delikatnie
biodrami w rytm jakiejś piosenki, nalałam trochę soku do szklanki. Przysunęłam
naczynie do ust, pociągając spory łyk zimnego napoju i po chwili zamarłam w
bezruchu, słysząc słowa prezentera w telewizji.
-A teraz najnowszy singiel 1D „Story Of My Life”,
promujący nową, fenomenalną płytę Midnight Memories.
Spojrzałam kątem oka na telewizor, zastanawiając się w
duchu czy podejść bliżej, czy zostać w miejscu, wyłączyć tv, czy uciec.
Możliwości było wiele, ale i tak wybrałam najgłupszą z możliwych. Podeszłam
bliżej, wsłuchując się w melodię piosenki i po chwili usiadłam na kanapie,
centralnie naprzeciwko ekranu. Kącik moich ust mimowolnie uniósł się w górę,
gdy zobaczyłam koszulkę blondyna z dużym dekoltem, którą założył specjalnie
żeby pokazać swoje włosy na klacie. Czułam, że świat na chwilę się zatrzymał.
Patrzyłam jak zaczarowana w telewizor, przy każdym ujęciu w teledysku szukając
wzrokiem tylko jego. Nie widziałam go tak dawno. Trochę zmężniał, cóż.
Ma więcej włosów na
klacie.
Wciąż był tak samo perfekcyjny i naturalny jak dawniej.
Uśmiechałam się do siebie jeszcze długo po tym jak teledysk się skończył.
Ocknęłam się może po 15 minutach i znów napiłam się soku, opadając na oparcie
kanapy i wciąż uśmiechając się głupio do siebie.
Oglądałam telewizor jeszcze przez jakieś pół godziny, aż
mi się znudziło i wyłączyłam go. Stwierdziłam, że nie mam co robić, więc pojadę
do sklepu po coś z czego mogę zrobić prowizoryczny obiad. Wstałam i poszłam do
swojego pokoju, wyciągając jakieś ciuchy, w których mogę się pokazać
publicznie, chociaż i tak nie chciało mi się stroić, więc założyłam tylko
czarne rurki, jakąś bluzkę i narzuciłam na siebie gruby, długi, beżowy sweter.
Włosy związałam w byle jakiego koka i założyłam zwykłe buty emu, po czym złapałam
torebkę i wyszłam z domu. Mama zabrała samochód, a ja tutaj swojego nie miałam,
więc byłam zmuszona iść na piechotę. Niektórzy mijali mnie, patrząc z
przymrużonymi oczami, jakby próbowali przypomnieć sobie skąd mnie kojarzą.
Szczerze mówiąc, nie przejmowałam się tym ani trochę. Nawet chciało mi się z
tego śmiać. Po jakiś 20 minutach drogi dotarłam do jakiegoś supermarketu.
Weszłam do środka i rozejrzałam się wokół. Nawet nie pomyślałam co mogę zrobić
na ten obiad, skoro i tak z moim gotowaniem jest kiepsko. Stwierdziłam, że
spaghetti jest proste do przyrządzenia i nie wymaga wielu składników, więc
ruszyłam w głąb sklepu w poszukiwaniu makaronu. W końcu złapałam jakieś pudełko
i idąc dalej w stronę sosów, próbowałam odczytać datę ważności z opakowania.
-Weź jeszcze jakieś ciastka.
Stanęłam w miejscu. Na początku myślałam, że się
przesłyszałam, pomyliłam sobie czyiś głos. Przełknęłam głośno ślinę, po czym niepewnie
podniosłam wzrok i moje obawy się potwierdziły. Moje serce gwałtownie
przyspieszyło na jego widok. Chłopak stał dokładnie naprzeciwko mnie, około 5
metrów dalej. Napotkałam jego oczy i aż przeszedł mnie dreszcz pod wpływem jego
wzroku. Był perfekcyjny. Aż miałam ochotę do niego pobiec i przytulić się do
niego mocno, nadrabiając dwa lata rozłąki. Na szczęście udało mi się
powstrzymać. Patrzył na mnie równie zaskoczony moją obecnością jak ja jego.
Serce biło mi tak szybko, że miałam wrażenie, że wszyscy wokół to słyszą. Tylko
na siebie patrzyliśmy, żadne z nas się nie odezwało. Mało tego, żadne z nas
nawet nie drgnęło, byliśmy zbyt zaskoczeni swoim widokiem. Automatycznie
przeklęłam w duchu samą siebie, że nie ubrałam się jakoś ładniej. Już miałam
się odezwać, gdy nagle cały czar prysnął, gdy usłyszałam inny głos. Oboje
odwróciliśmy od siebie wzrok i spojrzeliśmy w jego stronę.
-Orzechowe czy pistacjowe? – zapytał damski głos, a po
chwili zza regału wyszła piękna, wysoka brunetka z dwoma opakowaniami ciastek w
dłoniach i spojrzała z uśmiechem na Nialla.
Cios prosto w
serce.
Nabrałam gwałtownie powietrza do płuc, próbując się nie
rozpłakać, albo przewrócić. Czyli jednak ma dziewczynę. Nie sądziłam, że to
mnie aż tak zrani. W sekundzie poczułam się tak, jakbym straciła jakiekolwiek
powody do życia.
-Orzechowe. – powiedziałam cicho.
Dopiero teraz dziewczyna mnie zauważyła i przeniosła na
mnie wzrok, razem z chłopakiem. Patrzyła na mnie zdezorientowana, mrużąc przy
tym oczy.
Cofnęłam się.
-Ma uczulenie na pistacje. – wyjaśniłam jeszcze ciszej i
spojrzałam ze łzami w oczach na blondyna. Nawet nie wiem czy to zauważył, ale
jego wyraz twarzy złagodniał. Chciał chyba coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam
się im odezwać. Znów się cofnęłam. Sytuacja mnie przerosła i czując, że nie
wytrzymam dłużej, cisnęłam paczkę makaronu na półkę i szybko wybiegłam ze sklepu.
Usłyszałam jak zawołał mnie jeszcze po imieniu, ale się nie odwróciłam.
Pobiegłam szybko uliczką skręcającą w bok za sklepem, chociaż wiedziałam że i
tak nikt za mną nie biegnie i oparłam się o zimną ścianę jakiegoś starego
budynku. Brałam urwane oddechy i czułam, że z każdym zaczerpnięciem powietrza
jest coraz gorzej. I to wcale nie przez to, że się zmęczyłam. Nie mogłam złapać
oddechu, bo spotkanie z Niallem wywołało u mnie tyle emocji, że odezwała się
moja rana w płucach. Sięgnęłam do torebki, szukając w niej inhalatora, ale nie
mogłam go znaleźć. Moje oddechy stawały się coraz płytsze, wiedziałam, że jeśli
szybko go nie znajdę to w najlepszym wypadku stracę przytomność. Albo po prostu
umrę na miejscu. W końcu go znalazłam i wyciągnęłam, ale ręce trzęsły mi się
tak bardzo, że wypuściłam go z rąk. Przeturlał się po kamienistej drodze, a ja
padłam szybko na kolana, sięgając ręką po urządzenie. Obraz przed oczami zaczął
mi się zamazywać, nie mogłam już wziąć żadnego oddechu. W ostatniej sekundzie
złapałam inhalator i przyłożyłam do ust. Usiadłam na ziemi, opierając się o
ścianę i zaraz gdy mój organizm zaczął normalnie funkcjonować, wybuchłam
płaczem.
I co teraz? Ma dziewczynę. Nie miałam po co wracać. Mama
wychodzi za Toma, Emma mieszka z Liamem, Niall ma dziewczynę. Wszyscy ułożyli
sobie życie i ruszyli naprzód. Oprócz mnie. Tak wiele się zmieniło. Myślałam,
że wrócę i wszystko będzie jak dawniej, ale w rzeczywistości było gorzej, niż
mogłam przypuszczać.
Postanowiłam sobie, że wracam do Los Angeles zaraz po
ślubie mamy, z tym że to i tak dopiero nastąpi za 12 dni. Miałam tylko
nadzieję, że w ciągu tych dwunastu dni nie spotkam więcej Nialla.
Kiedy już mój oddech się unormował i piekący ból w
okolicach klatki piersiowej ustał, wstałam z zimnej drogi i ruszyłam z powrotem
w stronę domu. Po drodze otarłam rozmazany tusz do rzęs z policzków, jako tako
doprowadzając się do porządku. Nie mogłam przestać o tym myśleć, wciąż miałam
ten obraz w głowie. W ogóle co to za dziewczyna? Była tak piękna, że na bank pracowała
w branży modelingowej. Poczułam się cholernie zazdrosna, chociaż tak naprawdę
to wszystko była moja wina. Mogłam zatrzymać ten samochód, mogłam nie jechać.
Może wtedy wszystko byłoby inaczej. Prawdę mówiąc wtedy byłam tak przerażona
całą sytuacją, że wydawało mi się, że najlepszym rozwiązaniem będzie ucieczka. Stałam
się silniejsza w Los Angeles. Przestałam się bać, obiecałam sobie, że nigdy
więcej nie będę płakać. I proszę, wystarczył widok Nialla z inną dziewczyną i
to już doprowadziło mnie do załamania psychicznego. Nie chciałam go widzieć, bo
teraz tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że moje uczucia względem niego ani
trochę się nie zmieniły i wciąż kocham go tak samo.
-Chloe?
Podniosłam wzrok i spojrzałam zdezorientowana na
chłopaka, stojącego przede mną. Trzymał jakąś drobną blondynkę za rękę i
patrzył na mnie zdziwiony. Uśmiechnęłam się do niego najszczerzej jak
potrafiłam.
-Zayn. – powiedziałam, mając nadzieję, że nie wyczuł
załamania w moim głosie.
-Kiedy wróciłaś?
-Wczoraj. A już dowiedziałam się tylu rzeczy. Dochodzi do
nich fakt, że masz dziewczynę. – kiwnęłam w stronę ich splecionych dłoni i
uśmiechnęłam się.
-Właściwie, to jest moja narzeczona.
Och.
Pewnie.
Dowalcie mi jeszcze więcej takich niespodzianek w ciągu
dnia, będę zachwycona!
-Jestem Perrie. – dziewczyna podała mi swoją dłoń i
uśmiechnęła się do mnie pocieszająco, jakby doskonale wiedziała co się
wydarzyło.
-Chloe. – uścisnęłam ją, po czym z powrotem zwróciłam się
do Zayna – Cieszę się że kogoś masz, ale błagam, powiedz że chociaż Harry nie
ma dziewczyny.
Spojrzałam na niego błagalnie, a on się zaśmiał.
-Wciąż jest singlem. Tak samo zresztą jak Niall.
-To dobrze… Czekaj. Co? – posłałam mu zupełnie
zdezorientowane spojrzenie, a on westchnął, przejeżdżając wolną dłonią po
włosach.
-Widziałaś się z nim?
-Tak, przed chwilą. Co to ma do…
-Rozmawiałaś z nim?
-Nie, ale…
-To nie rozmawiaj. – podsumował krótko.
No teraz to już kompletnie nic nie rozumiem, dzięki Zayn.
Zmarszczyłam czoło i skrzyżowałam ręce na klatce
piersiowej.
-O co chodzi?
Chłopak rozejrzał się, jakby szukał jakiegoś ratunku i
wahał się czy ma się odzywać, czy nie.
-No mów. – powiedziałam, wbijając w niego intensywnie
wzrok.
Westchnął.
-Słuchaj Close, dla twojego dobra, nie rozmawiaj z nim.
Odkąd wyjechałaś, stał się strasznie chamski. Wrócił do swojego starego,
imprezowego trybu życia codziennie z inną dziewczyną przy boku, z czasów zanim
cię poznał. Tylko ty potrafiłaś go zmienić, a jak wyjechałaś to wrócił do
swoich starych nawyków. Oczywiście nie od razu. Najpierw przez miesiąc w ogóle
nie wychodził z domu, musieliśmy odwoływać wszystkie koncerty. Modest się
wściekł i zmusili go do normalności, więc jedynym wyjściem dla niego stały się
imprezy. Myślę, że musiał odreagować po prostu całą tą presję i swoje załamanie
psychiczne, ale z biegiem czasu było coraz gorzej. Stał się opryskliwy, nawet
agresywny. Raz mu powiedziałem żeby się ogarnął, to mi przywalił. – skrzywił
się – Na pierwszy rzut oka tego nie widać. Dla fanów zakłada na siebie maskę
cudownego, słodkiego chłopaka lubiącego jeść, a w rzeczywistości stał się
okropny. Nie chcę, żeby coś ci zrobił Chloe, więc proszę, nie zbliżaj się do
niego.
Wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi oczami.
Chłopak, którego opisał Zayn to nie Niall. To jego
zupełne przeciwieństwo.
On nigdy by mnie nie skrzywdził… no nie?
-Jakoś trudno mi to sobie wyobrazić. – powiedziałam cicho
– Naprawdę sądzisz, że mógłby mi coś zrobić?
Zayn zaśmiał się gorzko.
-W tym momencie ten facet jest zdolny do wszystkiego.
Cześć cześć kochani!
Jak tam po świętach? Bo ja już nie mogę patrzeć na jedzenie :o
Muszę się wam pochwalić, że wczoraj pierwszy raz jeździłam autem, bo kolega mnie
uczył i nawet nieźle sobie radziłam, uhuhuh jestem taka podekscytowana xd
Rozdział już niedłuuugo, ale po Nowym Roku, więc udanego sylwestra życzę wszystkim i żeby wasze postanowienia noworoczne przetrwały dłużej niż tydzień :)
Ojeju jaki cudowny. Boze mam takie mase emocje w ciele jakbym byla Chloe. Tak swietnie piszesz, ze az mi sie rece trzesa :)) Zycze ci udanego sylwestra ♥♥♥
OdpowiedzUsuńAle ja mam wyczucie! Tak sobie myślę wchodząc na bloggera, że może nasza kochana Insane coś dodała...i proszę bardzo! Nowy rozdział !
OdpowiedzUsuńRozdział jest przecudny! Zresztą jak każdy jaki napiszesz.
Jestem taka podekscytowana! A to spotkanie Nialla i Chole w slepie?! Zapiera wdech w piersiach! Normalnie... oh! Nie wiem co już mam pisać, jest taki zajebisty kochanie ;*
Hahhha moje postanowienie noworoczne? Myślę, że nie przetrwa nawet trzech dni! XD
Ja również życzę Ci udanego Sylwestra, pijanego oczywiście! XD ♥
-Pozdrowionka ; *!
Niall sie zmienił aż tak? Nie podejrzewałam nawet :D No ale cóż, nadal mam nadzieje, że do siebie wrócą :) Czekam na next'a! :) Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńboże, cudowny ach *-* brakowało mi tego bloga, tak bardzo ;c czekam na nowy rozdział ;*
OdpowiedzUsuńo matko kochana *o* jak ty potrafisz ukazać emocje! . . . bosko! tylko NAil :/
OdpowiedzUsuńcudne <3
OdpowiedzUsuńSuper czekam nn <3
OdpowiedzUsuńomg! zajebisty! czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity , a Niall oby Chloe zdołała go przekonać :( a ta scena w sklepie i po ucieczce z niego , opisałaś ją z takimi emocjami <3 Udanego sylwestra !
OdpowiedzUsuńTęskniłam za tw opowiadaniem :) Cieszę się, że już wróciłaś do Nas spowrotem. Masz talent ;) KC xx
OdpowiedzUsuńJezu jak ja się cieszę, że jest nowy rozdział ♥ Genialny ;**
OdpowiedzUsuńtrochę dziwne, że Niall aż tak się zmienił, ale i tak mam nadzieję, że dla niej znowu będzie uroczy i słodki :) rozdział bardo fajny czekan na kolejny :D
OdpowiedzUsuńOjej ale smutne. Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji :C Czekam na następny rozdział, życzę weny i supersylwestra oraz pozdrawia
OdpowiedzUsuń~Panna Nikt
Zostałaś nominowana do Liebster Award przez 106reasonstlumaczeniee.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHej, szczerze powiem, że nienawidzę komentować rozdziałów, ale dla ciebie po pierwszej części - wszystko. Piękny sylwestrowy wieczór, ja siedząca i obżerająca się lodami przed komputerem i nagle trafiam na twoje opowiadanie. Trafiło mi się jak grom z jasnego nieba. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego. Potrafiłaś tak przedstawić sytuacje, że czasem mogłam poczuć się jak Chloe. Och, i jeszcze Niall <3 Dziękuję za to, że są jeszcze ludzie tacy jak ty. Ludzie z talentem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Karolina :)
nowy rok = nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńO matko *O* Boże, tyle się zmieniło. Płakałam razem z Chloe. Oby do siebie wrócili i Close zmieniła Niall'a. Życzę weny! ♥
OdpowiedzUsuńWow! Rozdzial niesamowity :) ta sytuacja z ciastkami bardzo ciekawa i taka słodka. Mam nadzieje, ze do siebie wroca xx @szponcik_69
OdpowiedzUsuńrozdział niesamowity! <3
OdpowiedzUsuńBoziu, te emocje, kiedy Chloe natknęła się na spojrzenie Nialla... ale on był z inną dziewczyną. I jeszcze podobno się tak okropnie zmienił!
ej, ja nie wytrzymam, daj następny rozdział :D ♥
Pozdrawiam xx
Nominowałam cię do liebster award :D Więcej info tutaj http://love-story-of-two-people-fanfiction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńporyczałam się ! boskie <3
OdpowiedzUsuń