Nie
przypuszczałam, że wrócę tak szybko. No, szczerze mówiąc nie przypuszczałam, że
kiedykolwiek wrócę. Ułożyłam sobie życie w Los Angeles, moja współlokatorka
Alice okazała się być fajną dziewczyną, wkręciła mnie w swoje towarzystwo i
jakoś czas mi mijał. Przyzwyczaiłam się do życia z raną w płucach. Nie
zapomniałam o tym, co mi się stało, ale mogę powiedzieć, że to zaakceptowałam.
Gorzej z Niallem. Starałam się robić wszystko, żeby o nim nie myśleć, ograniczyłam
internet, gazety, cokolwiek co jego dotyczyło do minimum, ale to nic nie dało.
Nie potrafiłam o nim zapomnieć. Codziennie pojawiał się w mojej głowie, a ja
nie potrafiłam tego znieść. Nie miałam pojęcia czy ma dziewczynę, czy nie, ale
w podświadomości miałam nadzieję, że nie. Ciągle o nim myślałam i sprawiało mi
to taki ból, że jedynym sposobem na zapomnienie stał się imprezowy tryb życia.
Po prostu nie potrafiłam sobie z tym poradzić, a jednocześnie bałam się wrócić
do Anglii.
Do powrotu
zmusiła mnie sytuacja. Szczerze mówiąc nie sądziłam że Tom mówiąc „Nigdzie się nie wybieram” ma na myśli,
że zostanie na zawsze. Trochę to dziwne, że mama bierze ślub z moim byłym
ochroniarzem, ale z drugiej strony cieszyłam się, że w końcu może być
szczęśliwa i zostawić przeszłość za sobą.
W
przeciwieństwie do mnie.
Ożywiłam się
trochę, widząc przez szybę samochodu znajomą okolicę. Chwilę później zauważyłam
swój dom, który kupił mi Niall. Nic się nie zmieniło. Był wciąż tak samo
idealny. Patrzyłam na niego jak w obrazek i dotknęłam delikatnie dłonią szyby, nawet
nie zauważając, że samochód się zatrzymał.
-Wysiądziesz,
czy zamierzasz tak siedzieć i się gapić w nieskończoność? – zapytał chamsko
taksówkarz, a ja spojrzałam na niego zirytowana.
-Widzę, że
żona nie poświęca panu wystarczająco dużo czasu. – syknęłam i wysiadłam z auta,
chwytając do ręki torebkę. Sama poradziłam sobie z walizką i stanęłam na
chodniku przed budynkiem. Przypomniałam sobie własne urodziny, kiedy Niall
podarował mi najlepszy prezent jaki mógł. Nowy początek, w nowym domu.
Wręczył mi czerwone pudełeczko. Wzięłam je
do dłoni, po czym niepewnie otworzyłam, spodziewając się jakiejś drogiej
biżuterii, chociaż sama nie wiem czemu. Moim oczom ukazał się jednak klucz.
Zwykły, złoty, błyszczący klucz.
Zmarszczyłam brwi.
-Co to?
-Klucz. - odparł, jakby to była najbardziej
oczywista rzecz na świecie.
Przewróciłam oczami i spojrzałam na niego
jak na debila.
-Dobra, do czego jest ten klucz?
-Do twojego nowego domu.
Zrobiłam wielkie oczy i rozchyliłam wargi,
wpatrując się w niego tępo.
-Nie. - bąknęłam po chwili.
-Tak.
-Nie, nie przyjmę tego. - powiedziałam, po
czym stanowczo zamknęłam pudełko i oddałam mu. On jednak nawet nie ruszył się z
miejsca.
-Oczywiście, że przyjmiesz.
-Niall, weź ten klucz. - powiedziałam
zniecierpliwiona.
-Nie zamierzam. Wasze rzeczy i tak są już
tam przewiezione, więc nie masz wyjścia. Jak chcesz to sobie wracaj do tego
pieprzonego hotelu. - powiedział obojętnie.
Przygryzłam dolną wargę. Na samą myśl o tym
miejscu robiło mi się niedobrze no i przecież rano zdmuchując świeczki
zażyczyłam sobie prawdziwego domu. Właśnie mogłam go mieć.
Przełknęłam ślinę, po czym cofnęłam dłoń
razem z pudełkiem i przycisnęłam go do swojej klatki piersiowej.
-Dziękuję. - szepnęłam.
Uśmiechnęłam
się do ciebie, przypominając sobie tę chwilę westchnęłam cicho.
Wróciłam.
Powoli
skierowałam się w stronę drzwi, próbując odgonić od siebie wspomnienie, kiedy
żegnałam się tutaj z Niallem. Boże, tak bardzo za nim tęskniłam. Stanęłam przed
drzwiami i przełknęłam ślinę. Nie wiedziałam, czy mam dzwonić, pukać, czy po
prostu wejść. W końcu zdecydowałam się na pierwszą opcję i nacisnęłam niepewnie
dzwonek do drzwi. Wewnątrz słychać było dobrze znaną mi melodię, później kroki
i po chwili drzwi otworzyły się, a przede mną stanęła moja mama. Wyglądała…
inaczej. Radośniej. Uśmiechnęłam się do niej, a ta rzuciła się na mnie,
przytulając jakbym miała 5 lat. Zaśmiałam się i przytuliłam ją do siebie, a po
chwili delikatnie odsunęłam.
-Boże,
Chloe. Ale ty wydoroślałaś. – powiedziała, ujmując moją twarz w dłonie – Ale
strasznie schudłaś! Jesz tam coś w ogóle oprócz fast foodów?
-Spokojnie
mamo. – zaśmiałam się, po czym weszłam do domu, ciągnąc za sobą walizkę.
-Jeju,
kochanie. Tak się cieszę, że przyjechałaś. Zrobię coś do jedzenia – zapiszczała,
po czym pobiegła do kuchni.
Chciałam
zaprotestować, ale zaniemówiłam gdy zauważyłam Toma, schodzącego po schodach.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko i przywitałam się, a on od razu zaoferował,
że odniesie moje rzeczy na górę. Poszłam więc do kuchni i widząc mamę, robiącą
sałatkę na stole, mimowolnie przypomniałam sobie, jak na tym samym meblu
uprawiałam seks ze swoim chłopakiem. Odwróciłam wzrok, czując jak moje policzki
zaczynają różowieć. Przygryzłam dolną wargę, próbując powstrzymać wybuchnięcie
śmiechem. Głupi stół na tyle poprawił mi humor, że rozwiały się wszystkie
wątpliwości, czy na pewno powinnam przyjeżdżać. Nie zważając na to o czym
opowiadała mi teraz mama, powiedziałam tylko, że biorę samochód, po czym
złapałam kluczyki z szafki i wybiegłam z domu. Wsiadłam do auta i wyjechałam na
drogę, kierując się w stronę domu Emmy. Działałam pod wpływem impulsu, nawet
nie wiedziałam dlaczego tam jadę.
Po chwili
wjechałam na podjazd domu przyjaciółki i wysiadłam z samochodu, zabierając ze
sobą kluczyki. Właściwie nie wiedziałam co jej powiem, nie miałam z nią żadnego
kontaktu przez ostatnie 2 lata, ale czułam, że w końcu muszę jej to wszystko
wytłumaczyć. Zapukałam do drzwi, czekając aż otworzy jej mama, bo Emma nigdy
nie fatygowała się, żeby to zrobić. Nikt nie odpowiadał, więc podniosłam rękę,
żeby zapukać jeszcze raz, ale w tym samym momencie drzwi się otworzyły i
zobaczyłam w nich starszą kobietę. Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie, a ona
przyjrzała mi się dokładnie, mrużąc oczy, po czym chyba sobie mnie przypomniała
i uśmiechnęła się z troską. Postarzała się, nawet bardzo.
-Chloe. –
szepnęła zachrypniętym głosem.
Uśmiechnęłam
się szerzej.
-Jak się
pani miewa?
-Ja.. w porządku. Dawno nas nie odwiedzałaś. Gdzie się
podziewałaś słoneczko? – położyła dłonie na moich ramionach, jakby upewniając
się, że na pewno nie ma zwidów i naprawdę przed nią stoję.
-Studiuję w Los Angeles. – odparłam z uśmiechem,
przypominając sobie cel mojej wizyty –
Jest Emma?
Uśmiech z twarzy kobiety powoli znikł.
-Emma już tutaj nie mieszka. Nie mówiła ci?
Zmarszczyłam brwi.
-Cóż, ostatnio nie mam z nią zbyt dobrego kontaktu. Więc..
gdzie teraz mieszka?
-Zaraz podam ci adres. Może wejdziesz na herbatę? –
zapytała z uśmiechem i spojrzała na mnie takim wzrokiem, że nie potrafiłam jej
odmówić.
Wsiadłam do samochodu i włożyłam kartkę z adresem do
schowka, po czym wyjechałam na ulicę. Miałam jechać prosto do Emmy, ale coś
podkusiło mnie do skręcenia w drugą stronę. Jechałam przed siebie, czując jak
dłonie powoli zaczynają mi się trząść i wcale nie trzęsły się z zimna.
Przejeżdżając przez Wall Street lekko zwolniłam, patrząc po prawej stronie na
numery domów. 10, 15, 18, 21. Wall Street 21. Spojrzałam na duży, piękny dom i
zachciało mi się śmiać z własnej głupoty, że powiedziałam chłopakom, że to mój
dom, kiedy pierwszy raz się z nimi spotkałam. To było tak dawno, tyle
wspomnień. Pokręciłam głową, odrzucając od siebie te myśli i nacisnęłam gaz,
odjeżdżając z tamtego miejsca. Po chwili jednak dotarłam na inną, dużo bardziej
znaną mi dzielnicę. Już miałam zawracać, zdając sobie sprawę z tego, że wszyscy
dowiedzą się, że wróciłam, znowu pojawię się w internecie itd., ale coś mi się
nie zgadzało. Przed domem było pusto. Zupełnie pusto. Żadnych fanek, żadnych
kamer. Nikogo. Zmarszczyłam brwi i wjechałam na krawężnik zatrzymując samochód.
Przez chwilę siedziałam tak patrząc na dom i ściskałam kurczowo dłońmi
kierownicę. Nie byłam pewna czy wysiąść, czy nie. W końcu jednak zebrałam się
na odwagę i puściłam kierownicę, po czym wyszłam z pojazdu. Podeszłam bliżej,
rozglądając się parę razy wokół siebie, ale wciąż było tak samo pusto. Nie wiem
czemu, ale myślałam że jak wysiądę z samochodu, to wszyscy wyskoczą zza krzaków
i drzew, rzucając się na mnie jak dzikie zwierzęta. Powoli podeszłam do okna od
kuchni i przykładając dłonie do czoła żeby lepiej widzieć, zajrzałam do środka.
Ku mojemu zdziwieniu zamiast wystrojonego wnętrza, pomieszczenie było zupełnie
puste. Został tylko jakiś stół na samym środku kuchni. Nagle w mojej głowie
pojawiło się wspomnienie, kiedy stałam w tym oknie, tyle że po drugiej stronie.
Podeszłam bliżej
okna i zobaczyłam, jak Niall wyjeżdża na ulicę z piskiem opon, w ciągu sekundy
osiągając prędkość ponad 100k/h. Nagle
znikąd przed domem pojawiło się co najmniej ze 20 dziewczyn, piszących i
próbujących dogonić samochód, ale bez powodzenia, więc po prostu zostały przed
domem, podniecając się, że przynajmniej przez sekundę mogły zobaczyć Nialla. Po
chwili jedna coś krzyknęła do reszty i wskazała palcem prosto na mnie. W ułamku
sekundy wszystkie spojrzały na okno, a ja szybko odsunęłam się od niego i
oparłam się o ścianę. Westchnęłam głośno i kucnęłam, po czym na czworaka
przeszłam pod oknem, nie chcąc być zauważoną.
-Co ty robisz,
Chloe?
Podniosłam wzrok i
ujrzałam przed sobą śmiejącego się Liama.
Szybko podniosłam
się z ziemi i podrapałam się po karku.
-Yy…Chowam się
przed fankami.
Uśmiechnęłam się sama do siebie, wyobrażając sobie własną
minę i odsunęłam się od okna. No cóż, to przynajmniej wyjaśnia dlaczego tu jest
tak pusto. Chłopcy po prostu się wyprowadzili. Wróciłam do samochodu i już
miałam go otwierać, gdy w szybie coś przyciągnęło moją uwagę. Odwróciłam się
nie będąc pewna czy dobrze widzę, ale wzrok mnie nie mylił. Podeszłam bliżej
domku staruszka, który zawsze groził, że mnie zabije, ale i tak go uwielbiałam.
Spojrzałam na tabliczkę, wbitą w ziemię na jego podwórku.
DO SPRZEDANIA.
Westchnęłam cicho zdając sobie sprawę z tego, że
mężczyzna najwyraźniej umarł. Rozejrzałam się wokół. Dopiero teraz uświadomiłam
sobie jak wiele się zmieniło podczas mojej nieobecności. Jak wiele mnie ominęło
przez ten czas. Oczekiwałam, że wrócę i wszystko będzie takie samo, nawet
pomimo tego, że minęły już dwa lata. W rzeczywistości życie toczyło się dalej,
zarówno w LA, jak i tutaj. Potrząsnęłam głową, odrzucając od siebie te myśli i
wsiadłam szybko do samochodu. Westchnęłam jeszcze głośno i odpaliłam silnik, po
czym wyjechałam na ulicę.
Niecałe 15 minut później znalazłam się na jakimś strzeżonym
osiedlu. Zapytałam mężczyznę przy szlabanie czy na pewno to ten adres, a potem
powiedziałam, że przyjechałam do Emmy McCain i o dziwo wpuścił mnie do środka.
Zaparkowałam na pierwszym lepszym miejscu parkingowym i wysiadłam z samochodu.
Cóż, niezłe sobie mieszkanko znalazła. Na terenie był tylko jeden, wysoki,
ogromny budynek, który tak jakby wyglądał jak trzy ściany, ogradzające podwórko
z dużą fontanną na środku. Był też mały plac zabaw, na którym bawiły się
dzieci.
Wypuściłam ze świstem powietrze z ust. Odnalazłam
właściwą klatkę i wjechałam windą na 4 piętro. Po chwili stanęłam przed dużymi,
ciemnobrązowymi drzwiami i zadzwoniłam na dzwonek. Czekając aż ktoś otworzy,
spojrzałam jeszcze raz na kartkę, upewniając się, że to na pewno tutaj.
Wszystko się zgadzało. Po chwili drzwi się otworzyły i stanęła w nich śmiejąca
się blondynka z kubkiem w serduszka w ręce. Gdy tylko mnie zobaczyła, jej
uśmiech zgasł. Podniosłam wzrok i chciałam coś powiedzieć, ale uniemożliwił mi
to dźwięk tłuczonego szkła. Odskoczyłyśmy równocześnie od kubka, który
roztrzaskał się na kilka kawałków, a gorąca herbata rozlała się na wycieraczkę.
Żadna z nas nie schyliła się, tylko patrzyłyśmy na siebie zdezorientowane.
-Chloe? – zapytała cicho.
Uśmiechnęłam się głupio.
-Tęskniłaś?
Zignorowała moje pytanie.
-Gdzie ty się podziewałaś 2 lata Close?
-Mieszkam teraz w Los Angeles.
-I nic mi nie powiedziałaś? – zapytała, niedowierzając w
to co mówię, a ja spuściłam wzrok.
-Myślałam, że mnie nienawidzisz. – szepnęłam.
-Chloe… Nie nienawidzę cię. – odparła i omijając roztrzaskany
kubek, przytuliła mnie do siebie. – Dobra, wejdź do środka.
Gestem ręki wprowadziła mnie do wnętrza mieszkania,
zupełnie ignorując resztki kubka na korytarzu. Weszła za mną i zamknęła drzwi.
Już miała coś mówić, ale zamiast niej z głębi domu zabrzmiał jakiś męski głos.
-Słyszałem jakiś trzask, stało si… - chłopak zamarł,
stając w progu kuchni i popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczami – Chloe.
Kompletnie się go nie spodziewałam! Myślałam że jest
sama, a nie… z nim. Z wrażenia aż straciłam równowagę i przestąpiłam z nogi na
nogę, oparłam się o coś, co okazało się niezbyt stabilne i upadło na ziemię,
roztrzaskując się w drobny mak i robiąc przy tym huk. Zacisnęłam na chwilę
powieki, a potem spojrzałam niepewnie na ziemię i skrzywiłam się, krytykując w
duszy własną głupotę.
Fajny początek, nie
ma co.
Emma machnęła tylko ręką.
-Nie przejmuj się, to tylko wazon.
Wazon.
Tamara.
Ulica.
Nóż.
-Ta… Mam pecha do wazonów. – bąknęłam, odganiając od
siebie wspomnienia.
-Kiedy przyjechałaś? – zapytał Liam, zmieniając zręcznie
temat, zakładając przy tym koszulkę i usiadł w salonie na kanapie. Po chwili
razem z Emmą dołączyłyśmy do niego, nawet nie zbierając resztek wazonu.
-Właściwie to przed chwilą. Od kiedy razem mieszkacie? –
zapytałam niepewna, a Emma uśmiechnęła się szeroko.
-Ponad rok.
Uśmiechnęłam się lekko. Cieszyłam się z ich szczęścia,
ale nie potrafiłam wyjaśnić smutku, który mnie ogarnął.
Czy naprawdę aż tak
wiele rzeczy się zmieniło odkąd mnie nie ma?
-Więc, jak tam w Ameryce? – zapytał Liam i uśmiechnął się
do mnie przyjaźnie.
-W porządku. Poznałam parę osób i w sumie… - nie
dokończyłam, słysząc dźwięk swojego dzwoniącego telefonu. – Sekunda.
Wstałam i odeszłam do kuchni, odbierając telefon od mamy.
Myślałam że to coś ważnego, a ona tylko poprosiła, żebym wróciła na obiad i się
rozłączyła. Westchnęłam cicho stwierdzając, że jej nawyki się nie zmieniły
pomimo, że jestem dorosła i równie dobrze mogłabym sama zrobić sobie obiad,
albo zjeść na mieście. Nie chciałam jej martwić, czy smucić od razu po
przyjeździe, więc wyszłam z kuchni i zabrałam swoją torebkę z kanapy.
-Będę się zbierać.
Emma wstała pospiesznie i odprowadziła mnie do drzwi.
-Dopiero przyszłaś. Kiedy się znowu zobaczymy? Mamy do
nadrobienia całe 2 lata – uśmiechnęła się szeroko.
-Może nawet jutro.
Złapałam za klamkę, ale po chwili ją puściłam.
-Em, przepraszam za to co było kiedyś. Że ci nie
powiedziałam. Powinnam była to zrobić – spojrzałam na nią poważnie, mając
nadzieję, że nie zacznie kłótni.
Ona tylko machnęła ręką i zachichotała cicho.
-Nie ma sprawy! W zasadzie to od razu ci wybaczyłam i
przyszłam do ciebie może pół godziny po tym jak wyjechałaś, ale już ciebie nie
było. Zamiast tego spotkałam twojego chłopaka, siedzącego na krawężniku. Gapił
się tępym wzrokiem przed siebie. Zrobiło mi się go żal, więc posiedziałam
chwilę z nim i automatycznie się pogodziliśmy. A, właśnie. – rozejrzała się
jakby sprawdzając czy Liam nie podsłuchuje i zniżyła głos do szeptu – Widziałaś
się z Niallem?
Zamarłam na chwilę i wzdrygnęłam się, słysząc jego imię,
którego nie wypowiadałam na głos przez tak długi czas. Spojrzałam na
przyjaciółkę smutnym wzrokiem i wypuściłam powietrze z ust, które nieświadomie
wstrzymywałam. Ścisnęłam mocniej klamkę.
-Nie… I proszę, nie mów mu, że wróciłam. – poprosiłam.
Emma pokiwała głową.
-Spoko, nic mu nie powiem. – uśmiechnęła się
pocieszająco.
Niall
-Chloe wróciła. – wypaliła Emma tak szybko, że nie byłem
pewny czy się nie przesłyszałem. Momentalnie podniosłem na nią wzrok znad
telewizora, otwierając szeroko usta i upuściłem szklankę z jakimś drinkiem na
podłogę. Obraz Chloe pojawił się w mojej głowie i nie chciał stamtąd iść,
momentalnie uderzyły we mnie wspomnienia, o których próbowałem zapomnieć, po
moim ciele przeszedł dreszcz. Nie miałem do niej żadnego dostępu przez dwa
lata, żadnych informacji, kontaktu. Nic. A ona teraz wróciła.
Pewnie sobie myśli, że wróci po dwóch latach, tak po
prostu i wszystko wróci do normy.
Oj nie, tak się nie
będziemy bawić.
-Co znowu kurwa?! – wrzasnął Liam, słysząc huk i wbiegł
do salonu. Spojrzał ze złością na zawartość szklanki rozlanej po panelach. – To
już trzecia stłuczona rzecz dzisiaj, no ludzie! – prychnął, po czym poszedł
gdzieś, najprawdopodobniej po mopa.
Zignorowałem go.
-C-co? – zapytałem, patrząc na dziewczynę z przymrużonymi
oczami.
-Mówię, że Chloe wróciła. Była tu jakąś godzinę temu. –
powiedziała chaotycznie, po czym zasłoniła sobie usta dłonią, jakby właśnie zdradziła
mi największy sekret na świecie, albo zrobiła coś niewyobrażalnie strasznego.
-Czemu się tak dziwnie zachowujesz? – zapytałem
spokojnie, przyglądając się dziewczynie z lekkim rozbawieniem.
-Miałam ci nie mówić.
Ożywiłem się nieco i poprawiłem na kanapie, przyjmując
trochę mniej lekceważącą pozycję.
-Dlaczego do cholery nie chciała żebym wiedział?
Emma podeszła bliżej i usiadła na oparciu kanapy blisko
mnie. Spojrzała na mnie uważnie.
-Nie wiem, Niall. Może nie jest gotowa. Może się boi. Nie
widzieliście się tak długo, tyle rzeczy się zmieniło…
Prychnąłem pod nosem.
-Sama mnie zostawiła, a teraz się boi? Idiotka. –
przeniosłem wzrok na telewizor, automatycznie kończąc temat, ale po chwili
przejechałem dłonią po włosach i znów spojrzałem na blondynkę – Niby co się
zmieniło?
Emma na chwilę spuściła wzrok, jakby zastanawiając się, czy
na pewno powinna się odzywać, ale po chwili chyba zebrała się na odwagę i
spojrzała prosto w moje oczy.
-No nie wiem, na przykład ty.
Wesołych świąt,
kochani!
Tak, wiem. Specjalnie napisałam, że dodam 1.01 żeby zrobić wam niespodziankę.
Jak wam się podoba?
Wiem, że czekaliście na to tak długo (dziękuję za cierpliwość), a ja wam daję takie coś. Mimo wszystko nad tym rozdziałem siedziałam naprawdę długo, więc mam nadzieję, że przynajmniej wyrazicie swoją opinię w komentarzach. Koooocham was bardzo i życzę wszystkim udanych świąt w radosnej, rodzinnej atmosferze, wspaniałych prezentów, dużo uśmiechu, spełnienia wszystkich marzeń i żebyście były szczęśliwe!
W razie jakichkolwiek pytań, piszcie na twittera @pastelmind.
Rozdział pojawi się w ciągu najbliższych kilku dni, jeszcze przed sylwestrem, więc sprawdzajcie na bieżąco. Dziękuję wam za wsparcie, bez was nawet nie wystartowałabym z drugą częścią!
Tak, wiem. Specjalnie napisałam, że dodam 1.01 żeby zrobić wam niespodziankę.
Jak wam się podoba?
Wiem, że czekaliście na to tak długo (dziękuję za cierpliwość), a ja wam daję takie coś. Mimo wszystko nad tym rozdziałem siedziałam naprawdę długo, więc mam nadzieję, że przynajmniej wyrazicie swoją opinię w komentarzach. Koooocham was bardzo i życzę wszystkim udanych świąt w radosnej, rodzinnej atmosferze, wspaniałych prezentów, dużo uśmiechu, spełnienia wszystkich marzeń i żebyście były szczęśliwe!
W razie jakichkolwiek pytań, piszcie na twittera @pastelmind.
Rozdział pojawi się w ciągu najbliższych kilku dni, jeszcze przed sylwestrem, więc sprawdzajcie na bieżąco. Dziękuję wam za wsparcie, bez was nawet nie wystartowałabym z drugą częścią!
O MÓJ BOŻE! NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ KOLEJNEGO! WESOŁYCH ŚWIĄT <3
OdpowiedzUsuńKLJADAFDNSAFMSJFD! ŚWIETNY! WESOŁYCH ŚWIĄT SŁOŃCE!
OdpowiedzUsuńOmg jezu wrescie jest . Taki cudowny *-------------*
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze BOSKI !!!!!!!!!! KOCHAM <3333333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńO boże :O Chole wróciła? Nie spodziewałam się tego :) Ciekawe co będzie z nią i Niallem... :D Ja chce już drugi rozdział!!! Który pewnie będzie tak samo boski jak ten i poprzednie <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że wróciłaś! Cieszę się, że Close wróciła. Mam nadzieję, że wena Cię nie opuści, czekam na dalszy rozwój wydarzeń! Ciekawa jestem, jak bardzo Niall się zmienił...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ale mi się smutno zrobiło, jak przeczytałam końcówkę :c No nic, zobaczymy jak to się dalej rozwinie. Życzę weny i wesołych świąt,
OdpowiedzUsuń~Panna Nikt
Świetny,czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńo ja cię, nie mogę!!!! TO JEST BOSKIE! <3
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz jak się ucieszyłam, że dodałaś rozdział!
oczywiście mega mi się podoba, jest wspaniały :p
cieszę się, że Chole wróciła, nawet bardzo. Tylko boję się, że Niall stanie się taki oschłyyy i w ogóle :c w końcu się zmienił... a byli taką słodką parą!
no nic, pozostaje mi tylko czekać na drugi rozdział! (;
Pozdrawiam xx
wruszyłam się xd przeprasam, ale częśc do mnie nie dotatłą bo dtraasznie chce sać a ide na pasterke zaraz! to było . . . piękne! ja chcem kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńa i zapomniałabym - Wesołych Świąt!
~gumisiek98
Boże umrę ,jak nie dodasz rozdziału w przeciągu dwóch góra trzech dni. Kocham to ♥ Pisz je dłuższe ,bo inaczej padnę na zawał xd Jak zobaczyłam ,że to już koniec to przez chwilę zapomniałam jak się oddycha ._.
OdpowiedzUsuńciesze się, że wróciłaś :) rozdział bardzo fajny i mam nadzieję, że szybko ułoży jej sie z NIall'em ! ciekawi mnie w jaki sposób on się zmienił...
OdpowiedzUsuńdodaj kolejny jak najszybciej :D
Jak dobrze, że jesteś... tęskniłaaaam! <3 Po prostu...ehhh jesteś okropna, wiesz? Przez Ciebie nie wiem co mam nawet napisać *-* Rozdział jest boooski, ja Cię uwielbiam ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt, kochana ♥ Spełnienia marzeń x
OMG!!
OdpowiedzUsuńJak ja sie ciesze! Tęskniłam za za rozdziałami ^^
Wesołych świąt :) xxx
Stwierdziłam, że do 01 tu nie wchodzę, żeby sobie nie robić nadziei. Na szczęście przeglądarka przekierowała mnie tu automatycznie :D
OdpowiedzUsuńJak dobrze , że wróciłaś ♥ Rozdział niezwykły , tyle emocji ( zbitych kubków XD ) Niall jest zły , ale kocha ją najbardziej na świecie więc na pewno wymyślisz coś co wszystkich zaskoczy ♥ i Wesołych Świąt - Gdy pierwsza gwiazdka na niebie zabłyśnie niech Cię aniołek ode mnie uściśnie i przekaże serdeczne życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia ♥
OdpowiedzUsuńUhh co by tu dużo pisać. Po prostu genialne. Niall się wkurza, ale mam nadzieje, że będzie dobrze. Przecież on ją kocha. Kiedy oni się spotkają. Cieszę się,że wróciła, bo kocham to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńP.S Spóźnionych Wesołych Świat i Szczęśliwego Nowego Roku.
Cudowny! <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego!
Zajebiście, że już wróciłaś ;*!
Niall się czyżby zmienił? Ojj XD
kocham ten ff i tak się cieszę, że dodajesz znowu <3
OdpowiedzUsuńZajebiiiiiiiiiiiiiiioza *.*.
OdpowiedzUsuńkocham, kocham, kocham <3
dfscxfeurdcieowqfdlivgjkorelkfbgepdkljfrpelkpodsfkwowkfnmekopfgklovpcklvkmldfkm,klvxfr4mnrkldnmklcdmndfsjkdsfnjkfrjkfgtewsjewjy7y7exowrk8g9rirdvfd OMGF ZAJEBISTY !
OdpowiedzUsuńne chce cie denerwować, ale kiedy kolejny ?
OdpowiedzUsuń+mam nadzieję na akcje tak jak poprzednio typu seks na stole xD :**
Świetnie ,że wróciłaś z drugą częścią.Rozdział mi się podoba jak każdy przedtem.:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ,że Nialla i Chloe znowu połączy uczucie i tym razem skończy się szczęśliwie.Wiem ,że to tylko opowiadanie ale ta dwójka pasuje do siebie i zależy mi na tym.Oby miałaś to w planach.Dzięki ,że jesteś i piszesz dla nas ! ;)
kiedy dodasz nowy ? :)
OdpowiedzUsuńO Boziu, popłakałam się. Dziękuję za to opowiadanie :') ♥
OdpowiedzUsuń