Usiadłam
niepewnie przy stole i rozejrzałam się wokół. Nic się nie zmieniło. Wszystko
było tak samo, jak zapamiętałam. Te same meble, te same kolory, nawet moje zdjęcie
z nocnikiem na głowie wciąż wisiało na ścianie. Jedyną różnicą w domu był
zapach. Już nie pachniało obiadem i truskawkowymi perfumami Ann. Teraz
wyczuwałam zapach samotności i męskich perfum. No i ojciec się zmienił. Nie był
już tak agresywny jak ostatnio, teraz spokojnie mnie przyjął, zapytał czy mam
ochotę na herbatę i zniknął w kuchni. Postarzał się. Miał wory pod oczami. Może
męczyły go wyrzuty sumienia, że wyrzucił nas z domu? W każdym razie był bardzo
spokojny, chociaż widziałam, że starał się ukryć swoje zdziwienie moją osobą.
Cóż, ja sama nie wiedziałam dlaczego tutaj przyszłam. Może po prostu chciałam
mu wybaczyć. Każdy człowiek popełnia błędy. Mniejsze lub większe. Nie można być
skłóconym przez tak długi czas, bo czas mija, a w końcu może być za późno, żeby
komuś wybaczyć.
Ojciec w
końcu wrócił do salonu z dwoma kubkami herbaty i usiadł naprzeciwko mnie.
Podziękowałam mu lekkim uśmiechem, po czym przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w
ciszy. Było dziwnie. Z każdą kolejną sekundą cisza stawała się coraz bardziej
przytłaczająca, a żadne z nas nie wiedziało od czego ma zacząć.
-Wydoroślałaś.
- bąknął w końcu tata, a ja spojrzałam na niego lekko zdziwiona. Nie spodziewałam
się, że powie akurat to, podczas gdy właściwie nie pamiętam czasów, kiedy
normalnie ze sobą porozmawialiśmy. Widocznie nie wiedział co powiedzieć,
zupełnie jak ja.
-Cóż,
minęło sporo czasu. - odpowiedziałam tylko i wzruszyłam ramionami.
Znów
zapadła cisza.
Zegar tykał
coraz głośniej.
Wyobrażałam
to sobie trochę inaczej. Przez chwilę pomyślałam, że może to był zły pomysł,
żeby tu przychodzić. Sama nie wiem czego oczekiwałam. Byłam po prostu głupia,
myśląc, że nagle wszystko będzie w porządku.
Wstałam z
zamiarem wyjścia stąd jak najszybciej. Ojciec też wstał, zdziwiony moim nagłym
zrywem. Obeszłam stół i ruszyłam w stronę drzwi, nawet na niego nie patrząc.
-Przepraszam
Chloe. - powiedział nagle.
Na chwilę
zamarłam.
Czy on
naprawdę to powiedział?
Zatrzymałam
się, odwróciłam i podniosłam na niego wzrok. Patrzył prosto w moje oczy, miał
poważny wyraz twarzy. I nawet nie pomylił mojego imienia, a w jego przypadku to
naprawdę spory sukces. Nie odezwałam się, więc kontynuował:
- Jestem
potwornym ojcem. Nie byłem przy tobie gdy dorastałaś, nie jestem przy tobie
nawet wtedy, gdy już dorosłaś. Przegapiłem twoje dzieciństwo. I Annie też.
Wiem, że zachowywałem się jak gówniarz. A to, że wyrzuciłem was z domu było
karygodne i wiem, że nigdy mi tego nie wybaczycie. Sam już nawet nie wiem
dlaczego to zrobiłem, Chloe. Chyba po prostu byłem zły, że wy znalazłyście
szczęście nawet w tak marnych warunkach, a ja nie. Byłyście tak zżyte, a ja
winiłem was za to, że nie mogę być tego częścią. Dopiero potem zrozumiałem, że
to była tylko i wyłącznie moja wina, bo to ja was odepchnąłem od siebie.
Chciałem przeprosić, wiele razy, ale za każdym razem zdawałem sobie sprawę z
tego, jak wielkim jestem tchórzem, nie potrafiłem przełknąć dumy i do was
pójść. Ty za to jesteś bardzo odważna, Chloe. Słyszałem o tym, że ktoś dźgnął
cię nożem. Wyjechałaś sama na drugi koniec świata. W tak młodym wieku
potrafiłaś być odpowiedzialna i sama zaopiekować się własnym życiem, pomimo
bagażu doświadczeń, jaki musisz ze sobą dźwigać. A teraz sama tu przyszłaś,
chociaż to ja powinienem to zrobić. Wyrządziłem ci tyle krzywdy, Chloe, a ty
byłaś na tyle silna by do mnie przyjść. Wiem, że to zazwyczaj ojciec powinien
być dla dziecka bohaterem, ale to ty jesteś moją bohaterką, Chloe.
Patrzyłam
na niego, czując gdzieś głęboko w sercu, że mówi prawdę. Nie byłam w stanie nic
powiedzieć. Kompletnie mnie zatkało. Poczułam, jak w moich oczach powoli zbiera
się coraz więcej łez. Gdy skończył mówić, zauważyłam, że on przeżywa to
podobnie. Przez chwilę staliśmy naprzeciwko siebie w ciszy, słysząc tylko
własne oddechy i bicie serc, aż w końcu zupełnie nieprzemyślanie ruszyłam w
jego stronę i przytuliłam się do niego z całej siły. Przez chwilę nie reagował,
ale w końcu ostrożnie objął mnie opiekuńczo ramionami i przyciągnął do siebie,
zamykając w szczelnym uścisku.
Po wizycie
u taty miałam niewiarygodnie dobry humor. Opowiedziałam mu wiele rzeczy z
mojego życia, oczywiście zręcznie omijając tematy związane z Niallem, Mattem i
ciążą, chociaż i tak pytał o blondyna. Powiedziałam mu tylko, że już dawno się
rozstaliśmy, bo do siebie nie pasowaliśmy i na szczęście nie drążył tematu, bo
pewnie bym w końcu wybuchła płaczem.
Po wyjściu
z dawnego domu poczułam jak z mojego serca spada ogromny ciężar. Od razu czułam
się lepiej i to znacznie poprawiło mi humor. Niestety nie na długo, bo
nazajutrz musiałam wreszcie zmierzyć się z moją mamą i siostrą. Nie wiedziałam
kompletnie jak im to powiem i wytłumaczę. Emma wyjechała wcześnie rano do swojej
rodziny, zostawiając mnie samą w domu. Musiałam sobie poradzić sama z tym
przerażeniem, które mnie ogarnęło. Ciągle tylko patrzyłam na zegarek. Chciałam
być wcześniej, żeby móc porozmawiać z mamą przed wigilią, zanim Ann i Brian się
pojawią, ale z tego stresu zapomniałam torebki i musiałam wracać się do
mieszkania prawie 2 kilometry, a potem nawet pomimo tego, że zamówiłam
taksówkę, to i tak dotarłam na miejsce jako ostatnia.
Byłam zła
na siebie, ale zepchnęłam to na boczny tor, przywitałam się ze wszystkimi,
uśmiechając się szeroko i pozwoli odwiesiłam płaszcz na wieszak. Przez ten czas
pomodliłam się w duchu o przeżycie tego wieczoru i podeszłam do siostry, żeby z
nią pogadać. Przyjrzałam się jej dokładnie. Była jeszcze grubsza niż ostatnio i
już nie miała tyle makijażu co zwykle. Zmieniła się, widać było, że wygląda i
zachowuje się dużo dojrzalej. Wszyscy w mojej rodzinie nagle byli szczęśliwi,
oprócz mnie oczywiście.
Mówiłam
tacie, że może przyjść na wigilię do nas, ale odmówił, mówiąc że nie chce psuć
nam atmosfery świąt. Cóż, może i miał rację. Może Ann i mama odebrałyby to jako
atak w ich stronę i tylko wszystko bym popsuła. Jednak kazał mi je pozdrowić, czego
pewnie nie zrobię, bo po poinformowaniu ich o ciąży wzbudzę tym jeszcze więcej
kontrowersji.
-Wyglądasz
jeszcze gorzej niż ostatnio. – powiedziała moja siostra na wstępie i
uśmiechnęła się szeroko do mnie.
Przewróciłam
oczami.
-A ty
jeszcze grubiej.
Annie tylko
poklepała mnie z litością po ramieniu i pokręciła głową z dezaprobatą.
-Nie
sądziłam, że jesteś tak głupia. – powiedziała tylko i ruszyła do salonu, biorąc
ze sobą sztućce. Gdy odchodziła przypatrzyłam się jej brzuchowi. Cóż,
wyglądała, jakby była w ciąży. I prawdopodobnie w niej jest, skoro tak
zareagowała. A jeśli mi tego nie powiedziała, to mamie pewnie też nie, więc
okazuje się, że mam jeszcze większe kłopoty. A powiedzenie mamie o mojej ciąży,
a co najgorsze wytłumaczenie jej kto jest ojcem dziecka będzie dużo
trudniejsze, niż myślałam.
Było nas
niewielu. Anne i Brian, mama i Tom, no i oczywiście forever alone Chloe. Nie
włączałam się za bardzo do rozmowy. Głównie grzebałam widelcem w swoim talerzu,
udając bardzo zajętą. Tak bardzo się zamyśliłam, że w końcu nawet już nie
słyszałam o czym rozmawiają. Pomyślałam o Niallu. Ciekawe co u niego. Czy jest
z Berthą, czy ją rzucił, a może ona jego? Czy jest w Londynie, czy pojechał do
Irlandii. Naprawdę nie chciałam o nim myśleć, bo to tylko sprawiało, że sama
wbijałam sobie szpilki w serce, ale nie potrafiłam przestać. Pojawiał się w
mojej głowie każdego dnia, w każdej godzinie, nawet w każdej minucie mojego
nędznego życia. Im bardziej próbowałam go odepchnąć, tym częściej on wracał.
Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym mu to wybaczyć, ale jednocześnie nie
wyobrażałam sobie życia bez niego. Czułam się pusta, odkąd go przy mnie nie ma.
Jestem tylko ciekawa czy o mnie zapomniał, czy może jednak jeszcze o mnie
myśli. Chociaż czasem. Byłam zła na siebie, że wciąż o nim myślę, że tęsknie za
nim, za jego dotykiem, uśmiechem… Podczas gdy on tak bardzo mnie zranił.
Ocknęłam
się widząc, że nagle moja siostra wstaje, trzymając kieliszek z bezalkoholowym
szampanem w ręce. Rozejrzałam się po reszcie, ale wszyscy siedzieli, patrząc na
nią i uśmiechając się szeroko. Zerknęłam na siostrę, a ta położyła dłoń na
ramieniu Briana i popatrzyła na wszystkich, siedzących przy stole.
-Chciałam
wznieść toast. Cóż, pewnie się już domyśliliście – zrobiła znaczącą przerwę,
patrząc na mnie –Ale chcieliśmy wam wreszcie oficjalnie powiedzieć, że
spodziewamy się dziecka! – pisnęła, uśmiechając się szeroko. Uradowana mama od
razu zaczęła obmacywać ją po brzuchu, wszyscy nagle się ożywili. Oprócz mnie. Przez
chwilę siedziałam nieruchomo, a później zupełnie nieprzemyślanie wstałam, zanim
jeszcze Annie zdążyła usiąść, biorąc do ręki swój kieliszek i uderzyłam w niego
łyżeczką. Rodzina spojrzała na mnie zaciekawiona, a ja uśmiechnęłam się
wymuszenie.
-Korzystając
z okazji, ja również chciałam was zawiadomić, że spodziewam się dziecka! –
powiedziałam, przedrzeźniając głosik swojej siostry, wypiłam zawartość
kieliszka i postawiłam go na stole.
Wszyscy
zamarli. Uśmiech zniknął z twarzy mojej mamy, Tom zakrztusił się własną śliną,
a Ann upuściła kieliszek, który rozbił się o kant stołu. Nikt jednak nie
zwrócił na to uwagi, bo wszyscy patrzyli na mnie w osłupieniu. Byłam wściekła
na siebie, a nawet bardziej na Nialla, bo to on był za to wszystko
odpowiedzialny.
Bez słowa
odeszłam od stołu, ruszyłam do holu i chwyciłam swój płaszcz. Widziałam kątem
oka, że mama idzie za mną, ale zignorowałam ją i wyszłam z domu, trzaskając
drzwiami. Czym prędzej odeszłam stamtąd, obejmując się ramionami. Padał śnieg i
było ponad 20 stopni mrozu. Czułam jak łzy spływają po moich policzkach. Szłam
przed siebie, chociaż właściwie nawet nie wiedziałam gdzie idę, ani po co.
Chciałam tylko uciec od nic, nie chciałam, żeby mnie oceniali.
Nieważne
kto będzie ojcem mojego dziecka, i tak ono zostanie ze mną same. I tak będzie
wychowywane bez taty, tak samo jak zostałam wychowana ja.
Płakałam
coraz bardziej i szłam coraz szybciej, czując jak łzy dosłownie zamarzają na
mojej twarzy. Próbowałam szczelniej opatulić się płaszczem, ale bezskutecznie.
Nawet nie miałam do kogo pójść. Spojrzałam w bok, żeby zlokalizować swoje
położenie i moje serce stanęło, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że jestem
dokładnie w miejscu, w którym Niall uratował mi życie. Zanim zdążyłam się
stamtąd wycofać, nagle się z kimś zderzyłam.
-Przepraszam.
– bąknęłam pod nosem, wycierając twarz rękawem i już miałam wyminąć przeszkodę,
gdy nagle poczułam znajomy zapach perfum. Moje serce przyspieszyło i niepewnie
podniosłam głowę do góry. Moje przeczucia oczywiście się sprawdziły i z góry
patrzył na mnie Niall. Miał czerwone oczy i smutny wyraz twarzy. Dlaczego nie
jest w Irlandii? Szybko odskoczyłam od niego, czując, że stykam się z nim
ciałem i cofnęłam się parę kroków. Jego oczy zrobiły się jeszcze smutniejsze,
gdy zobaczył jak zareagowałam na niego.
-Chloe,
wysłuchaj mnie. – szepnął cicho i zrobił krok w moją stronę. Pokręciłam tylko
głową, czując wielką gulę w gardle. Skąd on się tutaj w ogóle wziął?
-Nie zrobię
ci krzywdy, obiecuję. Nawet cię nie dotknę. – powiedział smutno i uniósł ręce
do góry w obronnym geście.
Nie
odpowiedziałam, a nawet nie ruszyłam się z miejsca, bo po prostu nie byłam w
stanie. Czułam się tak, jakbym do nogi miała przywiązany dwutonowy głaz.
-Wiem, że
zachowałem się jak dupek. Wiem o tym. Sam sobie nie potrafię wybaczyć, że ci to
zrobiłem, dlatego nie oczekuję, że ty to zrobisz. Ale Chloe, ja naprawdę nie
potrafię bez ciebie żyć.
Zamknęłam
oczy, biorąc głębszy wdech i spróbowałam się uspokoić.
-Kocham
cię. Nigdy bym cię nie zdradził, gdybym nie był do tego zmuszony. Bertha
powiedziałaby Modestowi o całej tej sprawie. Cały świat widziałby we mnie
egoistę, który w ogóle nie szanuje kobiet. Do tego moja kariera byłaby
skończona. Chloe, ona miała twoje zdjęcia. Wszędzie, nawet w łazience. –
wydusił z bólem, a ja otworzyłam z przerażeniem oczy i cofnęłam się krok do
tyłu. Niall zauważył, że się przestraszyłam, bo w sekundzie znalazł się przy
mnie i ujął moją twarz w dłonie. Wzdrygnęłam się, czując jego dotyk. Zacisnęłam
oczy, ale nie potrafiłam się ruszyć. Czułam się zupełnie bezbronna.
-Miałeś
mnie nie dotykać. – szepnęłam tylko. Nie otworzyłam oczu, bo wiedziałam, że
wtedy spojrzę w jego i serce mi pęknie na widok tego co zobaczę. Blondyn powoli
zsunął dłonie z moich policzków i cofnął się o krok. Nawet po jego oddechu
mogłam wyczuć, jak bardzo jest załamany. W końcu otworzyłam oczy i popatrzyłam
na niego, czując jeszcze więcej łez w kącikach oczu.
-To cię nie
usprawiedliwia. Zdradziłeś mnie, Niall. Zraniłeś mnie wtedy, kiedy akurat
najbardziej ciebie potrzebowałam. – powiedziałam cicho, odwracając od niego
wzrok, a on otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale w końcu
zrezygnował.
-Wiem.
Spierdoliłem i żałuję tego najbardziej w życiu. Nie myślę o niczym innym,
Chloe. Nie mogę znieść myśli, że przeze mnie płaczesz. – popatrzył na mnie z
bólem – Nie mogę znieść myśli, że się mnie boisz. – dodał szeptem.
Zerknęłam
na niego i zauważyłam, że ma łzy w oczach. Wiedziałam, że w końcu nie wytrzymam
i sama się do niego przytulę, bo tak bardzo brakowało mi jego bliskości.
Dlatego musiałam to jak najszybciej zakończyć.
-Obiecałeś
mi, że nie będziesz z nią spał. Zgodziłam się na twoje warunki, po czym
potrafiłeś przelecieć ją zaraz po tym, kiedy przeleciałeś mnie. – powiedziałam,
czując jak głos mi się łamie.
Chciał
zaprotestować, ale uciszyłam go ręką. Nie odezwałam się już, tylko odwróciłam
się i ruszyłam w przeciwną stronę. Nie szedł za mną. Nie wołał mnie. Nie robił
tego, ponieważ doskonale wiedział, że mam rację. Zdawał sobie sprawę z tego,
jak wielki błąd popełnił.
Ale skoro
potrafiłam wybaczyć ojcu, który miał mnie w dupie przez większość mojego życia,
to dlaczego nie potrafię wybaczyć chłopakowi, którego kocham nad życie, i który
popełnił jeden błąd?
Wiem, że
zawaliłam, krótki i w ogóle nic się nie dzieje, ale teraz już będę miała więcej czasu,
więc myślę, że może być tylko lepiej.
Proszę was,
nie pytajcie ciągle kiedy rozdział, bo przecież jak wiem, to piszę wam w
aktualnościach :)
No krótki :P Spotkali się, jeeeee! :D No kurcze, kiedy ona mu wreszcie wybaczy?
OdpowiedzUsuńCo to za krótki rozdzialik? :o
OdpowiedzUsuńAle fajnie jest <3
Niall ty drapichruście :(((
Co za ojciec, u la la
No i toast Chloe bezcenny :')
Ale Niall? Co za ćwok, no ja nie mogę :(
Ech, ale się porobiło.
Rozdział super, jak zwykle :3
Ścielę się,
Węgielek Ech
A u mnie rozdział jedenasty <3
http://zimno-zimno.blogspot.com/
DRAPICHRUST?! XD
UsuńFakt krótki rozdział ale nie marudzę bo w oczach zebrały mi się łzy kiedy czytałam. Czyli Zajebioza!!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTO FOREVER ALONE CHLOE MNIE ROZWALIŁO
OdpowiedzUsuńNiall to dupek, ale się spotkali asjdlkjwdlwqa
jsakhdjkdh
wole żeby on był ojcem dziecka a nie ten chwast mat
fujka
ljsadkjfdfsle
Niall i Chloe muszą być razem
ps. kocham cie
- @niallmakesdie
Pisze drugi raz bo był błąd hah
Oby to było dziecko Matta, tak, dobrze czytacie :)
OdpowiedzUsuńJesteś jedyną osobą, która chce, żeby to był Matt :D
UsuńTakkkk! Spotkali się <3
OdpowiedzUsuńHuhuhu... ciekawe co dalej *.*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńDziecko ma być NIALLA ! <3
SUPER <3
OdpowiedzUsuńŚwietny. Ja to w ogóle myśle, że Matt jej nie zgwałcił, a dziecko jest Niall'a, ale to tylko moje przypuszczenia. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńMhmmmm <3 Świetny. Tak bardzo bym chciała, żeby byli razem. ; *
OdpowiedzUsuńKocham Cię <3
I czekam na kolejny ; *
Normalnie, Ci powiem, że poprawiło mi to humor...choć tyci tyci. :D
kocham <3 smuutno tak jakoś :/
OdpowiedzUsuńczekam na klejną częśc">
Spotkali się! I jeszcze sie pogodziła z ojcem
OdpowiedzUsuńno, troszke sie cos dzieje ;)
czekam na nn x
o boże, wzruszyłam się, świetny rozdział ! kocham cie normalnie haha końcówka cudowna i już chce następny ! weny kochanie :)
OdpowiedzUsuń❤
OdpowiedzUsuńo kurwa, o kurwa, o kurwa, na końcu myślałam że powie mu o ciąży :o matko idealny rozdział, pastel, to jest genialne bvbfghnjm ♥
OdpowiedzUsuńNormalnie bomba. Oby jak najszybciej następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńniesamowity<3
OdpowiedzUsuńproszę dodaj dziś
OdpowiedzUsuń