Druga część fanfiction o Niallu Horanie i Chloe Woods. Pierwsza część: emotive-emotions.blogspot.com

niedziela, 9 lutego 2014

8


Wstałam koło południa, bo nie mogłam się przyzwyczaić do zmiany czasowej. Oczywiście Alice zniknęła. Zawsze tak było. Nawet mogłabym powiedzieć, że mieszkam sama i przypadkowa osoba by się nie zorientowała. Ciągle gdzieś chodziła, na randki, na imprezy, pobiegać, albo posurfować. Tak, ostatnio Alice dostała bzika na punkcie sportu. Codziennie robiła 2 km wzdłuż plaży, a potem wracała do mieszkania tak spocona, że miałam ochotę zemdleć, żeby tego nie wąchać. Albo wyjść, ale tak jak mówiłam – nie mam tu przyjaciół. Wiele razy proponowała mi, żebym poszła z nią, ale ja poległabym w walce, zanim jeszcze dotarłabym do plaży, która jest zaledwie 100 metrów stąd.
Przypomniałam sobie, jak uciekałam z Niallem przed napalonym tłumem fanek. Tuż po tym, jak chłopak wsadził mi loda do stanika. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. To była nasza pierwsza randka. Tak dawno, a on wciąż jest takim samym debilem. Cały Niall. Zawsze wydawało mi się, że jesteśmy jak stare małżeństwo, które przeżyło już kilka dobrych lat razem, a w rzeczywistości byliśmy ze sobą tylko pół roku. Z czego jakieś 70% to były rozstania i kłótnie. Intrygujące, jak często potrafiło się dziać coś, co wszystko niszczyło. Nawet nie jestem pewna, czy choć przez miesiąc wszystko było idealnie. Może jesteśmy skazani na porażkę. Wtedy przynajmniej mój sen w samolocie miałby jakikolwiek sens.
Wstałam z łóżka, przebrałam się w jakieś krótkie spodenki i top, po czym zaczęłam się rozpakowywać. Zajęło mi to dobre 20 minut, ale i tak nic lepszego nie miałam do roboty. Zjadłam jakąś zapiekankę z mikrofalówki. Tak, to zarówno moje śniadanie, jak i obiad. Nie ma to jak studenckie życie. Ledwo zdążyłam wyjść z kuchni, a drzwi wejściowe się otworzyły i stanęła w nich spocona Alice.
-O nie. – jęknęłam i szybko pobiegłam do pokoju – Lepiej od razu idź się umyć!
Usłyszałam tylko śmiech współlokatorki, a potem trzask drzwi. No, czyli mnie posłuchała.
Po kilku minutach wróciła, owinięta samym ręcznikiem.
-Idziemy dzisiaj z Jamesem na kręgle, idziesz z nami? – zapytała, grzebiąc w szafie w poszukiwaniu jakiś ciuchów. Zmarszczyłam czoło.
-Kim jest James? – spojrzałam na nią, a ona zachichotała i zerknęła na mnie przez ramię.
-A, no tak. To mój nowy chłopak.
Zaśmiałam się i przewróciłam oczami.
-Który to już?
-48. – odparła beznamiętnym tonem i machnęła ręką, a ja tylko pokręciłam głową ze śmiechem.
-Przyjdę na kręgle, ale z Mattem. To ten, którego wczoraj nazwałaś przystojniakiem na plaży.
Spojrzała na mnie, unosząc brwi.
-A co z Niallem?
Wzruszyłam ramionami.
-Nic. To tylko kręgle.
Brunetka pokręciła głową z dezaprobatą i wróciła do przeglądania zawartości swojej szafy.
-No nie wiem Chloe, miejmy nadzieję, że Matt też tak uważa. On w ogóle wie, że masz chłopaka?
-Nie. Jezu, Alice. Ja nawet nie wiem czy chodzę z Niallem.
W końcu wyciągnęła jakąś bluzkę i nie przejmując się tym, że jestem tuż obok, zsunęła z siebie ręcznik i zaczęła się przebierać w podobny zestaw do mojego. Zawsze tak robiła. Za pierwszym razem gapiłam się na nią z szeroko otwartymi oczami, zastanawiając się co ona do cholery robi, to mnie onieśmielało… i w ogóle czułam się dziwnie. Przez chwilę myślałam też, że jest lesbijką. Ale szybko obaliłam tą teorię, zbyt emocjonalnie reagowała na facetów. Alice po prostu była kobietą, która nie wstydziła się swojego ciała, miała wyjebane na wszystko i szczerze mówiąc, zazdrościłam jej tego.
-Oczywiście, że chodzisz. – powiedziała, zakładając przez głowę bluzkę – Wyznanie sobie miłości jest równoznaczne z chodzeniem.
Uśmiechnęłam się do siebie i opadłam na łóżko, patrząc na sufit.
-Może masz rację. To ja lepiej odwołam kręgle z Mattem. – sięgnęłam po telefon, ale Alice mnie powstrzymała.
-Nie. Możesz się z nim spotkać, ale Niall musi o tym wiedzieć. Powiedz mu, wtedy będziesz miała czyste sumienie. Mattowi też lepiej powiedz, że masz chłopaka i jak się do ciebie zbliży to przyjedzie z Londynu mu wpierdolić. – uniosła kącik ust do góry, patrząc na mnie z góry, a ja się zaśmiałam. – Kiedy on przyjedzie? Chcę go wreszcie poznać. Pewnie z niego niezłe ciasteczko.
Przewróciłam oczami.
-Pewnie. Miliony dziewczyn za nim szaleją.
Alice zmarszczyła czoło.
-Miliony?
Fuck, przecież ona nie wie, że Niall jest sławny.
Wzruszyłam ramionami, udając wyluzowaną.
-To taka metafora. Dziewczyny normalnie się na niego rzucają, jak wyjdzie na ulicę. – Dosłownie to robią.
Współlokatorka zaśmiała się i machnęła na mnie ręką, po czym wyszła z pokoju.
-Masz dziwne poczucie humoru. Jadłaś coś?
-No, to świństwo z zamrażarki. Jak chcesz to sobie weź.
-Spoko. –krzyknęła z kuchni, a ja wydałam z siebie głośne westchnięcie i znów spojrzałam na sufit, zastanawiając się co niby powiem Niallowi. Wiedziałam, że muszę to zrobić, a czas leciał zdecydowanie za szybko.
Alice siedziała na swoim łóżku, przylepiona do laptopa, a ja leżałam wciąż w tym samym miejscu, powtarzając w głowie słowa, które mu powiem. W końcu się ogarnęłam i stwierdziłam, że samo coś ze mnie wyjdzie. Sięgnęłam po swojego laptopa, odpaliłam go i włączyłam skype. Los mi dzisiaj wyjątkowo nie sprzyjał, bo chłopak był dostępny. A już myślałam, że będę mogła się jakoś wymigać. Przygryzłam dolną wargę i popatrzyłam chwilę na jego ikonkę, aż w końcu kliknęłam zieloną słuchawkę. Alice chyba zauważyła mój stres, bo zaproponowała, że przeniesie się do kuchni i sekundę potem wyszła z pokoju, delikatnie zamykając drzwi. Słyszałam jeszcze jak życzy mi powodzenia i uśmiechnęłam się do siebie w momencie, kiedy Niall odebrał. Oparłam się o ścianę i położyłam sobie laptopa na kolanach. Serce waliło mi jak oszalałe.
-Czeeść.. – zaczęłam, uśmiechając się lekko.
-Cześć, słońce. – odparł i przejechał dłonią po włosach. No tak, przecież tam jest noc. Dlatego wygląda jak niewyspany i ma na sobie tylko dresy.
Tak, jest bez koszulki.
Tak, zrobiło mi się gorąco.
Tak, chciałam go dotknąć.
Desperacko chciałam go dotknąć.
-Idziesz spać? –zapytałam, unosząc brwi. Nie mogłam oderwać wzroku od jego klatki piersiowej.
-Nie, jeszcze nie – odparł, śmiejąc się – Chyba bardzo za mną tęsknisz.
Automatycznie podniosłam wzrok na jego oczy.
-Co, czemu?
-Ciągle gapisz się na moje mięśnie.
Zaśmiałam się nerwowo, próbując zakryć włosami twarz, bo byłam już cała czerwona.
-No, może trochę..
Usłyszałam jego niski śmiech i ja również się uśmiechnęłam.
-Jestem potwornie zmęczony, mieliśmy koncert dzisiaj, a potem Meet&Greet i po prostu ledwo żyję.  – powiedział i sięgnął po paczkę czipsów.
-A ja przez ciebie jestem głodna. – jęknęłam.
Spojrzał na czipsy, a potem na mnie.
-Jesz tam coś w ogóle?
-Jasne.
-To co dzisiaj zjadłaś?
-Zapiekankę. Była pyszna. – Fuj.
-No, i co dalej? – wsadził sobie garść czipsów do ust.
-No… Nic.
I prawie tą garść wypluł z buzi. Zaśmiałam się.
-Żartujesz sobie?! Jak mogłaś przez tyle godzin zjeść tylko zapiekankę? Nie masz kasy czy coś? Mam ci wysłać?
-Co?! Nie! – otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na niego – Po prostu dzisiaj nie byłam głodna…
Przewrócił teatralnie oczami. Zdecydowanie mi nie wierzył, posłał mi spojrzenie, mówiące, że „jeszcze sobie o tym pogadamy”, ale chyba stwierdził, że nie warto dłużej ciągnąć tego tematu teraz.
-Więc, jakie plany na dzisiejszy wieczór?
Zamarłam.
O nie, o nie, o nie. Znów bicie serca przyspieszyło, a ja przygryzłam wewnętrzną stronę policzka, próbując wymyśleć coś na poczekaniu. Kurde, jak ja mam mu to powiedzieć, żeby nie zabrzmiało idiotycznie? Zaczęłam się nerwowo bawić palcami.
-Chloe?
Spojrzałam na niego i wysiliłam się na uśmiech.
-Ja.. Idę na kręgle.
Uśmiechnął się leniwie. Widziałam jak bardzo był zmęczony.
-O, ekstra. Z kim?
Przełknęłam z trudem ślinę.
Proszę, tylko się nie złość, tylko się nie złość.
-Z kolegą.. - odparłam ostrożnie, uważnie przyglądając się jego reakcji. Ale ku mojemu zdziwieniu chłopak tylko wzruszył ramionami i wpakował sobie kolejną garść czipsów do buzi, po czym z pełnymi ustami powiedział tylko:
-Super.
Serio?
Kamień spadł mi z serca. Odetchnęłam z ulgą i wypuściłam powietrze z ust, które jakimś cudem przez cały czas wstrzymywałam. A tak bałam się jego reakcji. Myślałam, że będzie jakiś smutny, albo może zły, że umawiam się z innymi chłopakami, a może nawet go zdradzam. A tutaj niespodzianka. Zareagował całkiem normalnie. Ale z drugiej strony, czemu nie jest zazdrosny? Poczułam się jakaś taka… zawiedziona. Jestem dziwna.
-Nie jesteś zazdrosny? – wypaliłam, zanim zdążyłam ugryźć się w język, a chłopak uniósł brwi, a potem ziewnął. Aww, to było takie słodkie.
-A powinienem?
-Ym, nie. Nie, coś ty. – uśmiechnęłam się do niego i zerknęłam na drzwi, gdzie stała Alice i niemo przekazywała mi, żebym się pospieszyła – Muszę iść.
Uśmiechnęłam się na widok Nialla z wysuniętą dolną wargą. Wyglądał jednocześnie tak uroczo i męsko. Nie wiem jak to w ogóle możliwe. Poczułam ukłucie w sercu. Tak bardzo chciałam teraz być przy nim, móc go dotknąć, przyjrzeć się kolorowym iskierkom w jego oczach. Westchnęłam i delikatnie położyłam dłoń na ekranie, uśmiechając się lekko. Niall zrobił to samo, przez co wyglądało to tak, jakby nasze ręce się stykały.
-Tęsknię. – szepnął.
-Ja też. Bardzo. Nie mogę wytrzymać, a to dopiero drugi dzień.
-Niedługo przyjadę, obiecuję. Miłego wieczoru.
-Ym, miłego snu?
-Byłoby milej z tobą.
Przewróciłam oczami, czując jak się rumienię i zaśmiałam się.
-Dobranoc, Niall.



-Wyglądam seksownie? – zapytałam Alice i okręciłam się wokół własnej osi. Miałam na sobie tylko obcisłe jeansy i jakąś luźną, różową koszulkę.
-Nie. – odparła współlokatorka i wróciła do jedzenia swojego jogurtu.
-To świetnie.
Alice uniosła brwi.
-Nie chce wyglądać seksownie. Pomyśli, że jestem atrakcyjna, albo gorzej. Że on mi się podoba. To znaczy, jest przystojny, ale sama rozumiesz. Wolę, żeby nie myślał o tym jak o randce. A o mnie, jak o materiale na dziewczynę… – powiedziałam nerwowo, bawiąc się palcami.
-Weź głęboki oddech i daj czadu. – przerwała mi, po czym kiwnęła głową w stronę drzwi.
Prychnęłam w odpowiedzi i udając obrażoną, wyszłam z mieszkania. Całą drogę po schodach modliłam się, żeby Matt nie pomyślał, że to randka, bo wtedy będę musiała mu się tłumaczyć, że mam już chłopaka. Zerknęłam przez małe okienko na klatce schodowej i zobaczyłam, że już na mnie czekał. Zeszłam szybko na dół. Na szczęście też był ubrany zwyczajnie, więc odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się do niego szeroko. Może nie będzie tak źle. Powiedział tylko „cześć”, nie złapał mnie za rękę, nie próbował też pocałować mnie w policzek. Jest dobrze, oby tak dalej. Nagle zza pleców wyciągnął różę i uśmiechnął się niewinnie, wysuwając rękę z kwiatkiem w moją stronę. Spojrzałam na niego, a potem na roślinkę kompletnie zbita z tropu.
O nie, czyli to jednak randka.
Chłopak chyba zauważył moje niezdecydowane spojrzenie, bo od razu się odezwał.
-No weź ją. Chciałem się tylko zrewanżować za różę, którą dałaś mi wczoraj. – uśmiechnął się słodko, pokazując urocze dołeczki, więc odwzajemniłam to i niepewnie wzięłam od niego kwiatka. – Nawiasem mówiąc, wyglądałem trochę jak pedał.
Zaśmiałam się i poklepałam go w ramię.
Czyli jednak nie randka.
Zwyczajny, koleżeński wypad na kręgle. Świadomość tego zdecydowanie poprawiła mi humor.
-Chodźmy. – powiedziałam z uśmiechem.
Myślałam, że będzie jakoś drętwo, ale ku mojemu zdziwieniu przez całą drogę rozmawialiśmy. O różnych rzeczach, o studiach, Londynie, śmiesznych sytuacjach. Dowiedziałam się, że chłopak też ma rodzinę w Anglii i bardzo często tam bywa. Przeniósł się do Kalifornii tylko dlatego, że tutaj są lepsze studia filmowe, a on chce być reżyserem. Całkiem fajnie mi się z nim gadało, musiałam to przyznać. Czułam się, jakbyśmy znali się od dawna i byli starymi, dobrymi kumplami.
-Nie chcę nic mówić, ale jestem mistrzem tej gry, więc nie przejmuj się jeśli przegrasz. – powiedziałam, udając pewną siebie i po zawiązaniu sznurówek od buta spojrzałam na niego wyzywająco. Chłopak tylko uniósł brwi i wstał z ławki.
-Jeszcze zobaczymy kto tu jest mistrzem.
Zaśmiałam się w odpowiedzi i podeszłam do kul. Każda z nich miała inny kolor, czasem jakiś wzorek, jednak wybrałam zwykłą, zieloną. Przypominała mi tym kolorem Nialla. Uśmiechnęłam się do siebie i wzięłam kulę do ręki, a palcami drugiej dłoni przejechałam po niej delikatnie.
-Naćpałaś się czegoś, że tak śmiejesz się do siebie? – usłyszałam obok siebie i spojrzałam na Matta, po czym wystawiłam do niego język. Matko, czułam się jak nastolatka.
-Nie. – odparłam spokojnie – Cieszę się, że zaraz cię zniszczę.
Ruszyłam w stronę toru, słysząc za sobą jeszcze jego śmiech. Zamachnęłam się i wypuściłam kulę z rąk tak, że potoczyła się po środku toru. Strąciła 9 kręgli. Zadowolona z siebie odwróciłam się do chłopaka z szerokim uśmiechem i położyłam dłonie na biodrach. Matt sięgnął po pierwszą lepszą kulę i spojrzał na mnie wyzywająco.
-Patrz na mistrza.
Rzucił zamaszyście kulą, a ta zbiła wszystkie kręgle. Spojrzałam z szeroko otwartymi oczami na tor, a potem na chłopaka. Ten przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się triumfalnie, a ja prychnęłam.
-Miałeś po prostu farta – bąknęłam pod nosem.
Niestety nie.
Koleś po prostu grał świetnie i niemal za każdym razem zbijał wszystkie kręgle, a ja robiłam z siebie idiotkę i najwyraźniej zielona kula Nialla nie przyniosła mi szczęścia. Ale i tak świetnie się bawiłam. Ciągle się śmialiśmy, zrobiliśmy sobie małą przerwę żeby coś zjeść. Był bardzo miły, nawet nie pozwolił mi zapłacić, wszystko brał na siebie. Zupełnie jak na… randce. Ale miałam to gdzieś. Zastanawiałam się tylko gdzie jest Alice i James, bo przecież też mieli przyjść. Może po prostu poszli do innej kręgielni. Oczywiście Matt wygrał ze mną całą grę, ale żeby mnie pocieszyć powiedział, że następnym razem da mi fory. Ekstra.

Wróciliśmy późno, było coś koło 23, gdy zatrzymaliśmy się pod moją klatką.
-Świetnie się dzisiaj bawiłem. – zaczął, wkładając dłonie do kieszeni i uśmiechnął się szeroko.
-Ja też. Gdyby nie to, że przegrałam. – zaśmiałam się i przewróciłam teatralnie oczami.
-Mogłem dać ci wygrać, przynajmniej przestałabyś marudzić. – również się zaśmiał i przysunął się trochę bliżej mnie.
Co on robi?
Zaśmiałam się nerwowo.
-Z reguły jestem bardzo marudna. – odparłam, próbując się uśmiechnąć, ale był strasznie blisko.
-Zauważyłem. – odparł cicho i zaczął przybliżać się jeszcze bardziej, nawet zamknął oczy. Dopiero po chwili zorientowałam się, że chce mnie pocałować.
O boże, czyli to na pewno randka.
W ostatnim momencie cofnęłam się do tyłu i położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, żeby się zatrzymał. Serce waliło mi jak oszalałe, ale nie dlatego, że mi się podobał, czy coś w tym stylu. Wręcz przeciwnie. Byłam przerażona i nigdy nie wybaczyłabym sobie, jeśli pocałowałabym innego chłopaka będąc z Niallem.
-Przestań. – szepnęłam cicho przestraszona. Chłopak automatycznie otworzył oczy i chyba się trochę speszył, bo od razu się ode mnie odsunął.
-Przepraszam. Nie widziałem, że… - zaczął niepewnie, ale mu przerwałam.
-Mam chłopaka. – powiedziałam szybko i spojrzałam mu w oczy. Popatrzył na mnie przez chwilę w ciszy lekko zdezorientowany. Wydawało mi się, że jego oczy pociemniały, jakby był zły, ale po jego wyrazie twarzy nie było nic widać. Chyba nie wiedział co ma powiedzieć, więc odezwałam się zamiast niego – Przepraszam. Nie przypuszczałam, że odbierzesz to jako randkę.
-No cóż. – westchnął i spojrzał na mnie z uśmiechem – szczęściarz z niego.
Uśmiechnęłam się, słysząc te słowa.
-Więc, jest ok? – zapytałam niepewnie.
-Jasne. – odparł – Mam nadzieję, że i tak się jeszcze spotkamy.
Czyli nie chodziło mu tylko o randki. Matt po prostu mnie lubi. Może w końcu będę miała tutaj jakiegoś przyjaciela oprócz Alice.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-Pewnie. To, zadzwoń, czy coś. – powiedziałam i przytuliłam go na pożegnanie – Do zobaczenia!
-Zadzwonię na pewno. Na razie. – uśmiechnął się jeszcze i pozwolił zniknąć mi w mroku klatki schodowej.

Ledwo otworzyłam drzwi od mieszkania i napotkałam Alice. Stała dokładnie naprzeciwko mnie, gotowa do wyjścia, z torebką w ręce i uśmiechem przyklejonym do twarzy.
-Wychodzisz gdzieś?
-Tak, do baru.
-O, z kim? – zapytałam, rzucając klucze na szafkę.
-Z tobą. – odparła, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Jak to ze mną? – zmarszczyłam czoło, patrząc na nią przenikliwie.
-Tak to. Obiecałaś mi wczoraj drinka! – tupnęła nogą jak dziecko, któremu rodzice nie kupili wymarzonej zabawki.
-Ah, no tak. – westchnęłam, próbując nie śmiać się z jej reakcji.
-No, tak. Więc idziesz ze mną. – powiedziała i zanim zdążyłam zaprotestować, dziewczyna już wyciągnęła mnie z domu.
-Ej! To nie fair! Czemu właściwie nie jesteś z Jamesem na kręglach? – zapytałam, biegnąc za nią po schodach, żeby się nie wywrócić, bo dziewczyna wciąż ciągnęła mnie za rękę.
-Bo zerwaliśmy.
Wyrwałam się i stanęłam w miejscu, a Alice odwróciła się przodem do mnie z głośnym westchnięciem.
-Co się stało? – spojrzałam na nią z troską, ale dziewczynie zdawało się być to obojętne, jakby znów cieszyła się, że jest singielką.
Wzruszyła ramionami.
-Nic. – poprawiła nerwowo brzeg sukienki – Po prostu do siebie nie pasowaliśmy.
Uniosłam brwi. Kłamała i było to widoczne w promieniu kilku kilometrów. Zerknęła na mnie i rozdrażniona wydała z siebie dziwny dźwięk zirytowania.
-Widziałam go z inną. Ale serio, Chloe. Jest dobrze. Mam to gdzieś, nie jest mnie wart. Ta laska wyglądała jak jakaś dziwka.
Uśmiechnęłam się. Cała Alice. Jak ja chciałabym być taka jak ona i mieć wszystko w dupie.
-Więc teraz jesteś singielką. – mrugnęłam do niej, a ta zaśmiała się.
-Zapewne niedługo. Może zainteresuję się twoim Mattem. – powiedziała rozbawiona i ruszyła w stronę drzwi, a ja pobiegłam za nią, wydając z siebie jęk niezadowolenia.
-On nie jest mój.



Przepraszam, przepraszam, przepraszam.
Definitywnie z moją weną jest BARDZO ŹLE, więc proszę, bądźcie wyrozumiali.
I tak to jest w ogóle cud, że skończyłam ten rozdział, ale nawet nie wiem kiedy zacznę następny.
Już nie mówiąc o tym kiedy go skończę.
Wybaczcie, że taki beznadziejny, ale serio jest BARDZO ŹLE.
Nie wiem czy napiszę coś przed walentynkami, pewnie nie.
Więc od razu życzę wam miłych walentynek.
Ja tam chłopaka żadnego nie mam więc pewnie kupię sobie jakieś słodycze i będę
wpierniczać przed telewizorem. Pozdrawiam osoby, które mają podobne plany do moich!
Kocham was baaaardzo ♥

25 komentarzy:

  1. ej skarbie dla mbie genialnie i MAM NADZIEJĘ że między Chloe a Niallem będzie wszystko dobrze. Uwielbiam ich razem :) i nie mogę się doczekać aż Ni przyleci do LA

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Niall do niej szybko przyjeżdża!
    NIe moge sie doczekać następnego!

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG
    OMG
    OMG
    CO TY GADASZ
    JEST TAK STRASZNIE CUDOWNIE
    JAK TO CZYTAM TO MI SIE CIEPLO ROBI W SRODKU
    :))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. aj tam! mam nadzieje że ci wena przyjdzie i będzie wszystko dobrze! :) trzymam kciuki! nie śpiesz się z rozdziałami ja cie nie pośpieszam ;)) ale rozdział tak czy siak boski! asdiashdashdiohaspdihasipdhasiodbhasdbhasiohdoasid walentynki pewno będę spędzać tak samo jak ty hahahahaha. więc jeszcze raz przesyłam do ciebie wene i życze ci zajebistych walentynek

    OdpowiedzUsuń
  5. Słońce! Rozdział jest świetny. Nawet jak weny nie masz to i tak piszesz cudownie. Dziękuję Ci za to, że mimo braku weny piszesz dla nas rozdziały. To słodkie :'3
    Przez cały rozdział uśmiechałam się do monitora jak głupia. W ogóle co sobie ten Matt wyobraża xd Pf. Mam nadzieję, że to tylko przyjaciel, kolega, znajomy xd
    Rozdział świetny :'3
    Życzę weny kochanie ; *
    I miłych walentynek <3
    Pozdrawiam - Martyna ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest świetny! Życzę weny. :) xx @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  7. Od początku do momentu pożegnania się z Mattem było wspaniale. Potem jakoś nie chciało mi się reszty czytać. Ale jest nie jest tragicznie, jest dobrze. Czekam na kolejny rozdział i życzę weny żebyś nabrała sił i napisała coś wspaniałego, coś czego jeszcze nie napisałaś :) x

    OdpowiedzUsuń
  8. Już sie wystraszyłam pod koniec że między Mattem a Chole coś będzie na rzeczy ale na szczęście nie ;) Niech do niej Niall szybko przyjeżdża bo są tacy słodcy jak są razem <3 Ja też nie mam chłopaka a walentynki spędzę na spotkaniu do bierzmowania xD No to kochana na walentynki życzę weny i pozdrawiam ;3 x

    OdpowiedzUsuń
  9. jezuniu, boski ♥ myślałam że ten Matt pocałuje Chloe :) coś czuję że on tu trochę namiesza c:
    życzę ci dużo weny, i czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdaje mi się, że ten Matt troszkę namiesza :( A tak z innej beczki to... świetny rozdział, warto było na niego poczekać :D Życzę weny i czekam na kolejny. // @LuvHoransSmile

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo źle? Nie powiedziałabym ;) bardzo lubie to opowiadanie ^^
    oj Matt, Matt...
    jestem ciekawa co dalej!
    Dzięki za pozdrowienia ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Niech Niall szybko przyjeżdża i niech Matt nie namiesza :( Niech będzie wszystko super, pięknie i różowo! xD
    ~Panna Nikt

    OdpowiedzUsuń
  13. boski ♥ i nie pierdol że nie masz weny bo i tak bosko piszesz ♥ a co do planów na walentynki to dzięki za pozdro bo moje są takie same xD "więc teraz jestem singielką" :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. po 1. ♥ ♥ ♥ kocham cie! rozdział wcale nie BRADZO ZŁYY! tylko GENIAAAALNY!
    najlepsza scena z Mattem i tym całuskiem[no prawie całuskiem ;D ]
    i ta ich rozmowa przez skaj-paja!
    po 2. ♥ ♥ ♥ mam podobne plany, ale oszczędzam kasę na fona i nie kupuje czekoladek[i tak jestem gruba to mi na zdrowie wyjdzie ;) ]

    nie przejmuj się tylko napisz coś jak będziesz miała wenę. warto na twoje opowiadanie czekać ♥

    zyczę WENY i czasu na jej wykorzystanie ;)
    ~gumisiek98

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdzial swietny :D mowisz ze nie masz weny - i tak genialnie piszesz :) plany na walentynki mam identyczne slodycze slodycze i jeszcze raz slodycze :D pozniej bd narzekac ze gruba jestem ;D czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial :) / @CrazyAnaxD

    OdpowiedzUsuń
  16. mam takie same hahaha żółwik ;DD. A więc rozdział jest asdsdgfgj! podoba mi się :3 Cieszę się ogólnie i mam spokój wewnętrzny, że Niall wie, że Close była na kręglach i że Matt wie, że ona ma chłopaka hahahah kc ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny ^^
    Mam podobne plany ;D
    Wena przyjdzie, więc się nie martw :)
    Warto poczekać, więc będę cierpliwa ;)
    Życzę dużo dużo weny no i jak najlepszych walentynek ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny ♥
    Życzę duuuuuużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Spędzam walentynki tak jak ty wiec h5! rozdział nie jest zły bo jest bardzo bardzo fajny :) szczerze to nie przepadam za matt'em bo jest trochę dziwny ale kto wie może jako kolega będzie fajny :/ no nic czekam na kolejny i mam nadzieje, ze dodasz go jak najszybciej i mimo wszystko wesołych walentynek :))

    OdpowiedzUsuń
  20. O jeju ♥ świetny !!

    OdpowiedzUsuń
  21. Fajny rozdział, taki przyjemny :) Życzę weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Mimo wszystko pamiętaj, żeby się nie poddawać i wiedz, że my tu na Ciebie czekamy :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jest cudowny i piękny :* przepraszam , że tak długo nie komentowałam , ale w ferie nie miałam kompa , a teraz zaczeła się szkoła :P Moje plany na walentynki byly istnie odwzorowane z twoimi xD Wszyscy bardzoo Cię kochamy ♥ ♥ ♥ i dziękujemy , że jesteś ♥

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K